Chłopczyk przebywa w szpitalu w Katowicach. Leoś trafił tutaj dopiero przed swoimi pierwszymi urodzinami, chociaż prawie tuż po urodzeniu było pewne, że dziecko nie będzie się rozwijało prawidłowo. Niestety, rodzice malucha mimo starań nie znaleźli lekarza, który szybko ustaliłby przyczynę dolegliwości. Dopiero w katowickim szpitalu udało się postawić dobrą diagnozę. Jak się okazało, chłopczyk cierpi na rzadką chorobę mitochondrialną o podłożu genetycznym (uszkodzony gen SCO2). Jest to choroba śmiertelna.
Nadzieją dla chłopca może być terapia za granicą. Dla Onetu w tej sprawie wypowiedział się Pan Dariusz, ojciec Leosia:
Dowiedzieliśmy się, że w Niemczech walczą o takie dzieci – starają się ustabilizować ich stan jak najdłużej i zminimalizować zmiany w mózgu. Kolejnym krokiem jest wylot do Bangkoku na przeszczep komórek macierzystych. Ta metoda to dla nas jedyna nadzieja na uratowanie Leosia. W Polsce możemy tylko czekać, aż mózg przestanie pracować, bo nic nie da się zrobić.
Chłopiec aktualnie przebywa na OIOM-ie. Zbiórkę na leczenie Leosia można znaleźć na siepomaga.pl.
Źródło: Onet
