Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał Rosji wypłacić odszkodowania czterem ofiarom przemocy domowej, w tym kobiecie, której mąż odrąbał jej ręce.
Po tym, jak Margarita Graczewa powiedziała mężowi, że chce rozwodu w 2017 roku, uprowadził ją i zabrał do lasu, gdzie zaatakował ją siekierą. Jej lewą rękę udało się przyszyć, podczas gdy prawą zastąpiła proteza.
Podczas sądowych rozpraw Dmitrij Graczew twierdził, że czuł, iż jego życie dobiegło końca po tym, jak żona oznajmiła mu, że chce rozwodu. Wtedy wpadł w szał i potwornie okaleczył ślubną. Kobieta poinformowała policję o agresywnym zachowaniu męża, ale stwierdziła, że stróże prawa ją zignorowali. Sprawa została nagłośniona i jej mąż został skazany na 14 lat więzienia.
Sprawa trafiła też do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i ten nakazał władzom rosyjskim zapłacić pokrzywdzonej 370 tys. euro za leczenie, utratę dochodów i szkody niemajątkowe. Trzy inne kobiety, również ofiary przemocy domowej, otrzymały po 20 tys. euro każda.
Sąd wezwał też Moskwę do podjęcia pilnych działań w celu powstrzymania brutalnych ataków na kobiety i wskazał na ogromną skalę przemocy domowej w Rosji. W przeszłości Rosja sprzeciwiała się roszczeniom odszkodowawczym, twierdząc, że kraj nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za czyn popełniony przez jednostki.
Ale europejski sąd orzekł, że Rosja złamała dwa artykuły Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i stwierdził, że wskaźnik przemocy domowej w Rosji jest wysoki. Mari Dawitjan, jedna z prawniczek reprezentujących kobiety, napisała na Facebooku, że „każda z tych kobiet została ranna w wyniku bezczynności państwa w sytuacji przemocy domowej”.
W 2017 roku Rosja uchwaliła ustawę, która osłabiła kary wymierzane za przemoc domową. Prawo stanowi, że jeśli ofiara nie była hospitalizowana, to nie uważano tego za przestępstwo. W związku z tym kara została też osłabiona.
