Drewnaldo, Drewnov, Drewyenko, Drewnopoulos. To nie są nazwiska
nowych gwiazd światowego futbolu. To tylko niektóre przydomki, jakimi
polscy internauci obdarzają „drewniaka”, czyli Grzegorza Rasiaka.
- Co myślą o Rasiaku koledzy z boiska? Że jest w dechę!
- Dlaczego Rasiak strzela dużo bramek głową? Bo to chłop jak dąb.
- Ulubione piwo Rasiaka? Dębowe mocne.
- Czy Rasiak wróci kiedyś do Polski? Będzie ciężko, bo w Anglii już zapuścił korzenie.
- Co Rasiak mówi jak coś zgubi? Gdzie ja to posiałem.
- Rasiak założył szkółkę piłkarską dla utalentowanych dzieci. Nazywa się „Szkółka Leśna”.
Przykładów uszczypliwości można wymieniać w nieskończoność. Niektóre
są dowcipne, inne żenujące. Napastnik piłkarskiej reprezentacji Polski
od kilku miesięcy wyśmiewany jest na różnych forach internetowych i w
prywatnych rozmowach. Rasiak stał się „polskim Chuckiem Norrisem”. Z
tego ostatniego drwią już na całym świecie. Wprawdzie Polakowi taka
popularność nie grozi, niemniej podobieństwo sytuacji, w jakiej
znaleźli się obaj panowie, pozwala porównać ich do siebie.
Jak kozioł ofiarny
<!** Image 3 align=right alt="Image 19956" >W
przypadku znanego aktora zaczęło się niewinnie. W listopadzie ubiegłego
roku, jeden z amerykańskich studentów rozesłał do swoich znajomych
kilka plotek z życia Norrisa. Następne żarty zaczęły sypać się jak z
rękawa, a „norrisomania” bardzo szybko ogarnęła całą kulę ziemską.
Z Rasiakiem było inaczej. Na swoją „popularność” pracował dość
długo. 27-letni wychowanek Olimpii Poznań najlepsze lata swojej kariery
miał w Groclinie Grodzisk Wielkopolski. Przez trzy sezony strzelił aż
34 bramki. W 2004 roku zdecydował się jednak odejść.
Nie spodobało się to właścicielowi Groclinu, Zbigniewowi Drzymale,
który na pół roku odsunął go od pierwszego zespołu. A że wielkopolski
klub nie ma drużyny rezerw, więc Rasiak w piłkę nie grał. Ostatecznie
jednak dopiął swego. Pożegnał się z Grodziskiem i trafił do Sienny. Ani
razu nie wybiegł jednak na murawę, bo włoski klub już wcześniej
wykorzystał limit obcokrajowców. Mimo że Rasiak nie grał w lidze,
selekcjoner Paweł Janas powołał go we wrześniu 2004 roku na
eliminacyjny mecz do mistrzostw świata z Anglią w Chorzowie.
- Potrzebny nam wysoki zawodnik (190 cm - dod. red.) który będzie walczył o górne piłki - powtarzał trener.
Niestety, biało-czerwoni mecz przegrali (1:2), a głównym winowajcą
okrzyknięto Rasiaka. To właśnie wtedy pojawiło się określenie, że
Grzegorz jest jak „drewno”. W piłkarskim slangu określa się tak
zawodnika nieporadnego i mało zwrotnego. Od razu podchwycili to
internauci, którzy zaczęli wymyślać przeróżne żarty na jego temat.
Oczywiście dominują w nich motywy leśne.
Kiedy Rasiak zaczął doskonale spisywać się w II-ligowym angielskim
Derby (18 goli w 41 meczach) internauci nieco się uspokoili. Na
początku 2005 roku piłkarz przeszedł do Tottenhamu. Ten transfer okazał
się jednak totalną klęską. Grzegorz Rasiak większość meczów oglądał z
ławki rezerwowych, a kiedy już wszedł na murawę, to niczym szczególnym
się nie wyróżniał. Mimo to, Janas znów go powołał. Na mecz z Anglią w
Manchesterze (październik 2005). Polacy przegrali 1:2, a winowajca mógł
być tylko jeden - Grzegorz Rasiak. Internauci znów mieli na kim się
wyżywać. Przy okazji dostało się też Pawłowi Janasowi, który ma swoje
sympatie i niektórych zawodników (takich jak Rasiak) powołuje niejako
na kredyt. „Dlaczego Rasiak ciągle gra w reprezentacji? Bo Janas jest
tak samo porąbany jak on” - to tylko jednen z wielu dowcipów łączących
piłkarza z selekcjonerem biało-czerwonych.
