MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tarasiewicz po awansie do finału: - Mówiłem, że to nie będzie spacerek

Marek Fabiszewski
Jorge Kadu (pierwszy z lewej) odbiera gratulację od kolegów, pierwszy z nich to asystent przy golu Luis Carlos.
Jorge Kadu (pierwszy z lewej) odbiera gratulację od kolegów, pierwszy z nich to asystent przy golu Luis Carlos. Dariusz Bloch
Zawisza remisując na Gdańskiej z Jagiellonią 1:1 (gol Jorge Kadu) obronił zaliczkę wywalczoną w pierwszym meczu w Białymstoku (2:0). I po raz pierwszy zagra w finale Pucharu Polski. Finał 2 maja (piątek, godz. 18.30) na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Oto co powiedzieli po meczu trenerzy...

Ryszard Tarasiewicz (Zawisza). - Mówiłem po pierwszym meczu, którego wynik był dla nas korzystny i sprzyjający do rewanżu, że spotkanie w Bydgoszczy z pewnością nie będzie dla nas formalnością ani spacerkiem i tak było. Z drugiej strony muszę przyznać, że dziś zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. Może przydałoby się trochę więcej odpowiedzialności, jeśli chodzi o naszą grę w środku pola, czyli mniej błędów technicznych. Wiedzieliśmy jednak, że na dziś Jagiellonia dysponuje lepszym potencjałem ofensywnym i jeżeli zagramy wyżej, będziemy mieli problemy. Nie można zawsze liczyć tylko na mecz rewanżowy, więc z dwumeczu i wcześniejszych rund muszę powiedzieć, że zasłużyliśmy na to, by być w finale. Słowa uznania dla całej drużyny i choć rzadko zdarza się, bym kogoś chwalił po występie, dzisiaj muszę to zrobić, jeśli chodzi o Wójcickiego i Nawotczyńskiego.

Michał Probierz (Jagiellonia). - Wiedzieliśmy, że po porażce u siebie 0:2 czeka nas bardzo trudne zadanie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, w jaki sposób chcemy zagrać od początku, byliśmy na to przygotowani. Muszę pochwalić zespół, że bardzo dobrze realizował założenia, że od początku potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Polskim zespołom w ataku pozycyjnym bardzo trudno się gra, a mimo to my dziś potrafiliśmy to zrobić. Zrobiliśmy to co do nas należało, a więc zdobyliśmy pierwszą bramkę, a później zabrakło nam skuteczności. Nie można mimo naszej słabszej postawy w pierwszym meczu nie wykorzystać w sumie w obu spotkaniach tylu sytuacji, które mieliśmy. Ostatecznie straciliśmy bramkę, która praktycznie rozwiała nasze marzenia. Taki jest jednak sport, trzeba to przyjąć z pokorą. Ja muszę pogratulować zespołowi, że od pierwszej do ostatniej minuty starał się odrobić te straty i taką Jagiellonię chciałbym widzieć w dalszej grze, tylko trochę skuteczniejszą.

...i piłkarze Zawiszy

Jorge Kadu (strzelec gola). - Mocno się cieszę z tej bramki, bo dała ona nam awans do finału. Dla mnie będzie to pierwszy występ w finale takich rozgrywek.

Wahan Geworgian (kapitan).
- Cieszymy się, że jesteśmy w finale, ale to jeszcze nie zwycięstwo, musimy w nim wygrać. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie i będę miał na koncie trzy triumfy (wcześniej z Wisłą Płock i Jagiellonia - przyp. Fa).

Hermes Neves Soares (pomocnik). - Były dwie sporne sytuacje z moim udziałem. W pierwszej połowie nie faulowałem Dzalamidze w polu karnym, a po przerwie ręka była przypadkowa i sędzia może takie coś zagwizdać, albo nie.

Łukasz Nawotczyński (stoper). - Nerwówka była, ale jak strzeliliśmy gola na 1:1, to wiedzieliśmy, że rywale muszą strzelić jeszcze dwa. Teraz mamy troszkę luzu, żeby dojść do siebie fizycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!