Ogólnokrajowe referendum w sprawie reformy oświaty przygotowanej przez Annę Zalewską, szefową MEN. To jeden z najnowszych pomysłów jakie ma Związek Nauczycielstwa Polskiego. Dzisiaj mija konstytucyjny termin podjęcia przez prezydenta RP Andrzeja Dudę, decyzji w sprawie przyszłości dwóch ustaw wprowadzających zmiany w oświacie. Dowiemy się więc czy związkowcy będą musieli wykonać kolejne kroki w kierunku referendum.
Jak w sobotę na antenie radiowej Trójki tłumaczył Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta „wszystko wskazuje na to, że właśnie w poniedziałek zostanie podjęta i ogłoszona decyzja. Pan prezydent wielokrotnie mówił w wywiadach, jaki ma pogląd na temat poszczególnych aspektów tej reformy. W jego przekonaniu jest ona ważna i potrzebna, ale ma też swoje wątpliwości. Z tego względu prezydent spotykał się także z przedstawicielami środowisk, które reformę krytykują”. Wcześniej Magierowski przypominał, że konstytucyjny termin na podjęcie decyzji w tej sprawie mija właśnie 9 stycznia.
Jednak ZNP, czyli największy związek zawodowy w oświacie (w Śląskiem ma 125 oddziałów i zrzesza blisko 39 tys. nauczycieli) na ostateczną decyzję PAD nie czekał. W zeszłym tygodniu Sławomir Broniarz, szef ZNP, wraz z przedstawicielami PO, Nowoczesnej, Razem, Inicjatywy Polska, OPZZ, ruchów rodzicielskich oraz koalicji „NIE dla chaosu w szkole” ogłosili chęć przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum.
- Chcemy zorganizować ogólnonarodowe referendum po to, żebyśmy pokazali - także przez tę dezaprobatę, poprzez wymiar statystyczny, poprzez zebranie miliona podpisów - że to nie jest sprawa tylko i wyłącznie nauczycieli, że to nie jest sprawa tylko i wyłącznie pracowników oświaty, że to nie jest sprawa tylko ZNP, ale że to jest sprawa, która powinna jednoczyć jak najszersze kręgi społeczne - podkreślał Broniarz. Podczas wizyty w Katowicach przyznawał, że referendum jest zasadne, nawet jeśli prezydent zawetuje reformę. Jak podkreślał, weto nie daje gwarancji, że reforma nie zostanie przeforsowana w późniejszym terminie.
Już w sobotę politycy PO, w tym reprezentująca nasz region Krystyna Szumilas, była minister edukacji narodowej, zaapelowali do prezydenta, by nie podpisywał ustaw oświatowych. Rozpoczęli też akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o oświatowe referendum. - Reforma oświaty jest źle przygotowana, niepoliczona, prowadzi do likwidacji czegoś, co w polskim systemie edukacji się sprawdziło. Do likwidacji systemu, który prowadzi do wyrównywania szans - mówiła w sobotę podczas konferencji prasowej Szumilas.
Drugim, bardzo radykalnym krokiem, który ma doprowadzić m.in. do odstąpienia od reformy jest generalny strajk w szkołach. W zeszłym tygodniu z członkami ZNP w Śląskiem spotkał się Sławomir Broniarz. Ustalał z nimi kolejne kroki prowadzące do strajku. Wiadomo, że do 16 stycznia oddziały ZNP mają czas na wystąpienie do dyrektorów szkół z żądaniami. Po zimowych feriach w szkołach w Śląskiem miałoby się odbyć referendum strajkowe.
Zgodnie z ogłoszoną przez Zalewską reformą edukacji zmiany mają polegać na powrocie do 8-letniej szkoły podstawowej, 4-letniego liceum ogólnokształcącego, 5-letniego technikum, zaś w miejsce szkół zawodowych mają powstać dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane. MEN zapowiedział, że zmiany mają być wprowadzane stopniowo, pierwsze już we wrześniu 2017.
Proedukacyjny Chorzów
Rozmawiamy z Wiesławem Ciężkowskim, zastępcą prezydenta Chorzowa, odpowiedzialnym za oświatę.
Jak zapatruje się pan na wizję strajku w chorzowskich szkołach? Miałby pan za złe nauczycielom, że wzięliby w nim udział?
Jeśli strajk odbędzie się zgodnie z prawem, dlaczego miałbym tak reagować? Oczywiście w interesie dzieci, rodziców, nauczycieli dużo lepiej by było, aby szkoły funkcjonowały w atmosferze spokoju i stabilizacji. Jednak dziś wiemy, że spokoju w oświacie nie ma.
Nie przez przypadek pytam o opinię pana. Przy ostatniej zmianie w oświacie staraliście się zminimalizować zwolnienia nauczycieli. Związki zawodowe chwaliły wasze działania. Teraz Sławomir Broniarz na pytania członków ZNP, czy jest sens strajkować w gminach proedukacyjnych mówi „Tak“. Uważa, że w nich będzie to łatwiejsze. Samorząd rozumie nauczycieli.
Jak do tej pory nikt, ani mnie , ani nauczycielom nie wytłumaczył po co reforma jest wprowadzana i dlaczego tak szybko. Wielokrotnie podkreślałem, że czasu jest za mało, aby się dobrze do niej przygotować. Rozumiem więc nauczycieli, ale z drugiej strony wiem, że są bardzo niechętni strajkom. Mają poczucie, że zostawiają dzieci, a to najgorsze, co może spotkać odpowiedzialnego pedagoga. Teraz piłeczka jest po stronie prezydenta i rządu.
Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj