Studenci UW i pracodawcy z PKPP „Lewiatan” w przygotowanej prowokacji udowodnili, że urzędy pracy nie są zainteresowane zgłoszeniami pracodawców, którzy szukają pracowników.
Akcja była logistycznie dopracowana - studenci, udając przedsiębiorców, wysłali do wszystkich urzędów pracy w Polsce i ich filii ofertę zatrudnienia na czterech stanowiskach. Kogo szukali? Osoby do sprzątania magazynu, kierowcy, handlowca i pracownika księgowości. Ofertę wysłali e-mailem i czekali tydzień. <!** reklama>
Niewiele z tego czekania wyszło, bo zareagowało zaledwie kilka urzędów. - Spośród 416 maili, wysłanych do urzędów pracy i ich filii, o „ofertach” dowiedzieć się mogły osoby poszukujące pracy tylko w 9 placówkach. 7 umieściło je na tablicy ogłoszeń, a 2 na swojej stronie internetowej - piszą specjaliści Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” i naukowcy z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, którzy pracowali przy tej prowokacji.
Nie popisał się bydgoski Powiatowy Urząd Pracy, który zlekceważył ofertę, ale i tak na plus trzeba zapisać mu, że wywiesił ją w specjalnej strefie wolnych ogłoszeń.
- Zawiódł czynnik ludzki i system, nie czuję się z tym komfortowo - przyznaje Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP. - Pracodawca powinien otrzymać odpowiedź na takiego e-maila.
Dyrektor tłumaczy, że oferty pracy, które dotarły do urzędu, były tak przygotowane, że formalnie nie było można na nie odpowiedzieć.
- W e-mailu można było przeczytać, że jest firma, która otwiera oddział w powiecie i szuka określonych pracowników oraz prosi o CV potencjalnych pracowników, którzy byliby zainteresowani taką pracą. Ale my nie możemy przesyłać takich informacji e-mailem, bo to są dane osobowe - tłumaczy Tomasz Zawiszewski.
Teraz i tak pracodawcy mają łatwiej niż kiedyś, gdy wprowadzenie do bazy danych ogłoszenia o poszukiwaniu pracownika wymagało pisma z pieczątką, co wykluczało przesłanie oferty e-mailem czy za pomocą formularza zamieszczanego na stronach urzędów pracy.
- Wprowadzenie oferty jest dla pracodawcy i tak dość skomplikowane. Wymagane są, m.in., zaświadczenia o niekaralności z paragrafów Kodeksu pracy i kilka innych dokumentów.