Puchar Króla. FC Barcelona - Real Madryt 0:4
Barcelona zagrała koszmarnie. Dominacja Realu nie podlegała dyskusji zwłaszcza po przerwie, kiedy padły decydujące ciosy. Zanim jednak to nastąpiło, doszło do ogromnej kontrowersji. Jeszcze kiedy telebim wyświetlał bezbramkowy remis, sędzia nie odgwizdał karnego po zagraniu ręką Davida Alaby w polu karnym Realu.
Real objął prowadzenie tuż przed przerwą. Bramkę do szatni zdobył Vinicius Junior po ekspresowej kontrze, gdy jedyną szansę w meczu zaprzepaścił Robert Lewandowski. Polak sygnalizował faul, ale akcja błyskawicznie przeniosła się w drugą szesnastkę, gdzie Jules Kounde nie zdołał wybić piłki sprzed linii bramkowej.
- Całe nieszczęście Barcelony zaczęło się od sytuacji Lewandowskiego - zauważył Jacek Laskowski komentujący widowisko w TVP.

Absencje Pedriego i Frenkiego de Jonga w środku pola Barcelona odczuła zwłaszcza w drugiej połowie. Real przed upływem godziny dołożył dwie bramki - obie autorstwa Karima Benzemy. Francuz najpierw skorzystał z dogrania Luki Modricia. Potem w 58 minucie dożył gola z rzutu karnego po bezmyślnym faulu Francka Kessiego.
Jakby tego było mało, Benzema w 81 minucie skompletował hat-tricka, wykorzystując akcję trzech na jednego. Tylko Leo Messi w El Clasico potrafił dokonać tego samego, czyli strzelić w pojedynczym meczu trzy gole i dołożyć do nich jeszcze asystę...
Barcelona najpewniej zdobędzie mistrzostwo Hiszpanii, ale dziś została upokorzona przez Real, któremu na osłodę pozostaje walka o Puchar Króla z Osasuną.
LIGA HISZPAŃSKA w GOL24
MEMY o meczu Barcelona - Real. Wszyscy kpią z Roberta Lewand...
