Urodzony w USA tyczkarz posiada z racji pochodzenia matki podwójne obywatelstwo i od 2015 roku startuje w barwach Szwecji.
Jego ojciec Greg powiedział szwedzkiemu dziennikowi „Aftonbladet”, że badał nastroje amerykańskich kibiców i są niestety negatywne.
- Amerykańska publiczność na zawodach lekkoatletycznych bardzo różni się od europejskiej, która ocenia sportowców po wynikach, a nie kraju, który reprezentują. Bardzo dużej części Amerykanów nie podoba się, że Armand stał się Szwedem - zauważył ojciec „Mondo”.
Armand Duplantis powiedział gazecie, że przyleciał na mistrzostwa świata po złoty medal.
- Wiem, że jestem w wysokiej formie, co pokazał mityng Diamentowej Ligi w Sztokholmie 30 czerwca, gdzie uzyskałem 6,16. Skok o tyczce jest w dużej części dyscypliną psychiczną i atmosfera na stadionie jest bardzo ważna.
Przyznał, że jedyne co może mu przeszkodzić w osiągnięciu założonych celów to negatywnie nastawiona publiczność.
- Silne głosy krytyczne w USA pojawiły się już po igrzyskach w Tokio, tak że trudno powiedzieć, czy w Eugene kibice będą go dopingować czy gwizdać - zaznaczył Duplantis senior.
Poza złotym medalem olimpijskim w Tokio „Mondo” zdobył złote medale w tegorocznych halowych mistrzostwach świata w Belgradzie, halowych mistrzostwach Europy w Toruniu (2021) i mistrzostwach Europy w Berlinie (2018). Jest wicemistrzem świata z Dohy (2019). Do niego należy też aktualny rekord świata - 6,20 m.
kucz/(PAP)
