Bank został rozbity
Wyjaśnijmy sobie jedno. Cyberpunk to nie tylko gra, to już marka, która na długo przed premierą w moich oczach otrzymała status "gold", bowiem kto jak kto, ale "Redzi" wiedzą najlepiej, jak wypromować jeszcze niewydany tytuł. I świetne było to widać między innymi po rosnących akcjach na giełdzie. Blisko osiem lat trwało rozpalanie wyobraźni graczy na całym świecie produkcją osadzoną w świecie "cyber". I bardzo się cieszę, że to właśnie CD Project RED odważnie przełamało lody, kreując dzieło w oparciu o twórczość Mike’a Pondsmitha. A kiedy w czasie targów E3 dowiedziliśmy się, że u naszego boku pojawi się sam Keanu Reeves jako Johnny Silverhand, wielu moich znajomych zaliczyło nieprzespane noce z emocji. Bank został rozbity.
Źródło: RUPTLY/x-news
Mimo iż gra jeszcze przed premierą zarobiła krocie, tuż po, emocje związane z nabywaniem przez graczy tytułu wcale nie opadły. Inną kwestią są kontrowersje wokół m.in. konsol starszej generacji, ale to temat na zupełnie inny artykuł. Zapraszam do lektury.
Na początku oczywiście słów kilka o platformie testowej, która z powodzeniem pozwoliła mi cieszyć się światem Cyberpunka 2077 na najwyższym poziomie.
Platforma testowa:
- Karta Graficzna: MSI GeForce RTX 2070 Super Gaming X
- Procesor: Intel Core i9 9900K (4,9 GHz)
- Płyta Główna: MSI MPG Z390 Gaming Adge AC
- Pamięć: G.Skill Trident Z RGB, DDR4, 4x8 GB, 3200MHz, CL16
- Zasilacz: Corsair RM850x gold
- Twardziel: SSD WD Black SN750 500GB, WD Caviar Blue 1TB
- Obudowa: Phanteks Evolve X RGB Silver
- Chłodzenie CPU: Kraken x62
- Chłodzenie obudowy: 6 wentylatorów Corsair 140 ML Pro LED White
- Monitor: Optix MAG271CQR
"Good Morning Night City!"
Jak zapowiedziałem wcześniej, będzie bez spoilerów. Wątek fabularny nie jest mi obcy, ale w samej grze tyle się dzieje, że z powodzeniem czas zabierało mi głównie zwiedzanie Night City, zapoznawanie się z mechaniką gry, tworzenie i rozwój postaci oraz wykonywanie misji pobocznych, których mamy mnóstwo.

Oczywiście, jak sam tytuł wskazuje, akcja Cyberpunka dzieje się przede wszystkim w roku 2077. Ja osobiście z upodobania do kobiecych postaci w grach (tak, jestem wiernym fanem zarówno starszej jak i nowej odsłony serii Tomb Raider), do Night City wkroczyłem jako Valerie, ale gracze mogą również postawić na Vincenta. Niezależnie od tego wyboru, w czasie rozgrywki wszyscy zwracają się do nas "V". Już sam wybór postaci oraz dostosowanie jej do własnych upodobań, to nie lada zabawa, która zajęła mi blisko godzinę. W kreatorze tworzenia naszego bohatera mamy bowiem dostęp do rodzaju i koloru włosów, brwi, oczu, dłoni, torsu, karnacji, czy wyglądu samej twarzy... W skrócie: jest co robić i przy odrobinie zaangażowania można stworzyć postać naprawdę odzwierciedlającą nasze wewnętrzne "ja". Zapytacie po co, jeśli mamy do czynienia z grą typu FPP? Uwierzcie mi, że to ma znaczenie i choć w większości świat rozgrywki obserwujemy oczami "V", to są fragmenty (nie tylko fabularne), w których widać całą postać. Przykładem tego jest m.in. jazda motocyklem, czy moment, kiedy przeglądamy się w lustrze m.in. własnego mieszkania.
Nomad, Corpo, czy Punk?
Kolejno wybieramy ścieżkę gry (Nomad, Street Kid lub Corpo), która odpowiada za osobowość naszego bohaterka, wprowadzenie do rozgrywki w Night City, czy urozmaicenia w opcjach dialogowych, a także miejsce rozpoczęcia gry:
- Nomad: To odlutki, którzy wychowywali się poza granicami Night City, na pustkowiach. Będąc wychowankiem Nomadów jesteś zmuszony uciec do miasta. Czy zostaniesz w nim już jako król ulicy, czy wrócisz na pustynię jako legenda lub z podkulonym ogonem - to zależy tylko od Ciebie.
- Punk: To osoby żyjące w Night City i znające każdy zakamarek miasta. Jesteś wychowany/wychowana przez ulice. Wiesz, że nie jest łatwo, ale widzisz, że inni, wcale nie lepsi od Ciebie, mają więcej. I w zasadzie, dlaczego Ty miałbyś/miałabyś nie mieć tego samego?
- Corp: To bogaci członkowie Arasaki żyjący "na salonach". Jesteś członkiem Arasaki, niestety na skutek feralnego splotu wydarzeń lądujesz na ulicy i musisz na nowo wywalczyć sobie pozycję w Night City, czyli betonowo-szklanej dżungli.

Ostatnim etapem przed rozpoczęciem przygody jest wybranie poziomu gry. I muszę się wam przyznać, że nie byłbym sobą, gdybym nie ustawił najtrudniejszego. Lubię wyzwania. Tak, Hitmana Absolution też przeszedłem na puryście, choć większość jest zdania, że to awykonalne.
Wróg wrogowi nie równy
Mimo, że na początku mamy bardzo ograniczone możliwości odnośnie poruszania się po Night City, od razu zauważycie, że Cyberpunk 2077 ma w sobie cechy kultowego RPG'a. Chcesz wyeliminować wroga? Musisz wpakować w niego sporo "ołowiu" - wszystko w zależności od tego, jakie nasz rywal posiada aktualnie wszczepy, umiejętności, kombinezon, szkielet itp. Im wyższy poziom trudności, tym sztuczna inteligencja staje się bardziej wymagająca. To logiczne.

Los chce, że już na początku przygody poznajemy naszego druha, Jackiego, którego, ze względu na niejako sympatyczne podejście do życia, nie da się nie lubić. Jest uzdolniony, zawsze można na nim polegać, ale gdzieś w świecie Night City nawet on potrafi się pogubić - jest niekiedy zbyt ufny i naiwny. Dodajmy, że w zaleźności od wybranej wcześniej ścieżki, prolog w Cyberpunku 2077 nieco się różni, by finalnie obrać właściwy tor fabuły.

Silverhand namiesza nie tylko w Night City, ale i naszej głowie
Zabawa zaczyna się na poważnie, kiedy wykonujemy dla Dextera DeShawna misję, w której musimy zdobyć chip o nazwie "Silverhand". Od tego momentu Nocne Miasto staje przed nami otworem. I to wszystko utrzymane jest w klimacie "cyberpunka". I to jest piękne, bo dotychczas nie było dane nam, graczom, obcować z takim uniwersum. Zarówno Johnny'ego Silverhanda, Dextera, Judy, jak i inne barwne postacie, poznacie w miarę rozwoju fabuły, która (i tutaj ubolewam okrutnie) jest krótsza od tej z ostatniego Wiedźmina, jednak wraz z wszystkimi misjami pobocznymi, daje naprawdę sporo frajdy. Swoją drogą, wy również należycie do grona osób, jakie przed ukończyniem danej gry, muszą mieć wszystko wyczyszczone na mapie?

Nawet jeśli wiele z tych misji cechuje powtarzalność: wykonywanie zleceń dla fixerów, pomaganie policji, unicestwianie sprawców rozboju, to w Cyberpunka 2077 przychodzi mi grać z wielką satysfakcją. Lubię przy okazji wykonywania misji głównych mieć świadomość, że moja postać ma odpowiedni poziom rozwoju. Musicie również pamiętać o tym, że decyzje, jakie podejmujecie w grze w ramach wątku głównego, wpływają później na zakończenie, którego scenariuszy jest kilka.
Night City to duże miasto, a my musimy mieć swoją "Płotkę"
Grając w Cyberpunka 2077 mam od razu pozytywne skojarzenia z ukochanym przeze mnie i moją cudowną żonę Dzikim Gonem. I nie chodzi tu tylko o wątek główny i misje poboczne, ale także walki na pięści, choć te w Night City są bardziej złożone, rozbudowane opcje dialogowe, kwestię ubioru, który wpływa na naszą odporność w starciu z przeciwnikiem itp. Widać już na pierwszy rzut oka, że gra została stworzona w oparciu o autorski REDengine, czyli silnik stworzony przez CD Project RED.

Poza wymienionymi wyżej misjami mamy możliwość hakowania m.in. kamer, przeciwników, bankomatów, co z jednej strony przynosi pieniądze, z drugiej rozwija naszą postać, a z trzeciej pozwala sabotować wroga. Ponadto na drodze walki przychodzi nam eliminować lub pomagać ofiarom cyberpsychozy - w tych i innych questach zamiast dwóch mieczy towarzyszy nam szeroka gama pistoletów, karabinów (w tym snajperek oraz ciężkich karabinów maszynowych), strzelb, rewolwerów, broni białej, czy rzucanej, jak granaty, których również mamy rozmaite rodzaje i przeznaczenie. A w między czasie w ramach rozerwania się możemy wpaść do baru na coś mocniejszego, zachwycać się widokami miasta nocą ze swojej nowej fury za ponad 200 tysięcy, czyli zasuwać po bezdrożach ku wchodzącemu słońcu. Jest przyjmnie...

Wracając jednak do questów, pozwalają one rozbudowywać umiejętności, poziom naszej postaci i tym samym otwierają furtkę do kolejnych misji. Świat Cyberpunka 2077 podzielony jest na ścisłe centrum oraz sześć wielkich dzielnic: Watson, Heywood, Westrbrook, Santo Domingo, Pacificę i Peryferie (Badlandy), które z kolei rozbite są na mniejsze dystrykty. A każda dzielnica ma swój własy styl, niepowtarzalną historię i miejsca warte odwiedzenia. Prawda jest taka, że Night City to duże miasto, a my musimy mieć swoją "Płotkę". Mamy zatem możliwość przeglądania ofert rozmaitych pojazdów. Wśród mniej lub bardziej luksusowych środków transportu, możemy przebierać w motocyklach, limuzynach oraz sportowych czy offroadowych wersjach czterech kółek. Jedne kosztują mniej, inne więcej, ale nasz garaż przyjmie wszystko. Pytanie, czy my jesteśmy na to gotowi finansowo?

Zobacz również: CD PROJEKT finiszuje prace nad grą CYBERPUNK:
Cyberpunk 2077 jest atrakcyjny
Moje ukłony w kierunku twórców Night City: wątku głównego, misji pobocznych i wszystkich innych questów, które naprawdę nie pozwalają się nudzić. Myślę, że nie przesadzę, jeśli stwierdzę, iż zespół wykonał tytaniczną robotę. Jako gracz PC, choć tułam się po mrocznych zakamarkach Nocnego Miasta, mam wrażenie jakbym był w siódmym niebie. Cyberpunkowy świat pozwala uwierzyć graczowi, że wszystko, co dzieje się wokół, choć wybiega w przyszłość, zdaje się być jak najbardziej realną wizją tego, co przed nami. Kolejne co muszę zaakcentować, to to, że w Wiedźminie byłem wiedźminem i choć mi to wcale nie przeszkadzało, wiem że wielu moich znajomych często kłóciło się ze swoim wewnętrznym "ja" wiążąc się na przykład z Yennefer (bo tak być być, bo tak wypadało), choć w rzeczywistości bliżej im było do Triss. W Night City tego problemu nie ma i to sprawia, że Cyberpunk jest jeszcze bardziej atrkacyjny.

W Night City możecie stworzyć bohatera o jakim mażycie
Za wspomniany przeze mnie rozówj postaci odpowiada pięć atrybutów:
- inteligencja,
- budowa ciała,
- refleks,
- opanowanie,
- zdolności techniczne.

Rozwój powyższych umiejętności wpływa na możliwość późniejszego hakowania, wykorzystywania siły, posługiwania się bronią czy też zwiększa udźwig. A ponieważ nie da się maksymalnie rozwinąć każdego atrybutu, jesteśmy skazani na własny rozsądek. Ewentualny błąd może później naprawić wszczep, który resetuje nam przyznane punkty umiejętności i możemy je ponownie rozdysponować pomiędzy poszczególne walory. Pisząc to chcę jeszcze raz podkreślić, że rozwój postaci uzależniony jest tylko i wyłącznie od własnego upodobania. Możecie stworzyć głównego bohateria jakiego tylko chcecie z umiejętnościami, które waszym zdaniem są dla niego najlepsze. Super, prawda?
Za dużo kasy na koncie? Zmień wszczepy, kup samochód
Bardzo byłbym rozczarowany, gdyby w Cyberpunku zabrakło opcji wytwarzania rozmaitych przedmiotów. Przecież w Wiedźminie również warzyliśmy sobie eliksiry. Możemy we własnym zakresie zrobić nie tylko elementy ubzrojenia czy inhalatory. Przyznam jednak, że choć u mnie rozgrywka odbywała się na poziomie najtrudniejszym, to nie korzystałem z przywilejów "wytwarzania". Dlaczego? Otóż wykonując bardziej lub mniej rozbudowane misje poboczne oraz angażując się w eliminowanie rozbojów itp., zdobywałem po drodze tyle rodzajów broni, uzbrojenia itp. że w zupełności mi to wystarczało. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że było tego od cholery. Te same questy poboczne, gdzie eliminujemy przeciwników, pozwalają nam się obłowić w broń i specjalistyczną odzież, którą później możemy spieniężyć w bankomatach. A ponieważ osobiście przepadam za rozmaitymi questami, już po kilkunastu godzinach gry, miałem na koncie ponado 500 tysięcy. Co z tym zrobić? Możecie na przykład kupić sobie wymarzony samochód, czy postawić na wymianę wszczepów, co również do najtańszych rzeczy nie należy. Ponadto jako "zbieracze" zdobywamy również żywność, inhalatory oraz napoje, także te wyskokowe, których spożycie wpływa na zdrowie czy uaktywnia inne atrybuty postaci. Ale ten schemat znamy dobrze z Wiedźmina.
Kolejno fajnym urozmaiceniem rozgrywki są znajdźki w postacie eater oggów, chipów lub tzw. drzazg. Te ostatnie to niewielkie moduły zawierające w swojej pamięcie wiele ciekawych informacji: prywatne rozmowy, wiadomości (pomagają zrozumieć często, dlaczego coś wydarzyło się tak, a nie inaczej), kluczowe dla nas informacje do kontynuacji dalszej misji itp. Trzeba jednak uważać, bo niektóre drzazgi mogą zawierać wirusa. Ale spokojnie, z takimi umiejętnościami, również z tym będziemy w stanie sobie poradzić.

Odetchnąłem z ulgą. Da się tu jeździć!
Cyberpunk 2077 nie jest symulatorem samochodów, dlatego tu miałem największe obawy. Na szczęście już po kilkudziesięciu minutach odetchnąłem z ulgą. Fizyka poruszania się na czeterech czy dwóch kółkach jest dobrza zachowana. W zależności od pojazdu, którym dysponujemy zmienia się element jezdny. Inaczej prowadzi się motocykl, suv, czy sportowa limuzyna. Fajnie wygląda tu również widok z pierwszej osoby. Wnętrza pojazdów są naprawdę przyzwoicie odwzorowane. Widać tu przyszłość, którą do tej pory mogliśmy podziwiać przy okazji prezentowania na rozmaitych targach samochodów koncepcyjnych, tzw. pojazdów przyszłości.

Przemierzając Night City wzdłuż i wszerz nie uciekłem od drobnych glitchy, które co prawda rzucały się w oczy, ale nie na tyle, żeby wpłynąć na przyjemność rozgrywki. Na pewno widoczny jest moment zaliczenia czołówki z innym pojazdem, który czasami kończy się tym, że przelatuje on nad naszymi głowami - taka abstrakcja. Kolejnym elementem do poprawki moim zdaniem jest radar wskazujący aktualną trasę. W czasie jazdy powinien on pokazywać znacznie większy obasz mapy, bowiem mając 150-200 na liczniku często łapię się na tym, że nie wyrabiam z zakrętami. Element ten zamiast ułatwić, utrudnia płynne poruszanie się po mapie przy wykorzystaniu nawigacji.
Mundurowi szybsi niż światło
Kolejnym elementem do którego się przyczepię jest policja, której zachowanie trochę mija się z celem. Funkcjonariusze wspomagani często przez drony bojowe pojawiają się znikąd. W jednej sekundzie zdobywam gwiazdkę za wykroczenie, a w drugiej już do mnie strzelają. Przy pięciu w zasadzie ujście z życiem graniczy z cudem. To trochę wkurzające, ale jako prawdziwy Samurai, wiele jestem w stanie wybaczyć.

