Prowizorka pierwszej klasy

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Tuż przed wyborami parlamentarnymi nacisk na obowiązkowe wysyłanie sześciolatków do pierwszej klasy od września 2012 roku nieco zelżał. Zaczęły się konsultacje społeczne - nawet z przeciwnikami pomysłu spod flagi Stowarzyszenia „Ratujmy Maluchy”. Teraz Sejm biedzi się nad ustawą wprowadzającą obowiązek posyłania maluchów do szkoły dopiero od września 2014 roku. Niby to trochę optymistyczne... Do czasu, aż posłucha się tego, co posłom z komisji edukacji powiedziała nowa szefowa resortu oświaty: po pierwsze przekonać do reformy rodziców. A po drugie, dopiero potem... przygotować szkoły na przyjęcie 6-latków.

Akcja uświadamiająca ruszyła pełna parą. Ministerialni kreatorzy polityki medialnej zaczęli nawet wkręcać się do kilkunastu portali dziecięco-rodzicielskich, publikując propagandowe wystąpienia.

<!** reklama>Z tym drugim punktem kłopoty są tak wyraźne, jak 1,4-miliardowa dziura w subwencjach oświatowych. Ministerstwo tradycyjne robi dobrą minę, ale gminy nerwowo przebierają nogami, bo wiadomo, że znów będą musiały dopłacać do zadań zleconych przez rząd, ale nie wiadomo, ile. W dodatku - gdyby Bydgoszcz po prostu nie chciała dołożyć powiedzmy tych 120 mln do tegorocznej subwencji - nie ma instytucji, do której mogłaby się odwołać. Bo takiej sytuacji w prawie nie przewidziano. Pozostaje albo iść do sądu z cywilnym pozwem przeciwko skarbowi państwa, albo czekać. A w miejskich kieszeniach dziury są coraz większe.

Tak właśnie wygląda kolejna prowizorka przygotowana przez tych na górze. Tym razem to prowizorka pierwszej klasy.