Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raz sierpem, raz młotem... [FELIETON]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Nigdy specjalnie nie tęskniłem za Warszawą, a teraz to już za żadne skarby bym się tam nie przeprowadził. Po co? By mi w narodowe święto spalili auto koktajlem Mołotowa albo buzię obili, podśpiewując „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 224605" sub="Okradziony pomnik ułanów na Błoniu [Fot. Tomasz Czachorowski]">

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Nigdy specjalnie nie tęskniłem za Warszawą, a teraz to już za żadne skarby bym się tam nie przeprowadził. Po co? By mi w narodowe święto spalili auto koktajlem Mołotowa albo buzię obili, podśpiewując „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!”. Nie wierzę, by w bitewnym zamieszaniu komuś chciało się sprawdzać, czy ten, kto na linii sierpa i młota, to akurat hołota i czy na pewno czerwona.

Ponad 250 kilometrów, jakie dzieli mnie od stolicy, to jednak za mało, by nie czuć wstydu po napaści na rosyjską ambasadę. Powiem nawet, że nie tak mi wstyd za to, że grupa przestępców zdołała wrzucić na teren ambasady płonące butelki czy spalić w jej pobliżu policyjną budkę. W każdym kraju znajdzie się kilkudziesięciu zadymiarzy, gotowych do niszczenia wszystkiego wokół. <!** reklama>

Bardziej wstyd mi było za to, że w jednym z większych krajów Europy, pyszniącym się bohaterską historią i tradycjami walk o wolność, tak łatwo było zagrozić ambasadzie. Środową „kontrakcję” rosyjskich nacjonalistów pod polską ambasadą w Moskwie policja opanowała po kilkudziesięciu sekundach. Ale z tamtejszą policją nawet najgroźniejsza ekstrema liczyć się musi, bo pod Kremlem nikt się z zadymiarzami nie cacka. Ba, w całej Rosji nikt się nie cacka.

Odczuł to ostatnio jeden z polskich działaczy Greenpeace, naukowiec z Gdańska, który wraz z kolegami najechał rosyjską platformę wiertniczą, protestując przeciwko wydobywaniu ropy w Arktyce. Bardzośmy, Polacy, byli oburzeni, że Rosjanie potraktowali go jak typa spod ciemniej gwiazdy, oskarżając o piractwo. Odnoszę wrażenie, że po poniedziałkowej akcji pod rosyjską ambasadą w Warszawie trudniej będzie naszym służbom dyplomatycznym tupać nogą w obronie gdańszczanina.

Myślę, że słabość policji i służb specjalnych, które na pewno też były zaangażowane w ochronę Warszawy 11 listopada, wynika z ogólnego osłabienia wszelkiej władzy w Polsce. Nie da się bezkarnie mówić ludziom, że ani prezydent, ani premier, ani wreszcie cały rząd nie są prezydentem, premierem i rządem wszystkim Polaków. Bo jeśli nie są, to każdy może tym wytłumaczyć bezprawie, w którym bierze udział.

Ów stan rzeczy nie dotyczy tylko Warszawy i 11 listopada. Niestety, dotarł także w okolice mego domu i jest mi z tą świadomością nieswojo. Oto dwa przykłady z ostatniego okresu. Mecz piłkarski Zawisza - Legia Warszawa. Kibole miejscowych nie zaczepiają warszawiaków. Od początku manifestują, że ich prawdziwym wrogiem jest policja. Nie tylko śpiewają o niej wulgarne kuplety.

Rozwijają ogromny transparent z obraźliwym dla policji skrótem. Inni się śmieją, robią zdjęcia telefonami komórkowymi. Tylko policji nie widać, jakby jej to nie obchodziło, nie urażało honoru munduru, który nosi. Owszem, rewanż przyszedł później. Na wniosek policji wojewoda zamknęła kibicowską trybunę B na mecz z Widzewem. Niby policja jest górą, lecz chyba nie do końca. Obraźliwy skrót za sprawą transmisji telewizyjnej obiegł całą Polskę. Każdy też mógł zobaczyć, że żaden z obrażanych policjantów nawet nie próbował go usunąć.

Inny przykład. Krótko przed Świętem Niepodległości jakaś spółka z zaułka okradła pomnik 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich na bydgoskim Błoniu. Z pomnika zniknęły trzy metalowe elementy. Nie trzeba być bardzo bystrym, by po takim uczynku domyślić się, po co złodziejom był ów metal. „Express” tak jednak przedstawia wysiłki policyjnych detektywów, jakby przyszło im się zmierzyć z samym Arsenem Lupinem: „W sprawę zaangażowano większość policjantów z komisariatu na Błoniu. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchiwali świadków, sprawdzali pobliski monitoring i kontrolowali skupy złomu”.

Niesamowite! Mówiąc jaśniej, policjanci na Błoniu wzięli się za swoją robotę, by wreszcie odtrąbić sukces: „Złodziejska szajka została rozpracowana w ciągu niecałych dwóch tygodni” - z satysfakcją doniósł w ubiegły wtorek nasz reporter. Taaak. Pamiętam, jak wiele lat temu złodzieje skradli w Bydgoszczy limuzynę pewnego bogacza, znanego niekoniecznie z czystych jak łza interesów. Już następnego dnia złodzieje dowiedzieli się, komu nadepnęli na odcisk. Limuzyna bezzwłocznie została odstawiona pod dom właściciela - bez uszkodzeń i pieczołowicie wypucowana. Ciekawe, ile czasu by tej fury szukali dzielni szeryfowie z Błonia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!