Krótka piłka: Mówi Johnny, słyszę Keanu
Przejdźmy teraz do wersji językowych. Nie ukrywam, że zanim zdecydowałem się zainstalować grę na swoim PC, miałem 30 minut dylematu. Dubbing, czy jednak angielska wersja językowa? Kusiło jedno i drugie. Wierzcie mi, że byłem rozdarty. Przy Wiedźminie nie miałem tego problemu. Dziki Gon był na tyle nasz, na tyle słowiański, że nie mogłem pozwolić na inna opcję, niż Geralt wymawiający słowa "Lambert, Lambert, ty ch**u" głosem Jacka Rozenka. I kiedy to sobie uświadomiłem, było jasne, że Johnny Silverhand musi być Keanu Reevesem. Dodatkowo, jeśli brać wszystko na zdrowy rozsądek, to ta wersja bardziej pasowała mi do świata Cyberpunka. Inna opcja dla mnie nie istniała, choć chylę czoła wobec wszystkich osób odpowiadzialnych za polski dubbing, bowiem znam ich zaangażowanie i uważam, że wykonali świetną pracę. Może kiedyś się przełamię i spróbuję.

Muzyka dla moich uszu
Muzyka była jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów Wiedźmina 3 na świecie. Nie mam wątpliwości, że w przypadku rozgrywki w Night City będzie podobnie. Po raz kolejny ukłony za kawał świetnie wykonanej roboty. Słuchając tych wszystkich stacji radiowych, nie tylko muzyki, ale krótkich audycji, wiadomości itp. aż żal wychodzić z samochodu, czy zsiadać z motocykla. Uwielbiam jazz, którego tu także nie brakuje. Ponadto możemy wsłuchać się w rock, metal, dźwięki elektroniczne, rap i inne gatunki składające się na autorską ścieżkę dźwiękową Cyberpunka 2077.
Ray Tracing, neony, mgła robią robotę
Wiele osob pyta mnie z niepewnością o świat Cyberpunka od strony wizualnej, dlatego uspokojam. Na PC wygląda to obłędnie. I bardzo cieszę się, że po raz pierwszy na poważnie mogłem wykorzystać Ray Tracing. Mało tego, bo przy najwyższych ustawieniach grafiki, gra bez problemu utrzymywała od 60 do ponad 100 klatek na sekundę. Wykorzystując tę dodatkową technologię możemy podziwiać jeszcze więcej graficznych smaczków. Mimo, że gra umiejscowiona jest w dość trudnym dla Night City czasie, to po zmroku miasto wygląda naprawdę ślicznie i to nie tylko ze względu na żarzące się z każdego zakamarka kolorowe neony podbijane niekiedy mgłą na obrzeżach miasta lub smogiem w samym centrum. Mamy tu pełną paletę cyberpunkowych barw w nocy przeplatanych z bardziej lub mniej wyniszczonym miastem za dnia. Tego nie da się opisać w kilku zdaniach, dlatego zachęcam, by przekonać się o tym na własne oczy.

Żeby była jasność, Cyberpunk 2077 na PC nie jest wolny od glitchy, czy innych drobnych błędów, ale jak wcześniej wpomniałem są one na tyle marginalne, że bez problemu je akceptuję. Zresztą, wskażcie mi grę, która w dniu premiery była wolna od jakichkolwiek wad. Oczywiście, że nie ma takiej! Sama rozgrywka natomiast jest bardzo przyjemna, a gra dobrze zoptymalizowana. Swoją drogą, tylko jeden tytuł w moich oczach zasłużył do tej pory na nawyższą notę i... był to Dziki Gon. Dla Cyberpunka 2077 mam jednak mocną dziewiątkę. Wiem, że studio CD Project RED nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w tym temacie i dostarczy nam jeszcze mnóstwa wrażeń. Ja tymczasem wracam do Night City. I was też tu zapraszam...
Ocena: 9/10.
Recenzja Cyberpunk 2077 na PC. Night City zaskakuje na każdy...
Grę na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości studia CD Project RED.
