W czasie ostatniej sesji sejmiku zaprotestował Pan przeciw planom budowy w Toruniu pomnika Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939 roku. Pański sprzeciw to element wojny bydgosko-toruńskiej?
Nie. Konflikt bydgosko-toruński wynika z faktu, że naszym partnerom z Torunia brakuje woli do komplementarności funkcjonowania obu ośrodków: i Bydgoszczy, i Torunia. Komplementarności w zakresie kultury, sportu, również przemysłu, a więc formuły uzupełniania. Występując z moim stanowiskiem, nie brałem tak zwanej wojny bydgosko-toruńskiej pod uwagę. Natomiast dostrzegłem zawłaszczanie bydgoskiej, wojewódzkiej historii. Zgodzić się z tym nie mogłem.
Ponieważ...
To jest budowanie historii na nowo. To udawanie! To Bydgoszcz we wrześniu 1939 roku - jak żadne inne miasto - przeżyła ogromną tragedię.
Jak przed sesją sejmiku dowiedział się Pan o tym projekcie?
Dostałem bardzo dziwny projekt stanowiska, który nie był podpisany przez jego autorów z uzasadnieniem, w którym nie było Bydgoszczy. Nie chcę wątpić w profesjonalizm naukowców i innych osób, które brały udział w przygotowaniu tego dokumentu i które są rzecznikami pomnika Ofiar Zbrodni Pomorskiej, ale śmiem twierdzić, że tu nie chodzi o historię. Chodzi o propagandę historyczną, połączoną z polityką. To jest granat! Tak robić nie wolno! Jak miałem na to spokojnie patrzeć?
Swoje stanowisko przekazał Pan także bydgoskim radnym.
Tak. Zobaczymy, co z nim zrobią. Właśnie wychodzę z ratusza, bo uczestniczyłem w sesji Rady Miasta... Zatrzymałem się w miejscu, w którym było podwórko kościoła jezuitów Ignacego Loyoli. Tu mordowano ludzi, wyrzucano ich z okien. Mówię to bardzo emocjonalnie, ale proszę zważyć, że inicjatorom i autorom tego projektu zabrakło subtelności, odrobiny delikatności! Jak można było, wobec takiej traumy bydgoszczan, nawet słowem w uzasadnieniu nie napisać, że na mapie województwa istnieje Bydgoszcz i że to w Bydgoszczy doszło do wojennej tragedii. Za mało mówimy, nie chcemy się tym interesować, uchodzi to naszej pamięci. Kto w Bydgoszczy o tym wie?
Mamy pomnik Walki i Męczeństwa, któremu kiedyś towarzyszył szaniec.
Bez szańca nie jest już tym samym pomnikiem, stracił to, co było jego istotą - duszę.
Można to naprawić?
Tak. Dziś na Starym Rynku trwają prace archeologiczne, widać fundamenty wieży kościoła i dwóch budynków od ulicy Niedźwiedzia. Dobrze byłoby, gdyby w podziemiach kościoła istniało muzeum przypominające ofiary województwa kujawsko-pomorskiego. To byłoby znakomite miejsce do przypomnienia nazwisk ofiar mordu i dopełnienia bydgoskiego pomnika.