<!** Image 1 align=left alt="Image 10663" >Zastanawiam się, dlaczego poznańska policja przypominała mi w minioną sobotę ZOMO? ZOMO (to informacja dla młodszych Czytelników) było formacją milicyjną, służącą, między innymi, do pacyfikowania demonstracji. Formacja ta przystępowała do ataku po komendzie: „Na obywatela, marsz”. Rozkaz taki w latach osiemdziesiątych w Poznaniu nie należał do rzadkości, a gonitwy z zomowcami nieopodal pomnika Mickiewicza wspominam z rozrzewnieniem, bo dostarczały nam tyle adrenaliny, ile skoki na bungee. „Ani persil, ani omo nie wypierze tak, jak ZOMO” - można było przeczytać na murach poznańskich płotów i parkanów.
Przez pewien czas myślałem, że dziś prawdziwych zomowców już nie ma. Guzik prawda! Poznańska policja - na rozkaz prezydenta - nawiązała do tradycji z dawnych lat, pacyfikując Marsz Równości. Poznańskie pyry w mundurkach, przy aplauzie oddziałów szturmowo-obserwacyjnych Młodzieży Wszechpolskiej i okrzykach „Zrobimy z wami, co Hitler z Żydami” szybko, z wigorem uporały się z uczestnikami demonstracji. Muszę przyznać, że policja wprawiła mnie w osłupienie - dawno nie widziałem tak zdecydowanych działań mundurowych, którym gangsterzy z łatwością łamią ręce, a jak już przyjdzie co do czego, to zamiast tygrysa policyjny snajper trafia weterynarza. Chciałbym widzieć policję w nie mniej brawurowych akcjach przeciwko stadionowym chuliganom, ale w tego typu potyczkach odwagi brakuje, bo czyż nie lepiej i bez ryzyka zlać uzbrojonych jedynie w słowa „pedałów”.
„I pałą, i pałą, i pałą go w łeb, policja, policja zarabia na chleb” - to też z pewnymi modyfikacjami hasło z lat osiemdziesiątych, które dziś dedykuję pierwszym zomowcom IV RP. Premie i ordery za umacnianie i utrwalanie władzy czekają.