Dyrekcja Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 zamierza zwolnić 900 osób, czyli jedną trzecią zatrudnionych. W placówce ma być też mniej łóżek.
Szpital Uniwersytecki im. Jurasza ma 135 milionów złotych długu. Dyrekcja lecznicy, która wprowadza program naprawczy w placówce, uznała, że konieczne będzie zwolnienie dużej grupy pracowników. Zaproponowana liczba - 900 osób - to aż jedna trzecia wszystkich zatrudnionych. Skala zwolnień szokuje pracowników, którzy już jakiś czas temu zgodzili się na zmniejszenie wynagrodzeń wynikających z umów cywilnoprawnych (kontrakty). Jednak kierownictwo placówki przekonuje, że każdy dzień zwłoki w restrukturyzacji zwiększa koszty, a przez to zadłużenie. Pieniędzy brakuje już nie tylko na wydatki rzeczowe, ale również na wynagrodzenia.
- Owe 900 osób to proponowana maksymalna liczba zwolnionych, żeby zapewnić bezpieczne funkcjonowanie lecznicy. Nie znaczy to też, że jednorazowo z pracą pożegna się 900 osób. Redukcja zatrudnienia już się odbywa w sposób naturalny i będzie odbywać się stopniowo. Obecnego przerostu zatrudnienia nie da się utrzymać, jeśli chcemy uzdrowić finanse szpitala - mówi Kamila Wiecińska, rzecznik prasowa placówki.
<!** reklama>Obecnie w szpitalu Jurasza jest 2700 pracowników i 940 łóżek. Po restrukturyzacji ma być mniej zarówno personelu jak i łóżek szpitalnych. - Mamy w tej chwili o wiele większe zasoby w stosunku do kontraktów zawieranych z Narodowym Funduszem Zdrowia. Z tego powodu część łóżek stoi pusta - dodaje Kamila Wiecińska.
Restrukturyzacja ma doprowadzić między innymi do połączenia administracji obu szpitali uniwersyteckich - Jurasza i Biziela, oraz do tego, że kliniki skupią się na realizowaniu usług wysokospecjalistycznych. Pozostałą część opieki nad pacjentem ma przejąć Centrum Terapii Jednodniowej.
Na razie nie ma listy konkretnych osób do zwolnienia, ale redukcje mają objąć wszystkie grupy zawodowe. (jar)
