https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pułapka wykrywalności

Grażyna Ostropolska
- Najpierw zmieniono adres popełnienia przestępstwa, a potem oskarżono o kradzież mojego portfela człowieka, który tego nie zrobił - mówi poszkodowana.

- Najpierw zmieniono adres popełnienia przestępstwa, a potem oskarżono o kradzież mojego portfela człowieka, który tego nie zrobił - mówi poszkodowana.

- To mi wygląda na policyjne bałaganiarstwo albo fałszowanie statystyk! - tak pani Mirosława komentuje to, co ją spotkało.

Przyznaje, że dała się podejść złodziejowi jak dziecko. Wracała do domu z torbami pełnymi zakupów. Wszedł za nią na klatkę schodową dobrze ubrany, przystojny młodzieniec. Na półpiętrze uśmiechnął się i szarmancko zaproponował pomoc w niesieniu torby.

<!** reklama>

- Miał nowe adidasy marki Nike i białą czapkę tej samej firmy. Wyglądał porządnie - zapewnia kobieta.

To ją zwiodło. Pozwoliła mu nieść cięższą torbę. Właśnie tę, do której - kupując mandarynki na rynku - wsunęła portmonetkę. Mężczyzna zaniósł ją pod drzwi mieszkania i miło się pożegnał. Dopiero przy wyjmowaniu zakupów pani O. zauważyła, że z wewnętrznej kieszeni torby zniknąl portfel, a wraz z nim 393 złote. Pani Mirosława złożyła zawiadomienie o kradzieży, pomogła sporządzić portret pamięciowy złodzieja i liczyła, że go złapią, tymczasem...

- Dostaję z komisariatu Bydgoszcz Wyżyny powiadomienie o zatrzymaniu podejrzanego i widzę, że w policyjnym dokumencie zmieniono miejsce popełnienia kradzieży, bo zamiast ul. Przyjaznej 3 wpisano... Modrakową 50 - mówi Mirosława O. Domaga się sprostowania. „Niech pani to pismo podrze, a my przyślemy inne” - słyszy od policjantki i bardzo jej się to nie podoba. Dwa dni później dostaje poprawione pismo ze wsteczną datą, a za jakiś czas - wezwanie na konfrontację. Ma rozpoznać sprawcę przez lustro weneckie. - Widzę za szybą dwóch strażników, których widuję na osiedlu i jakiegoś kurdupla, w niczym nieprzypominającego tego, który mnie okradł - opowiada pani Mirosława. Twierdzi, że wytypowany przez policję rzekomy złodziej był dużo niższy i starszy od tego, który ją okradł.

- Mówię, że jestem na 100 procent przekonana, że to nie ten i policjanci zapisują to w protokole. Przez parę miesięcy nic się w mojej sprawie nie dzieje i nagle dostaję wezwanie do sądu. Jestem w szoku, bo na ławie oskarżonych widzę tego biedaka, którego oglądałam przez lustro weneckie - relacjonuje Mirosława O. Spytała sędziego, po co ją wezwano i dlaczego oskarżono o kradzież jej portfela człowieka, którego podczas konfrontacji wykluczyła jako sprawcę.

- Sędzia był moją informacją zdziwiony, ale temu biedakowi, Krzysztofowi C., przyprowadzonemu na salę w kajdanach, wyraźnie ulżyło. Miał też drugi zarzut: udziału w jakiejś bijatyce na melinie przy Solnej, ale sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, o co chodzi. Według mnie był trochę opóźniony. Myślę, że policja dopisała mu kradzież mojego portfela, by poprawić sobie wykrywalność - sugeruje pokrzywdzona.

- Mimo że ta pani nie rozpoznała sprawcy, dostarczony przez policję materiał dowodowy w sprawie Krzysztofa C. musiał być na tyle mocny, że prokurator zdecydował o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu - zaprzecza tym sugestiom Przemysław Słomski z Biura Prasowego KWP. - Policja wie lepiej, kto mnie okradł? To się przecież kupy nie trzyma! - dziwi się pani O.

Nie jest tajemnicą, że policjanci muszą „pompować” statystyki, aby ich komisariat dobrze wypadł w rankingu. - To nie jest dobre, bo zamiast walczyć z przestępczością skupiamy się na tym, by w półrocznych i rocznych sprawozdaniach nasz szef miał lepsze wyniki od komendanta z sąsiedztwa - skarżą się funkcjonariusze. Robią wszystko, by zniechęcić petentów do składania zawiadomień o skradzionej komórce lub rowerze, bo sprawcę takiego czynu trudno jest ustalić, i... wykrywalność w jednostce spada. - Jest tzw. rejestr czynności sprawdzających, do którego policjant może wpisać zdarzenie, i po 30 dniach odmówić wszczęcia postępowania, jeśli podane okoliczności się nie potwierdzą - słyszymy. Okres sporządzania statystyk jest w komendach najgorętszy. To wtedy płodzi się masowo umorzenia lub akty oskarżenia, by wyjść dobrze na papierze.

- Można podnieść wykrywalność, łapiąc pijanych rowerzystów lub dopisując niewykryte czyny upośledzonym rzezimieszkom. Można przestępstwa popełniane przez jedną osobę w sposób ciągły i objęte jednym paragrafem karnym rozbić na kilkadziesiąt czynów i wykrywalność też się zwiększy - podpowiadają byli policjanci i dodają: - Tak było zawsze i choć głośno jest o procesach policjantów fałszujących statystyki, niewiele się zmieniło...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski