Od nowego roku zmienią się po raz kolejny zasady odpłatności za pobyt dziecka w przedszkolu. Taryfy ulgowej dla rodziców już nie będzie.
Niedawno zmienione zasady rozliczania pobytów dzieci w przedszkolach spowodowały, że część rodziców, by oszczędzić, wcześniej odbiera je z placówek.
<!** reklama>
- Na 120 maluchów około piętnastu odbieranych jest wcześniej niż dotychczas - mówi Bożena Hilińska, dyrektor Przedszkola Publicznego nr 19 przy ul. Grunwaldzkiej w Bydgoszczy. - Rodzice, bez względu na to, o której przyprowadzą dziecko, nie płacą czesnego, jeśli odbiorą je do godziny 13. Potem naliczane są opłaty za każdą następną godzinę w przedszkolu. Dla tych, którzy płacili czesne w wysokości 119 złotych ta zmiana jest korzystna. Osoby, które odbierają dziecko później, płacą około 130 złotych.
- Zazdroszczę takim rodzicom, że mają wybór i mogą odebrać dziecko wcześniej. Ja, niestety, pracuję do szesnastej i mam tylko pół godziny na to, by odebrać dziecko z przedszkola. A że przejechać muszę prawie pół miasta, co dzień prowadzę wyścig z czasem - mówi pani Joanna z Bydgoszczy. - Kwestie opłat w przedszkolu interesują mnie mało z tego względu, że jak chcę pracować, muszę zostawić gdzieś synka.
- U nas na 115 dzieci tylko za jedno rodzice nie płacą czesnego, bo jest odbierane o 13. Niewiele zmieniło się po wprowadzeniu nowych przepisów. Część odbiera dzieci o 14, część o 15, a wielu dopiero o godzinie 16. Nasze przedszkole funkcjonuje z myślą o rodzicach, którzy pracują, oni nie mogą pozwolić sobie na szybsze odbieranie dziecka z placówki - mówi Ewa Hoppe, dyrektor Przedszkola Publicznego nr 22 przy ul. Paderwskiego.
Przepisy wprowadzone przez bydgoskich radnych nie budziły większych kontrowersji ani wśród rodziców, ani wśród dyrektorów przedszkoli. Nie spodobały się jednak wojewodzie.
Za niesprawiedliwe uznano, że rodzic dziecka pozostającego w przedszkolu od na przykład godziny 6.30 i rodzic dziecka, które pojawia się w przedszkolu po godzinie ósmej, płacą tyle samo. Podobnie zróżnicowanie stawek za obecność dziecka w poszczególnych godzinach również została skrytykowana.
- Uchwała obowiązuje tylko do końca grudnia i ze względu na zastrzeżenia wojewody zostanie raczej zmieniona - mówi Ewa Hoppe.
<!** reklama>
O zmianach zdecydują radni, ale wiele wskazuje na to, że od nowego roku przedszkola ustalą jedną wspólną stawkę za wszystkie „nadgodziny” dziecka w przedszkolu, będą też nakładać kary, jeśli rodzic spóźni się z odbiorem dziecka z przedszkola. A to oznacza jedno - podwyżki.
Takie zamieszanie w przepisach może mieć opłakane skutki dla samych przedszkoli. W miastach, w których samorządy wprowadziły bardziej rygorystyczne zapisy uchwał, wpływy do przedszkolnych budżetów zmniejszyły się nawet o kilka tysięcy złotych. Albo więc samorządy dopłacą więcej do przedszkoli, albo rozpoczną oszczędności.
Tak jest na przykład w Toruniu, w którym już przebąkuje się o cięciach i oszczędnościach, a na dyrekcje przedszkoli padł blady strach przed zwolnieniami. Toruński ratusz wyliczył, że zmiana przepisów kosztowała go przynajmniej 1,5 mln złotych.