Gdy tylko ustawała na chwilę rozmowa przy stole, do uszu gości dobiegał niemiły dźwięk ze skrzyżowania. Taki pojawiający się o każdej porze dnia i nocy elektroniczny hałas może zakłócić sen. Chociaż z czasem mieszkańcy się do niego przyzwyczajają.**
Wiem też coś o tym, bo przez kilka lat mieszkałem przy Wojska Polskiego na Kapuściskach, z oknem wychodzącym na ulicę z torami pośrodku. Pędzące nimi od bladego świtu tramwaje wywoływały hałas z pewnością nie mniejszy niż brzęczyki. Na początku nie dawało mi to spać. Jednak po kilku latach, gdy przeprowadziłem się w spokojniejsze miejsce, to na początku nie mogłem zasnąć... z powodu ciszy, jaka tam panowała.
Inna sprawa to sens uruchamiania takich brzęczyków nocami w miejscach, w których nikomu nie są potrzebne - nawet niewidomym - tak jak się stało przy rondzie Kujawskim. A skoro nieżyciowy przepis zmusza drogowców do włączania brzęczków także nocą, to niech je ustawią na najmniejsze natężenie dźwięku. Nie sądzę bowiem, by przepis szczegółowo regulował minimalny poziom głośności brzęczyków.
