Sprawa z komentarzem po wybuchach na dnie Bałtyku to już historia z brodą, bo z 2022 r. Warto o niej jednak wspomnieć. Po pierwsze dlatego, że wywołała konsternację nie tylko w Koalicji Obywatelskiej, ale i dotarła za ocean. Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu USA skomentował wtedy, że wiązanie Stanów z tym sabotażem to „niedorzeczność”.
Inna sprawa, że wiadomość pojawiła się na Twitterze jeszcze przed przejęciem go przez Elona Muska. „Ćwierkacza” już nie ma, ale Radosław Sikorski dalej w najlepsze publikuje na Muskowym „X”. Potrafi okazać tam zdecydowanie, determinację, np. zamieszczając fragment swojego przemówienia na Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdzie zwraca się do przedstawicieli Federacji Rosyjskiej i wprost mówi o zbrodniach wojennych i uprowadzeniu ukraińskich dzieci, przypomina fakty historyczne, pakt Ribbentrop-Mołotow. Jednocześnie używa tego kanału do wbijania szpil obecnej opozycji z PiS, jak wtedy, kiedy napisał: „Cały świat, niezależnie od sympatii, układa sobie stosunki z nowym prezydentem USA. Ale lizusostwo i donosicielstwo niektórych polskich polityków to przesada”. To do Dominika Tarczyńskiego, który naskarżył Trumpowi, kto w Polsce mówił o nim źle.
Już Twitter uchodził za medium bardzo radykalizujące, polaryzujące i promujące światopoglądowe „ekstremy”. Eksodus użytkowników obecnego X na dobre rozpoczął się jednak właśnie po wygraniu wyborów przez Trumpa. Uciekają z niego sławni i rozpoznawalni, jak choćby w ostatnim czasie Stephen King, ale i politycy. X stał się platformą dla zawodników wagi ciężkiej, gdzie nikt nie bawi się w uprzejmości.
- Zamiast skupić się na poważnych wypowiedziach, na programach, ograniczamy się do pyskówek na portalu X – mówi dr hab. Magdalena Mateja, prof. UMK, zatrudniona w Katedrze Komunikacji, Mediów i Dziennikarstwa. - Z tej agresji między politykami budujemy agendę polityczną. To narzędzie doprowadziło mediatyzację polityki do ekstremum, do infantylizacji. W jednym ze swoich tekstów naukowych porównałam to do placu zabaw. Ten tekst był po angielsku, a do polskiej wersji tytuł brzmiał: „Z mównicy do piaskownicy”.
Politycy, mówi dr Mateja, krzyczą na siebie, „ciągają się za brody i walą się po głowach, jak dzieci, nad którymi matki straciły kontrolę”. - Co więcej, część z nich robi to z premedytacją, bo wie, że tym jazgotem i wykreowanym czasem, bo wcale nie rzeczywistym konfliktem, po pierwsze, zdobędą uwagę mediów i ich odbiorców, a po drugie, zablokują inne kanały i informacje o problemach. Co mamy w związku z kampanią w łonie Koalicji Obywatelskiej? – pyta badaczka. - Przecież od tygodnia nie mówimy o niczym innym, tylko co powiedział Sikorski i co zrobił Trzaskowski.
W styczniu 2024 r. na koncie X Andrzeja Dudy pojawił się tekst: „Powiedz mu, żeby zapytał swoją Żonę, co znaczy „mieć jaja”. Ona wie!”. Szybko został usunięty, ale nie zapomniany. Spotkał się z reakcją nowego (wtedy) ministra cyfryzacji, Krzysztofa Gawkowskiego, który od lat już kandyduje z list Lewicy w Bydgoszczy. Napisał: „W związku z tym, że na koncie Andrzeja Dudy na portalu X pojawił się nietypowy wpis, który dość szybko zniknął, zwróciłem się do prezydenta z propozycją sprawdzenia bezpieczeństwa dostępu do jego kont społecznościowych”. Ironia? Nie tylko.
- Politycy powierzają administrowanie fanpage’ami, profilami podmiotom związanym z partią czy z PR-em i póki coś kontrowersyjnego się nie wydarzy, ci ludzie kreują tam, co chcą – ocenia Mateja. - To czasami nie ma nic wspólnego z kompetencjami danego polityka.
Komunikowanie przez social media nie dla każdego jest naturalne. - Niewielu polityków można zaliczyć do milenialsów, czyli osób urodzonych po roku 1980, a to właśnie pokolenie tubylców świata nowych mediów – mówi prof. Mateja. Wraca do internetowej ofensywy z ostatnich dni, związanej z wewnętrznymi wyborami kandydata na prezydenta w KO. - Sikorski czy Trzaskowski, którzy należą do pokolenia X, to nie są internetowi tubylcy. To są turyści, przybysze, migranci cyfrowi mniej biegli w tych wszystkich procesach i instrumentach, które się dokonują w mediach.
Aktywność medialna polityków z Kujawsko-Pomorskiego
Aktywność polityczek i polityków z Kujawsko-Pomorskiego zbadała agencja PSMM Monitoring&More. W czołówce najbardziej aktywnych znaleźli się przedstawiciele PiS-u, Lewicy i PO.
