<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Jak wiadomo, świat za sprawiedliwy nie jest. Jedni starają się jak mogą, a innym samo z nieba spada. Ot, weźmy takich celebrytów. Niektórzy stają na głowie, żeby dostać się na okładkę tabloidu i zabłysnąć choć przez momencik, a takie rodziny polityków dostają swoją porcję sławy, choć bardzo tego nie chcą. I czasami źle na tym wychodzą.
Żony, dziatwa i wnuczęta ojców narodu to bowiem dla popkultury łakomy kąsek. Można o nich snuć najróżniejsze historie, obsadzać je w rolach Matek Polek, Synów Marnotrawnych czy Kobiet Upadłych. Tak jest zresztą wszędzie na świecie.
A polityczne rodziny muszą się w tych sytuacjach odnajdywać, co lekko nie przychodzi, bo do normalnych mechanizmów, rządzących światem gwiazd dochodzą jeszcze polityczne sympatie. I wtedy można oberwać po głowie nie za swoje winy.
<!** reklama>Choć czasami i za swoje. Synowie Lecha Wałęsa mieli wielkie szczęście, że czasy pomroczności jasnej to była epoka pretabloidowa. Dziś mieliby zapewnione miejsca na czołówkach portali plotkarskich i bulwarówek przez całe miesiące. I na pewno nie byłoby tak sympatycznie jak w przypadku premierowsko-prezydenckich cór. Choć tu też było miło do czasu, bo nagły awans do świata gwiazd chyba zaszkodził zarówno Aleksandrze Kwaśniewskiej, jak i pannie Wałęsównie, które po „Tańcach z gwiazdami” rozpoczęły kariery w nowych okolicznościach przyrody. I jak widać z dzisiejszej perspektywy - nie sprostały im. Teraz uchodzą za byłe gwiazdy, do tego naznaczone klęską, a to zawsze kiepska rekomendacja. O wiele sprytniejsza okazała się Kasia Tusk, która po programie zniknęła i tylko od czasu do czasu jakiś tabloid przyuważy ją za ladą w butiku. Ale tak naprawdę dla nas wciąż jest chodzącym potencjałem. Nie przegrała, bo przecież na dobre nie wystartowała.
Najtrudniej mają oczywiście pierwsze damy, szczególnie jeśli nie zamierzały grać w życiu pierwszych skrzypiec. Maria Kaczyńska początkowo zmagała się i z porównaniami z Jolantą Kwaśniewską, i ze spadająca popularnością męża. Długo przekonywała do siebie Polaków. Pani Anna Komorowska też ma trudno - będzie musiała zmienić styl życia, ubierania się, zachowania, choć ten najwyraźniej bardzo jej odpowiada. W tym tygodniu gazety z lubością zamieszczały jej zdjęcia, jak targa zakupy dla licznej rodziny, m.in. wielkie baniaki z wodą (dwa w jednej ręce - gratulacje!). No cóż, było to mało pierwszodamowe, choć na razie pani Anna ma kredyt zaufania. Wiadomo jednak, że lud polski oczekuje od niej nie zwykłości, ale czegoś innego.
Mimo wszystko te ostatnie naturalne scenki są jeszcze całkiem wzruszające... Potem zaczną się te kretyńskie ustawki w stylu: premier Donald się opala, prezes Jarosław bawi wnuczkę brata, marszałek Bronisław dogląda gazika. I tak na okrągło, bo, jak wiadomo, kampania wyborcza nie kończy się nigdy.