Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyłam przed siebie

Jan Oleksy, fot.: Monika Gajewska
Samotna wyprawa Moniki Gajewskiej zakończyła się na Samoa. Ale zanim tam dotarła, przez siedem miesięcy przemierzyła pół świata.

Samotna wyprawa Moniki Gajewskiej zakończyła się na Samoa. Ale zanim tam dotarła, przez siedem miesięcy przemierzyła pół świata.


<!** Image 3 align=none alt="Image 215033" sub="Monika Gajewska na Borneo. Fot.: nadesłane">

Odwiedziła Indie, Wietnam, Kambodżę, Laos, Singapur, Tajlandię, Malezję, Borneo, Nową Zelandię… Z pomysłem nosiła się co najmniej od pięciu lat. Wreszcie zdobyła się na odwagę, by poprosić w firmie o tak długi urlop. Szefostwo wykazało się dużym zrozumieniem. - W zasadzie to wyjechałam spontanicznie, nieprzygotowana, korzystając z moich doświadczeń z wcześniejszych wypraw - opowiada globtroterka.

Zwykle informacje zbierała w różny sposób, z przewodników, blogów, forów turystycznych. - Tym razem nie miałam konkretnych planów dokąd pojadę. Celem tej samotnej podróży miała być jazda prosto przed siebie, najdalej jak się da. Takie było moje marzenie - mówi Monika.

WAŻNA JEST PRZYGODA

Monika nie nastawiała się na typowe zwiedzanie. Odrzuciła myślenie, że koniecznie musi zaliczyć to i tamto. Bardziej chodziło jej o przeżycie przygody, o poznanie nowych ludzi, posmakowanie innego jedzenia, zobaczenie ciekawych miejsc. Ale bez konkretów. Postanowiła, że nic nie musi.

<!** reklama>

DWIE PARY BUTÓW


Plecak Moniki ważył około 10-12 kg. Zawierał apteczkę z niezbędnymi lekami: antybiotyki, coś na biegunkę, plastry, tabletki przeciwbólowe. Podstawowe kosmetyki, bez zestawu do malowania, żadnych namiotów czy sprzętu turystycznego. Jedynie śpiwór, dwie pary butów, kilka bluzek. - Podczas wyprawy kupiłam nowe buty trekingowe, bo stare się rozleciały - mówi podróżniczka. Wyjaśnia, że wszystkie brakujące artykuły można bez większych problemów uzupełnić na miejscu.

SKYPE NA NOSTALGIĘ


Dzięki temu, że jest skype i cały ten internet, to nawet trudno jest zatęsknić za bliskimi. Współczesny świat jest tak urządzony, że niemalże z każdego punktu na ziemi mogła korzystać ze zdobyczy techniki. - Z rodziną byłam w stałym kontakcie, kiedy tylko chciałam, to dzwoniłam. Czasami doskwierała tęsknota za własnym łóżkiem, żeby się porządnie wyspać - zwierza się podróżniczka.

NOWE ZNAJOMOŚCI


W Nowej Zelandii poznała dziewczynę z Torunia, która tam mieszka od kilku lat. - Jest w moim wieku, nigdy wcześniej się nie spotkałyśmy. W Malezji poznałam grupę młodych ludzi, z którą spędziłam dwa tygodnie. Razem wybraliśmy się do dżungli. Kilka nocy spędzonych w gąszczu, spanie na ziemi i obawy, czy w nocy nie zaatakuje nas jakiś wąż, albo coś jeszcze groźniejszego. To mocne przeżycia, których się nie zapomina. Z tymi znajomymi utrzymuję kontakt do dzisiaj. Na pewno jeszcze się w życiu spotkamy - twierdzi Monika Gajewska.

