W poprzednim meczu Świątek i Mattek-Sands stoczyły prawdziwą wojnę z rozstawionymi z jedynką Tajwanką Su-Wei Hsieh i Belgijką Elise Mertens. Polka i Amerykanka przegrywały w decydującym secie już 1:5 i musiały w sumie bronić siedmiu piłek meczowych. Same wykorzystały trzecią.
Tym razem obyło się bez dramatów i meczboli. Wystarczył jeden, wykorzystany przez Świątek i Mattek-Sands, a całe spotkanie trwało niecałe półtorej godziny (poprzednie ponad trzy). Jurak i Klepac robiły co mogły, ale były tytko tłem dla Polki i Amerykanki, a najwięcej emocji na korcie przysporzyła kibicom wymiana zdań pomiędzy tenisistkami, a sędziną na początku drugiego seta.
Prowadząca spotkanie miała wątpliwości, czy Mattek-Sands nie zamazała śladu na kocie przy spornej piłce, a Chorwatka i Słowenka zarzucały Amerykance oszustwo. Kłótnia trwała kilka minut i ostatecznie punkt został powtórzony. W niczym nie zmieniło to jednak przebiegu wydarzeń na korcie.
W półfinale polsko-amerykańska para zmierzy się ze zwyciężczyniami spotkania pomiędzy Rumunką Iriną Begu i Argentynką Nadią Podoroską, a Chorwatką Petrą Martić i Amerykanką Shelby Rogers. Awansując do półfinału debla Świątek wyrównała swoje osiągnięcie sprzed roku. Wówczas dokonała tego w parze z Amerykanką Nicole Melichar.
Mattek-Sands walczy z kolei o swój trzeci tytuł w Paryżu. A w sumie czwarty, bo oprócz zwycięstw w deblu (2015 i 2017 rok), ma również w dorobku zwycięstwo w mikście (również w 2015 r., w finale pokonała parę, w skład której wchodził Marcin Matkowski).
Dla Świątek tegoroczny Roland Garros jest wyjątkowo pracowity. Już w środę (9 czerwca) pochodząca z Raszyna zawodniczka powalczy również o półfinał singla. Jej rywalką będzie Greczynka Maria Sakari. Polka broni w stolicy Francji wywalczonego przed rokiem tytułu.
Roland Garros na żywo na antenach Eurosportu i w Eurosport Playerze
