W rozmowie z Onetem Roman Szełemej odpowiada na pytanie, o to, czy spodziewał się takiej fali hejtu, po tym, jak rada miasta, z jego inicjatywy, przyjęła uchwałę o obowiązkowych szczepieniach przeciwko koronawirusowi:
Odwróciłbym akcenty. Dla mnie najważniejsze jest to, że problem został dostrzeżony. I to nie problem hejtu wobec osoby publicznej, bo nie jestem pierwszym i ostatnim, któremu grożono śmiercią.
dodaje:
Zauważono problem, który nazywa się: katastrofalnie niski poziom gotowości Polaków do zaszczepienia. Stoimy przed absolutnie apokaliptyczną wizją czwartej fali wirusa. I ona jest całkiem nieodległa, bo czeka nas pewnie w okolicach września.
Roman Szełemej podkreśla, że jeśli nie zmienimy podejścia do szczepień, czeka nas czwarta fala koronawirusa w okolicach września.
Podkreśla również, że wałbrzyska uchwała ws. obowiązkowych szczepień miało być biciem na alarm:
To bicie na alarm, nie chcę powiedzieć, że krzyk rozpaczy. Zajmujemy się głównie tym, czy są szczepionki i czy je dowiozą tu i tam. To jest oczywiście bardzo ważne. Ale zajmujemy się też wieloma innymi rzeczami poza pandemią – i tego już trochę nie rozumiem. Dlatego że pandemia nie skończy się w ciągu dwóch–trzech tygodni ani do końca roku. Musimy się oswajać z myślą, że ten wirus z nami pozostanie. Żaden system opieki zdrowotnej i świadczeń społecznych nie wytrzyma permanentnego stanu pandemicznego. A taki się w Polsce zapowiada.
Wałbrzyską uchwałą zajmują się służby wojewody.
Źródło: Onet.pl