Zawodnikowi nie pomogła nawet niedawna przeprowadzka do II-ligowego
Southampton, gdzie zdobył już kilka bramek. Przykład? Kiedy Rasiak
strzelił gola w 48. minucie, jeden z internautów napisał: „To
niemożliwe. Przecież 48 minuta, to 3 minuta przerwy. Pewnie Grzesiu
trafił do pustej bramki, gdy bramkarz był już w szatni”.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego internauci uwzięli się akurat na napastnika Southampton?
- W teorii nauk społecznych istnieje teoria kozła ofiarnego. Wywodzi
się ona z pradawnych czasów, kiedy to składało się ofiary, aby
przebłagać różne bóstwa, wybłagać dobre plony itd. - wyjaśnia Grzegorz
Kaczmarek, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. -
Podobnie jest z Rasiakiem. Został kozłem ofiarnym, kiedy reprezentacja
przegrywała mecze z Anglikami. Kibice chcieli odreagować i poszukali
winnego. Padło akurat na niego.
Nie wszyscy obrażają
Rasiak stał się „ulubieńcem” internautów. Nawet w komentarzach do
innych dyscyplin sportu, znaleźć można nazwisko reprezentanta Polski.
Tak było, gdy Robert Mateja niespodziewanie pokonał Adama Małysza
podczas mistrzostw Polski. „Niech Małysz się cieszy, że nie skakał
Rasiak” - brzmiał pierwszy komentarz do tej wiadomości na internetowym
portalu Onet.pl.
Z pewnością Grzegorz Rasiak nie należy do wirtuozów futbolu. Jednak
nie wszyscy polscy kibice rozumieją nagonkę na wychowanka Olimpii
Poznań. Widać to nawet na forach, gdzie obok obraźliwych komentarzy są
też głosy poparcia dla Rasiaka.
Plusy tej nagonki
„Skoro jesteście tacy mądrzy, to czemu jeszcze w reprezentacji i
Tottenhamie nie gracie?! No czemu?!” - to słowa internauty o nicku
Travis.
- Nie wiem dlaczego kibice uwzięli się akurat na Rasiaka. Przecież
nie tylko jemu zdarzają się pudła i słabe zagrania - twierdzi 50-letni
kibic z Torunia. - Śledzę piłkę już kilkadziesiąt lat i nie mogę
powiedzieć, aby Rasiak pod tym względem jakoś się specjalnie wyróżniał.
Zgoda - nie udało mu się w Tottenhamie. Ale ilu naszym piłkarzom nie
powiodło się w czołowych europejskich klubach? Dla mnie to nic innego,
jak tylko wyjątkowa złośliwość. Nie wiem, co daje ludziom takie
gnębienie człowieka. Ja mu współczuję.
Pomimo że Rasiak jest niemiłosiernie wyśmiewany, socjolog, Grzegorz Kaczmarek, w całej sytuacji stara się znaleźć pewne plusy.
- W Ameryce Południowej, kiedy piłkarzowi nie wyjdzie mecz, kibice
sięgają po broń. Na szczęście u nas kończy się na żartach, które tak
naprawdę nie wyrządzają nikomu krzywdy. Mogą jedynie zrobić jeszcze
większą reklamę danej osobie. Tak jest chociażby w przypadku Chucka
Norrisa.
Kilka internetowych „prawd” o Chucku Norrisie
- Chuck Norris nie umrze. On kopnie w kalendarz z półobrotu.<!** Image 4 align=right alt="Image 19958" >
- Chuck Norris doliczył do nieskończoności. Dwa razy.
- Chuck Norris nigdy nie musiał zaliczać sesji. To sesja musiała zaliczyć Chucka.
- Chuck Norris pobił rekord świata na 100 metrów o pięć sekund. Chuck biegł w wodzie po szyję i ciągnął za sobą statek.
- Chuck Norris jako jedyny nie musi myć rączek, kiedy jest na obiedzie u Rysia z „Klanu”.
- Tylko Chucka Norrisa nikt nie oszukał na Allegro. Nigdy.
- Dla Chucka Norrisa druga runda w „Familiadzie” wcale nie jest trudniejsza.
- Chuck Norris ma 3 pitbule i 2 rottweilery. Ale na bramie jego posesji wisi napis: „Uwaga Chuck Norris”.