Niedawno pisaliśmy o problemie ze szczurami, które grasują nie tylko w centrum miasta, ale i na osiedlach. Niestety, dają o sobie znać już nawet w biały dzień. Jerzy Hemmerling, specjalista od dezynsekcji, dezynfekcji i deratyzacji mówił nam wtedy: - Tych gryzoni jest jeszcze raz tyle niż rok temu o tej porze. Najwięcej w Śródmieściu. Nie było srogiej zimy, więc ich cykl rozrodczy nie został przerwany. A rozmnażają się one błyskawicznie. Na dodatek ludzie wyrzucają przez okna i zostawiają przy śmietnikach dużo jedzenia, więc szczury korzystają.
Czują się jak u siebie
Po naszej publikacji odebraliśmy wiele telefonów od Czytelników. Napisała do nas też pani Anna z ul. Chrobrego.
- Mieszkam w oficynie na I piętrze - mówi kobieta. - W Śródmieściu rzeczywiście szczurów jest więcej niż rok temu. Biegają po podwórku, ulicy i przy śmietnikach. Walczę z nimi od dawna i wydałam już masę pieniędzy na trutki. Najgorsze, że szczury zalęgły się w pustym mieszkaniu, gdzie panuje bałagan i brud. Z właścicielem nie można się skontaktować. Na moje nieszczęście ten lokal znajduje się pode mną, więc szczury zaczęły przechodzić w ścianach. Mam założone płyty regipsowe, ale boję się, że te gryzonie, kiedyś je przegryzą i wpadną do mnie. Dostały się już do kotłowni, która jest obok moich drzwi, więc co to dla nich za problem.
W biały dzień na przystanku
Pani Anna jest w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej. - Zlecaliśmy już deratyzację. Miesiąc temu była pani, która uzupełniła karmniki deratyzacyjne, ale to nic nie daje - mówi nasza Czytelniczka. - Chcę skontaktować się z naszą dzielnicową, by pomogła nam odszukać właściciela lokalu, by wyłożyć w tym pustym mieszkaniu trutki. Jeśli to się nie uda, trzeba sprawdzić, czy są jakieś możliwości prawne wejścia tam w obecności policji.
Widok szczurów w centrum miasta nie należy do rzadkości. Oto zdarzenie z piątku (14 lutego).
- Około godz. 10.30 stałem na przystanku przy ul. 3 Maja w pobliżu Banku Pocztowego - mówi pan Wojciech. - Są tam klomby - kwietniki. W pewnej chwili szczur wyskoczył jakieś 4 metry za moimi plecami. Przebiegł przez chodnik i schował się w krzakach przy wejściu podziemnym. Normalnie szok.
Jak informuje ratusz, w Bydgoszczy na terenach publicznych zarządzanych przez Wydział Gospodarki Komunalnej (zieleń, skwery, bulwary) są zamontowane 62 karmniki deratyzacyjne. Większość w Śródmieściu. Pięć z nich jest właśnie przy rondzie Jagiellonów... koło Banku Pocztowego.
