Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punktowy dzień sportowców BKS Bydgoszcz

red
Kolejne mecze w II lidze rozegrały szczypiornistki i hokeiści.

Remisem 27:27 (16:15) zakończył się pojedynek piłkarek ręcznych BKS Bydgoszcz z Drwęcą Novar Lubicz w ramach piątej kolejki grupy pomorskiej II ligi. Mecz do ostatniej syreny trzymał w napięciu, a szanse na końcowy sukces miały de facto obie ekipy.

W hali Zespołu Szkół nr 7 przy ulicy Waryńskiego zgromadziło się około dwustu osób, które postanowiły zobaczyć po raz drugi w Bydgoszczy drużynę Jarosława Brzoskowskiego. Część z nich stanowili Norwegowie dopingujący bydgoską ekipę, ale przede wszystkim - swoje rodaczki występujące w barwach Budowlanego Klubu Sportowego. I nie zawiedli się - kluczowy udział przy końcowym rezultacie miała bowiem Eirin Vesteng, zdobywczyni dziewięciu bramek.

Vesteng miała w sobotę bardzo ważne zadanie - zastąpić w roli egzekwującej rzuty karne leworęczną prawoskrzydłową Jagodę Zarębę, która z powodu pobytu w szpitalu nie mogła być brana pod uwagę przy ustalaniu składu przez trenera Brzoskowskiego. Norweżka wykorzystała cztery na sześć prób, choć nie powiodła się najważniejsza z nich - przy stanie 27:27, gdy ważyły się losy zwycięstwa. Warto jednak dodać, że kilkanaście sekund po tym nieudanym rzucie piłkę meczową miały zawodniczki z Lubicza, ale również Agnieszka Pęcherska nie zdołała wykorzystać okazji do trafienia z siedmiu metrów.

Rezultat rywalizacji zresztą przez większą część spotkania oscylował wokół remisu. Zawodniczkom Drwęcy udało się co prawda dwukrotnie - jeszcze w pierwszej połowie - wyjść na trzybramkowe prowadzenie, ale było ono raczej wynikiem zdenerwowania bydgoszczanek niż wyrafinowanych akcji przyjezdnych. - Faktycznie, sporo było nerwów, ale dziewczyny bardzo chciały wygrać ten mecz - tłumaczył po zakończeniu spotkania Jarosław Brzoskowski.

Z każdych opresji BKS potrafił jednak wychodzić obronną ręką. Mimo że przegrywał 6:9, a następnie 7:10, to już na cztery minuty przed końcem pierwszej części wyrównał stan rywalizacji na 12:12, a po 30 minutach gry prowadził minimalnie 16:15. Szansa na odskoczenie rywalkom była tuż po wznowieniu meczu - skumulowane kary sprawiły, że BKS grał z przewagą... trzech zawodniczek.

- Nie potrafiliśmy tego wykorzystać, musimy takie warianty przećwiczyć na treningach - przyznaje trener Brzoskowski.

Derbowa konfrontacja z rywalkami spod Torunia zakończyła pierwszą część sezonu II ligi. Na drugą przyjdzie nam poczekać - uwaga! - ponad kwartał. Pomijając zaplanowany na 17 grudnia mecz outsiderów ligi - KPR TPD Białystok i Olimpu Bolszewo - rozgrywki zostaną wznowione... na początku marca.

- Nie wiemy, czym kierowano się, układając taki kalendarz rozgrywek - podkreśla Małgorzata Szopińska, kierownik sekcji piłki ręcznej w BKS Bydgoszcz.

- Trudno w takiej sytuacji utrzymać jakąkolwiek formę startową - dodaje Jarosław Brzoskowski.

Po pięciu kolejkach zmagań na koncie bydgoskiej ekipy jest pięć punktów. Podobnym dorobkiem może pochwalić się Drwęca, która jednak zajmuje trzecie miejsce w tabeli dzięki korzystniejszemu bilansowi bramkowemu. Na prowadzeniu jest Dwójka Łomża, która w sobotnim meczu na szczycie pokonała 32:31 Vistal II Gdynia.

BKS BYDGOSZCZ - DRWĘCA NOVAR LUBICZ 27:27 (16:15)
BKS:
Eirin Vesteng - 9, Agata Bonk - 8, Ewelina Grodzka - 5, Ida Harnes - 2, Natalia Wiśniewska - 2, Gunilla Thorud.

O niespodziewanym sukcesie hokeistów BKS czytaj na kolejnej stronie


Niezwykle cenne, ale i niespodziewane zwycięstwo odnieśli w Gdańsku hokeiści BKS Bydgoszcz. W hali Olivia pokonali triumfatorów II ligi z sezonu 2015/2016 - Mad Dogs Sopot 4:3, ale zwycięstwo okupili poważną kontuzją Bartłomieja Woźniaka.

Woźniak doznał skomplikowanego złamania nadgarstka, a jego leczenie może potrwać aż dwa miesiące. - Potrzebny będzie zabieg zespolenia kości i rehabilitacja. Liczymy jednak, że Woźniak pomoże nam jeszcze w tym sezonie - mówi Adam Witkowski z sekcji hokejowej BKS Bydgoszcz.

Koledzy sprawili jednak kontuzjowanemu hokeiście prezent w postaci wygranej nad uważanymi za faworytów Mad Dogs (przed dwoma tygodniami sopocianie wygrali w Toruniu z BKS 6:3). Sygnał do tego gracze BKS dali - podobnie jak w grodzie Kopernika - już w pierwszej tercji. Po trafieniach Mateusza Barańskiego oraz Stanisława Horodniczego bydgoszczanie prowadzili po 20 minutach już 2:0. A prowadzenie mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby w ósmej minucie Szymon Kiliński wykorzystał rzut karny.

Kiliński zrehabilitował się w drugiej części rywalizacji - w 28 minucie podwyższył prowadzenie BKS na 3:0! Od tego momentu dla bydgoskiej drużyny zaczęły się jednak strome schody. Mad Dogs zdołali bowiem... doprowadzić do wyrównania. Najpierw podanie Gleba Opanasyuka wykorzystał Adam Wróbel (34 minuta), a zaledwie minutę później bramkę kontaktową zdobył Jacek Tyczyński. Na domiar złego, na osiem minut przed końcem spotkania trzecie trafienie dla gospodarzy dołożył Michał Żołnowski.

Gdy część sympatyków bydgoskiego klubu miała w pamięci czarny scenariusz z Torunia, gdzie BKS prowadził trzykrotnie, a ostatecznie uległ trzema trafieniami, decydujący cios wyprowadził Barański. W 58 minucie po asyście Kilińskiego pokonał bramkarza Mad Dogs, zapewniając Budowlanemu Klubowi Sportowemu pierwszą wygraną w obecnym sezonie.

MAD DOGS SOPOT - BKS BYDGOSZCZ 3:4 (0:2, 2:1, 1:1)
BKS:
17', 58' Mateusz Barański, 19' Stanisław Horodniczy, 28' Szymon Kiliński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!