Ronald Koeman zostanie nowym trenerem FC Barcelony. W reprezentacji Holandii zastąpi go Arsene Wenger?

Ronald Koeman jako piłkarz zdobył z Barceloną cztery mistrzostwa, Puchar i trzy Superpuchary Hiszpanii. Po zakończeniu kariery pełnił też funkcję asystenta Louisa van Gaala. Nieśmiertelność w Katalonii zyskał sobie jednak 20 maja 1992. W 22. minucie dogrywki finału Pucharu Europy (dawnej Ligi Mistrzów) jego potężny strzał z rzutu wolnego dał Barcelonie pierwsze w historii trofeum dla najlepszego klubu Starego Kontynentu. Teraz Holender ma pójść w ślady innego uczestnika finału na Wembley, Pepa Guardioli, i przywrócić klubowi dawną świetność.

Gol Ronalda Koemana w finale Pucharu Europy 1992:

Zadanie to przerosło Quique Setiena, który w poniedziałek został oficjalnie zwolniony. Przez siedem miesięcy pracy wygrał 16 meczów, cztery zremisował, a pięć przegrał. Zakończył sezon bez żadnego trofeum, a czarę goryczy przelała kompromitacja z Bayernem (2:8) w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Hiszpańskie media są pewne, że jego następcą zostanie Koeman. Kwestią czasu jest podobno tylko potwierdzenie jego rezygnacji z roli selekcjonera reprezentacji Holandii.

Dla polskich kibiców sytuacja jest tym ciekawsza, że 4 września w Lidze Narodów zagramy właśnie z Oranje. Niewykluczone, że będzie to pierwszy mecz maja 2018 r., w którym w roli trenera wystąpi Arsene Wenger. Legendarny szkoleniowiec Arsenalu według doniesień Fox Sports zgłosił się do KNVB z chęcią poprowadzenia reprezentacji. 70-latek od ubiegłego roku ma posadę w FIFA, niedawno przyznał jednak, że zamierza jeszcze powrócić na ławkę trenerską.

Wracając do Barcelony, obok zmiany trenera latem dojdzie tam też do solidnego wietrzenia szatni. Koeman w pierwszej kolejności ma się pozbyć Sergio Busquetsa i Jordiego Alby, ale nowego pracodawcy szukać mogą też m.in. Ivan Rakitić, Luis Suarez czy Samuel Umtiti. Jednym z niewielu „bezpiecznych” graczy jest Leo Messi, choć media spekulują, czy Argentyńczyk będzie chciał zostać w klubie.

- Trzeba zrobić wszystko, by zakończył tu karierę. On jest symbolem klubu. Jeśli odejdzie, trzeba będzie zmienić nazwę - podkreśla Samuel Eto’o w rozmowie z TyC Sports.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze