Nie milkną głosy protestu i krytyczne komentarze środowiska dziennikarskiego pod adresem rządu za faworyzowanie mediów związanych z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Przypomnijmy, że w czwartek telewizja TRWAM, Radio Maryja i „Nasz Dziennik” jako jedyne media zostały zaproszone na podpisanie tzw. paktu stabilizacyjnego Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony.
<!** Image 3 align=left alt="Image 16451" >- To, czego byliśmy świadkami, było niezgodne z prawem i jak najbardziej naganne - uważa Andrzej Tomczak, szef Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w naszym regionie. - Próba dzielenia mediów na odległość pachnie cenzurą. Dobrze się stało, że zostało to tak nagłośnione. Z drugiej strony wykluczam jednak całkowicie możliwość bojkotu lub jakiejkolwiek formy rewanżu ze strony dziennikarzy. Byłoby to nieuczciwe odbiorców.
Podobnego zdania jest Zdzisław Hencel, prezes kujawsko-pomorskiego oddziału SDRP.
- Odbieram to wydarzenie jako próbę „prztyczka”, który rząd chciał dać mediom krytycznie wyrażającym się o pakcie stabilizacyjnym. Myślę jednak, że za wiele wokół tej sprawy robi się hałasu. Nie sądzę, by konflikt z „czwartą władzą” wyszedł rządzącym na dobre.
Stanowisko opublikowało Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
- Równy dla wszystkich dostęp do informacji publicznej jest konstytucyjnym prawem wszystkich obywateli, a udzielanie informacji - obowiązkiem władz. Skompromitowana przez komunistyczne władze metoda dzielenia mediów nie służy budowie państwa obywatelskiego. Apelujemy o zorganizowanie w parlamencie profesjonalnego Biura Prasowego, pracującego na rzecz dziennikarzy. Uganianie się po sejmowych korytarzach za posłami, którzy mają ochotę na rozmowę lub nie widzą takiej potrzeby, uwłacza powadze Sejmu, godności posłów, i dziennikarzy.
Pod oświadczeniem podpisali się prezes stowarzyszenia Krystyna Mokrosińska oraz dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Miłosz Marczuk.
Zareagował też klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej:
- Informujemy, że Biuro Prasowe Klubu PO jest otwarte na współpracę ze wszystkimi mediami i dziennikarzami. Uważamy, że wszyscy czytelnicy, słuchacze i widzowie mają prawo dostępu do informacji.
Kujawsko-pomorscy posłowie, których opinie prezentujemy poniżej, w przeszłości związani byli z mediami.
Jerzy Wenderlich, poseł SLD:
Dzielenie dziennikarzy na lepszych i gorszych to nagłupsze, co można wymyślić. A przecież ten rząd mówił o budowie zaufania społecznego. Na szczęście ludzie potrafią myśleć i wyciągać wnioski. Nie są, wbrew twierdzeniom PiS-u, „przypadkowym” społeczeństwem.
Andrzej Walkowiak, poseł PiS:
Ubolewam nad tym, co się wydarzyło. Na konflikcie między politykami i mediami zawsze więcej stracą ci pierwsi. Błąd był, ale też został wyolbrzymiony. Równie zły był bojkot ze strony dziennikarzy. Nadal widać w mediach niechęć i uprzedzenie do obecnego rządu.
Sławomir Jeneralski, poseł SLD:
Takie zachowanie rządu jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Nie znam żadnej politycznej ekipy, która wykazywałaby się tak daleko posuniętą arogancją. Politycy nie są od dzielenia mediów na lepsze i gorsze, ale od komunikowania się za ich pośrednictwem z ludźmi.
Andrzej Person, senator PO:
Dziwię się PiS, że na taki krok się zdecydowało. To świadczy o naiwności. Kiedyś też były konferencje dla wybranych i cenzura. Tak w demokracji postępować się nie godzi. Jestem dumny z tego, że moi koledzy dziennikarze natychmiast przeciw tej praktyce zaprotestowali.