MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Redaktor wiecznie żywy

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Ciekaw jestem, kiedy wreszcie redaktor Cieślak, zwany dla niepoznaki Borewiczem, straci na urodzie. W końcu bryluje w telewizorze od paru dekad, a peerelowskie kolorki jego superserialu coraz bardziej blakną. Do tego co pewien czas próbują podgryzać go kolejni herosi z kolejnych seriali - nadziei na kryminalny hit. Problem w tym, że z tego podgryzania wychodzi niewiele.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Ciekaw jestem, kiedy wreszcie redaktor Cieślak, zwany dla niepoznaki Borewiczem, straci na urodzie. W końcu bryluje w telewizorze od paru dekad, a peerelowskie kolorki jego superserialu coraz bardziej blakną. Do tego co pewien czas próbują podgryzać go kolejni herosi z kolejnych seriali - nadziei na kryminalny hit. Problem w tym, że z tego podgryzania wychodzi niewiele.

Serial kryminalny to niby sprawa prosta - codziennie pałęta się ich masa po różnych stacjach, ze szczególnym uwzględnienie wszystkich „kryminalnych zagadek” ze stajni Jerry’ego Bruckheimera. No ale w końcu serial kryminalny to jeden z najważniejszych elementów telewizyjnej popkultury. Wydawałoby się więc, że dzisiaj w Polsce, w czasie najgorętszej telewizyjnej bijatyki coraz tłustszych stacji, zaleje nas fala polskiej sensacji, która w końcu zagoni nieśmiertelne „07 zgłoś się” do szafy w telewizyjnym archiwum. No i co? Nic z tego. Kolejne seriale, po chwilowej euforii widzów, nakręconej „pijarem”, znikają w niebycie. A redaktor Cieślak wiecznie żywy.

<!** reklama right>Powód? Fabularne wytrychy. Przekleństwo dzisiejszego kryminału. Nasi scenarzyści z lubością ukręcają intrygę wokół osi fabularnych nie wymagających specjalnego wysiłku - tego całego plątania węzełków i supełków, tworzenia wiarygodnych motywów, a przede wszystkim osadzania opowiadanej historii w realnym życiu. Mamy więc wytrych numer jeden - układ. Jest zgraja popierających się notabli, którzy trzymają na siebie haki w szufladach, korumpują, a policjanci łażą wokół nich w kółko. Wytrych numer dwa to wojna z gangiem (odmiana specjalna to wojna gangów). Też niczego tłumaczyć tu nie trzeba, wiadomo, dlaczego do siebie strzelają, co najwyżej wprowadza się jakichś odwróconych szpionów, żeby widz nie umarł z nudów. Wytrych numer trzy, na szczęście jeszcze nie tak popularny u nas jak w innych krajach, to narkotyki. Intryga jest zbędna, jak się doda pełne głębokiej głębi spojrzenia, świadczące o moralnych dylematach, to z dziesięć odcinków się z tego wymęczy.

Tymczasem widz ma dosyć robienia go w balona. I czeka na starą, dobrą zagadkę, najlepiej z parą policjantów prowadzących śledztwo. Bo największą karierę robią właśnie takie seriale, w których jest zbrodnia, dochodzenie z mylnymi tropami i wyjaśnienie na koniec. Kilkadziesiąt lat bzika na punkcie „07 zgłoś się” nie wynika z sentymentów do PRL czy jakiegoś niesamowitego talentu reżysera Szmagiera i redaktora Cieślaka, tylko z tego, że to sprawnie, bez zadęcia, opowiadane kryminałki. No, czasami dostajemy próby filmów w takim stylu, jak w przypadku „Kryminalnych”.

Dlatego też tak wielką popularnością cieszą się te wszystkie niby-dokumenty w rodzaju „W-11” czy „Detektywów”, zwykle pokazujące historyjkę „życiowego”, a nie wydumanego przestępstwa. Tyle że w takich niby-dokumentach mamy tak naprawdę tylko tę historyjkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!