– Medialność polityków w podziale na kluby i koła poselskie pokazuje, że jedna gwiazda to czasem za mało, żeby zdominować przekaz polityczny, ale jest wystarczająca, aby rozpropagować szerszemu gronu przekazy ugrupowania – ocenia Natalia Maćkowiak, analityczna agencji. - Zainteresowanie niezrzeszoną Iwoną Hartwich czy Joanną Scheuring–Wielgus z Nowej Lewicy były widocznymi, ale jednak wyjątkami na mapie politycznego wpływu, zdominowanego przez parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że to właśnie te gwiazdy, znane z wyraźnych poglądów czy jasno zdefiniowanego obszaru swoich działań, są w stanie wyjść z przekazem poza swój okręg wyborczy i dotrzeć do dużej liczby odbiorców.
„W przypadku mediów społecznościowych w czołówce uplasowały się trzy nazwiska, wymieniane zarówno w kontekście liczby obserwujących, jak i komentarzy. Są to: Joanna Scheuring–Wielgus, Mariusz Kałużny oraz Arkadiusz Myrcha” – czytamy w raporcie PSMM&More.
Komunikowaniu internetowemu posła PO Myrchy i jego żony, również posłanki, Kingi Gajewskiej Magdalena Mateja przyglądała się od pewnego czasu. - Uprawiali marketing międzywyborczy – podkreśla medioznawczyni z UMK. - Na Instagramie, medium wizualnym dużo pojawiało się fotografii przedstawiających scenki z życia rodzinnego. To było pozytywne, sympatyczne, służyło ocieplaniu wizerunku, ale z czasem też obróciło się przeciw Kindze Gajewskiej. Gdy wybuchła afera związana ze sposobem rozliczania publicznych pieniędzy, kiedy prawicowe media zaczęły te zdjęcia udostępniać, wykorzystywać, pani posłanka była rozeźlona. A sama wcześniej te zdjęcia tam umieszczała. W social mediach nic nie ginie.
Mowa o historii z pobieraniem dodatku mieszkaniowego z Sejmu na wynajem lokalu w Warszawie, podczas gdy Myrcha i Gajewska mają dom 30 km od stolicy. Małżeństwo tłumaczyło potem, że dom nie był wykończony.
Z kolei poczynania Arkadiusza Myrchy na Facebooku Mateja ocenia jako profesjonalne. - Jego posty są pod względem graficznym dopracowane, konsekwentne – mówi badaczka. - Są kolory, które świadczyłyby o tym, że pan Myrcha traktuje poważnie swoją funkcję wiceministra sprawiedliwości. To czerwień i nasycony błękit, konotujące powagę i konserwatyzm. Podobne wartości zresztą konotuje Radosław Sikorski.
Ta symbolika barw „dużego kalibru” i „dużej wagi” łączy się z tym – w opinii Matei – że minister Myrcha od jakiegoś czasu „jawnie okazuje poparcie Sikorskiemu”.
Na wspomnianym X bryluje też były senator, obecnie europoseł Krzysztof Brejza
Za rządów Zjednoczonej Prawicy publikował informacje dezawuujące działania służb związane z aferą Pegasusa (której był główną ofiarą, jako szef kampanii wyborczej PO). Na początku tego roku z kolei, kiedy ważyły się los byłych posłów Kamińskiego i Wąsika, udostępnił nagranie, w którym Michał Żebrowski parodiuje prezydenta mówiącego o „więźniach politycznych”. Wtedy zresztą głos zabrał na X Łukasz Schreiber, poseł PiS z Bydgoszczy: „Wyobrażacie sobie sytuację, że do Białego Domu albo Pałacu Elizejskiego wchodzą jakiekolwiek służby, aby wyprowadzić gości Prezydenta???” W temacie dotyczącym USA komentował też ostatnio, po wygranej Trumpa, na FB: „Jego przypadek pokazuje, że nawet przy kilka razy mniejszym budżecie, celebrytach którzy dwoją się i troją na rzecz lewicy, liberalnych mediach, które manipulują, sądach, które mieszają się do polityki - można wygrać (...)”.
Pozostając w kręgu prawicy, Magdalena Mateja podaje wzorcowy przykład skutecznego komunikowania w „socialach”. - Viktor Orban korzysta z różnych mechanizmów, by swoją władzę utrwalić, ale pod względem komunikowania w nowych mediach jest mistrzem. Węgry mają nieco ponad 9 mln obywateli, a Orban ma ponad milion obserwujących i sympatyków. To potężna liczba. W 2022 r. Mateusz Morawiecki miał ich 300 tys. – wylicza. - Jest obsługiwany przez profesjonalną ekipę fotografów. Ma niekorzystną sylwetkę, jest niewysoki, krępy, natomiast zawsze przedstawiany jako osoba zdecydowana, dynamiczna. Na jego kanałach są zawsze krótkie wideo, fotoreportaże. To jest naprawdę świetnie zrobione – przyznaje Mateja.
Premier Węgier bazuje w sieci na sloganach i fotografiach. - Nie bawi się w długie posty, w których by coś wyjaśniał. To są hasła, przeważnie emocjonalne, odwołujące się do poczucia dumy, do kierowania się potrzebami Węgrów. To jest proste. Dlatego też dogaduje się z Trumpem.
Czy kampania w sieci w wyborach prezydenckich w Polsce będzie przypominała tę z USA?
- Będzie brutalna, niezależnie od tego, kto z kim się zmierzy – ocenia prof. Mateja. - Jeżeli Sikorski z Czarnkiem, to będzie przypominała walkę bokserską. Krwawo, mocno, szybko. Jeżeli Trzaskowski z Czarnkiem, to będą bardziej zapasy.