NA SAMOA MÓWIĄ „CZEŚĆ”


Dużym sentymentem darzy wyspy Samoa na Pacyfiku. Tam przez jakiś czas była… nauczycielką. - Do szkoły chodziłam w puletasi, czyli tradycyjnym stroju samoańskim - mówi Monika. W szkole wspólne śniadanie, bez pośpiechu, bo każdy ma dużo czasu. W klasie szybka nauka języka polskiego. Dzieci błyskawicznie opanowały „cześć”, „jak się masz”, „dobrze”... Na lunch obowiązkowo taro, czyli główne warzywo uprawiane na wyspach. Coś jak ziemniak, trochę bez smaku, ale zjadliwe. No i oczywiście breadfruit, czyli kolejne warzywo, które tam rośnie wszędzie. Na deser palusami czyli krem kokosowy z dodatkami, zawinięty w liście taro. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie mały prosiak z głową, serwowany w całości na talerzu - wspomina podróżniczka.

MATERIAŁ NA GRUBĄ KSIĄŻKĘ


Na Wyspach Andamańskich miała szczęście zobaczyć żółwia znoszącego jajka, na Borneo podziwiała kwitnącą rafflesię, największy kwiat na świecie, który kwitnie tylko kilka dni. W Laosie brała udział w świętowaniu Nowego Roku 2554, a na Stewart Island poszukiwała nielota kiwi. Przygód i przeżyć tak wiele, że wystarczy na grubą książkę.

WĄŻ W KIESZENI


Ile kosztowała ta wyprawa? - Jest wiele sposobów na tanie podróżowanie. W Nowej Zelandii ze względów oszczędnościowych jeździłam stopem, korzystałam z couchsurfingu ze stron internetowych. Na Zelandii nawet w hotelach jest drogo, dlatego chyba 80 procent noclegów spędziłam w gościnnych domach zupełnie za darmo. 


"Podczas podróży zdarzały się osoby, które znały Polskę i to nawet na końcu świata. Najczęściej przez papieża Jana Pawła II, Lecha Wałęsę czy naszych piłkarzy."

Monika Gajewska


Ale z oszczędzaniem nie można przesadzać. Musiałam jednak mieć „węża w kieszeni”, nie mogłam szastać pieniędzmi, bo nie wiedziałam, jak długo będę podróżować. Jeżeli się jada na tak zwanej ulicy, jak tubylcy, to naprawdę nie jest drogo.

SMACZNE JEDZENIE


Monika w każdym kraju smakowała wielu różnych potraw. - Uwielbiam kuchnię indyjską, pikantną, z curry i innymi oryginalnymi przyprawami. Chętnie próbowałam lokalnych przysmaków bezpośrednio u ulicznych kucharzy. Jadłam wtedy rękoma - wyjaśnia. Przegląd azjatyckiej sztuki kulinarnej czekał na nią w Singapurze. Kuchnia tajska, kambodżańska, wietnamska w budkach w małych centrach degustacji.

POLSKA W TRZECH ODSŁONACH

Podczas podróży zdarzały się osoby, które znały Polskę i to nawet na końcu świata. Najczęściej przez papieża Jana Pawła II, Lecha Wałęsę czy naszych piłkarzy. Padało wtedy nazwisko Bońka. - „Jesteś z tego zimnego kraju” - mówili też mieszkańcy antypodów.

WYPRAWA TYLKO NA POZÓR SAMOTNA

Podróżowanie w pojedynkę jest świetnym sprawdzianem dla samego siebie. - To tylko pozornie samotna wyprawa. Podczas niej człowiek jest bardziej otwarty na innych, a ludzie chcą się tobą zaopiekować, chcą cię przygarnąć (w pozytywnym znaczeniu), pokazać jak żyją, jak mieszkają - tłumaczy globtroterka. Przekonywała, że mogła robić to, co chciała. Jeżeli szczególnie podobało jej się w jakimś miejscu, to zostawała na tydzień albo na jeszcze dłużej. - A jeżeli potrzebowałam towarzystwa, to zawsze je znajdowałam - dodaje.

WALKA ZE SŁABOŚCIAMI

- Udowodniłam sobie i innym, że wszystko jest możliwe - mówi Monika. - Nawet coś, co wydaje się nierealne, udaje się to zrealizować. Wystarczy tylko bardzo chcieć i do tego dążyć, walcząc ze swoimi słabościami. Azjatycko jestem spełniona, na koniec świata dotarłam... czyli plan został zrealizowany w 150 procentach. Fajnie jest spełniać marzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!