<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Zaraz po rozpoczęciu remontu jezdni na Kruszwickiej odważyłem się popłynąć pod prąd i pochwalić drogowców za to, że szybko i gromadnie przystąpili do pracy. Parę tygodni minęło, a wraz z nimi moje zadowolenie. Rozumiem, że lato mamy inne niż w Tunezji, popaduje złośliwy deszcz i słupek temperatury z rzadka wspina się w okolice trzydziestki. Ale domyślam się, że szefowie ekip wykonawczych też są z tego, a nie z arabskiego świata, więc przy ustalaniu terminarza robót powinni brać pod uwagę polskie realia klimatyczne. Tak się jednak nie stało.
Znów nas nakarmiono propagandą sukcesu. Trudno, jeśli asfalt musi schnąć dłużej, niech już schnie na zdrowie - by się za rok nie rozpadł. Skoro jednak komunikacyjna prowizorka się przeciąga, warto zadbać o lepszą informację o zasadach ruchu w tym oryginalnym labiryncie ścieżyn dla aut. Zwłaszcza na placu Poznańskim. Poszatkowany barierami, przestał przypominać rondo, choć rondem, czyli skrzyżowaniem o ruchu okrężnym, jest nadal. Choć jeżdżę tamtędy od lat, i ja chwilami się mylę, zatrzymując się przy zjeździe z ronda, mimo że mam pierwszeństwo. Pewna dama z kolei zapewne uważała, że ma pierwszeństwo przy wjeździe na rondo i skończyło się to dynamicznym łupniem, którego skutki obserwowałem wczoraj na poboczu.
<!** reklama>Bieda jest o tyle mniejsza, że miejscowi nauczyli się omijać ten obszar niczym strefę zadżumioną, więc przynajmniej rano da się tamtędy przejechać. Współczuję natomiast stresu nieznającym miasta, którym diabeł lub GPS podszepnie podróż tą trasą. Przy Poznańskim aż się prosi o jakieś kłujące w oczy informacje (np. migoczące strzałki czy znak w ten sam sposób przypominający o ruchu okrężnym), aby się ludzie nie gubili. W morzu pieniędzy, które wpompowano w tę inwestycję, koszt takich apeli do świadomości byłby tylko kroplą.