Protest w Toruniu w dniu urodzin Radia Maryja. Czemu się sprzeciwiają? [zdjęcia]

W sobotę 1 grudnia do Torunia zjechali słuchacze Radia Maryja na uroczystości związane z 27. rocznicą powstania rozgłośni. Spotkali się w hali przy ul. Bema. W czasie tego wydarzenia, na toruńskiej starówce zebrała się inna grupa, by wyrazić swój sprzeciw m.in. przeciwko udziałowi władz państwowych w tych uroczystościach.

- Wiara jest indywidualną sprawą każdego człowieka, a rząd czy samorządy reprezentują wszystkich obywateli- wierzących w różne religie i niewierzących. Władze nie powinny tworzyć uprzywilejowanych grup i wykluczać innych. Wszystkim Polakom bez względu na poglądy i wiarę należy się szacunek, równe prawa i traktowanie. Nie zgadzamy się na tworzenie w Polsce państwa wyznaniowego oraz narzucania nam przez rząd narodowo-katolickiej narracji - informuje Arkadiusz Brodziński, bezpartyjny aktywista z Torunia i Stowarzyszenie Polska Laicka, organizatorzy wydarzenia.

Protestem chcieli zwrócić szczególną uwagę na przekazywanie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości wysokich kwot z publicznych pieniędzy na inwestycje związane z Radiem Maryja, o. Rydzykiem oraz na Kościół. A także zaznaczyć swoją solidarność z z uczestnikami akcji "Baby Shoes Remember".

Przypomnijmy, w sierpniu tego roku w wielu miejscach Polski zorganizowano protesty przeciwko ukrywaniu pedofilii w Kościele. Odbył się także w Toruniu. Uczestnicy zawiesili buciki i plakaty (widniały na nich napisy, m.in. „ Stop pedofilii w kościele” czy „Stop pedofilii, ofiarą może być Twoje dziecko) na bramie katedry świętych Janów. Byli obserwowani przez policję, nie otrzymali mandatów, ale zostali spisani przez funkcjonariuszy. Kilka tygodni otrzymali wezwania na komendę.

- Okazuje się, że za korzystanie ze swoich obywatelskich praw, pokazywanie i mówienie prawdy o przestępcach w sutannach polska policja stawia osobom protestującym w Toruniu zarzuty z artykułu 63a kodeksu wykroczeń: „kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”. Tak oto w dzisiejszej Polsce prześladuje się osoby przeciwne przestępczości i cierpieniom dzieci, a nie robi się praktycznie nic z oprawcami – informuje Arkadiusz Brodziński.