Dla Stocha czwarte z rzędu zwycięstwo w konkursie PŚ jest najlepszym tego typu osiągnięciem w karierze. Wcześniej nasz mistrz olimpijski zwyciężył na zakończenie Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen i dwukrotnie w Wiśle. Polak wciąż więc ma szansę przejść do historii w następnych tygodniach i co najmniej wyrównać rekord kolejnych triumfów w PŚ, który od lat należy do Finów: Janne Ahonena i Mattiego Hautamaekiego (po sześć wygranych).
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Jeśli to jest sen, to nie chcę się budzić - powiedział Stoch tuż po zakończeniu zawodów. - Drugi skok był zdecydowanie lepszy od pierwszego, który był lekko spóźniony. Chciałem się dzisiaj dobrze bawić, nie musiałem wygrywać. Po prostu cieszę się tym, co robię. Dzisiaj cała drużyna, tak jak w sobotę, spisała się na medal.
Stoch uniknął takiej “wpadki”, jak w pierwszej serii sobotniego konkursu drużynowego. W drugiej próbie uzyskał 136,5 m, co o mały włos nie dało Polakom zwycięstwa, ale w pierwszej zaliczył "tylko" 125,5 m. Noty za te próby w nieoficjalnych wynikach indywidualnych dały mu wczoraj 9. miejsce.
W niedzielę bardzo dobrze skakali też inni Polacy. Piotr Żyła zajął szóste miejsce, Dawid Kubacki ósme, Maciej Kot był 12., Jan Ziobro 14., a Stefan Hula 24.