Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznajcie najstarszą didżejkę w Polsce

Małgorzata Pieczyńska
Filip Kowalkowski
Kalendarz z zaproszeniami na występy ma wypełniony po brzegi, i to do końca roku. Choć w grudniu skończy 79 lat, to śmiało można o niej rzec - wulkan energii. Panie, panowie! Poznajcie najstarszą didżejkę w Polsce. Oto Wirginia Szmyt, czyli DJ Wika.

Kobiety nie lubią, gdy pyta się je o wiek. Jak Pani reaguje, gdy pada takie pytanie?

Mówię prawdę i tak wszyscy wiedzą, ile mam lat, bo udzieliłam już setki wywiadów. Zresztą nie ma czego wstydzić. PESEL nie ma znaczenia, gdy człowiek wciąż młody duchem. I powiem coś jeszcze. Niektórzy po wyborze Emmanuela Macrona na prezydenta Francji komentowali w internecie, że ma starą żonę, bo różnica wieku między nimi wynosi ponad 20 lat. I takie wypowiedzi bardzo mnie denerwują. No bo przecież czy gdzieś jest napisane, że to zabronione?! To bardzo zaściankowe myślenie. Dlatego gdy ktoś mówi mi, że w pewnym wieku pewnych rzeczy nie wypada, to nie do końca się z nim zgadzam. Senior też może jeździć na łyżwach czy nartach, jeśli ma na to siły i ochotę. Żyć trzeba pełnią życia. Ważne, aby wszystko robić w zgodzie ze sobą.

Miksowaniem muzyki zajęła się Pani 20 lat temu, będąc już na emeryturze. Skąd takie zainteresowanie?

Muzyka zawsze była mi bliska. W młodości uczyłam się nawet gry na pianinie, ale to zaczęło się całkiem niewinnie, w jednym z klubów seniora w Warszawie. Na wieczorkach tanecznych ktoś musiał puszczać muzykę i ja się tym zajęłam. Potem, gdy zostałam kierownikiem filii domu kultury, jeszcze bardziej mnie to wciągnęło. Na pierwszych zabawach dla seniorów, a było to w latach 90., nie miałam jeszcze takiego sprzętu jak dziś. Utwory puszczałam z magnetofonu kasetowego, bo wtedy komputer był luksusem. Dopiero później za własne pieniądze kupiłam mikser, laptopy, odtwarzacz i płyty.

Bardzo dużo podróżuje Pani po całej Polsce. A gdzie w tym wszystkim jest czas na wypoczynek?

To dobre pytanie. Czasem zmęczenie daje mi się we znaki, ale się nie poddaję. Jestem dość pogodną osobą, a przebywanie wśród ludzi dodaje mi energii. Od czterech lat gram co roku na festiwalu w Jarocinie, a w każdy poniedziałek w warszawskim centrum rozrywki Hulakula. Rzeczywiście, dużo jeżdżę po kraju. Średnio mam trzy występy w tygodniu. W maju grałam już na imprezach w Sopocie, a po Bydgoszczy na cel biorę Poznań. Kalendarz mam prawie zapełniony do końca roku, i to z sylwestrem włącznie. Występuję nie tylko na zabawach dla seniorów, ale też na dyskotekach ponadpokoleniowych. Czasem zdarzy mi się zagrać z młodymi didżejami. Ale ja nie skreczuję, tylko miksuję. Jest fajnie.

Zobacz też:

Stare zdjęcia Bydgoszczy. Popatrzcie, jak się zmienia nasze miasto. To samo miejsce, dwie różne fotografie, które dzieli wiele dekad.

Bydgoszcz na starych fotografiach. To samo miejsce dawniej i...

A jaką muzykę Pani serwuje?

Oj, lista jest długa. Gram latino, disco dance, współczesnego rocka, muzykę filmową, disco polo, a jak trzeba, to i walca. To zależy, czego życzą sobie ludzie, dla których gram. W końcu to oni mają się dobrze bawić. Gdy proszą o piosenki Michaela Jacksona, to je puszczam. Gdy chcą Shakirę, Elvisa Presleya czy Shakin’ Stevensa, to też spełniam te zachcianki. Nie gram tylko ciężkiego rocka i utworów, które mają wulgarne lub dwuznaczne teksty, bo pewien poziom trzeba trzymać.

Jest Pani twarzą gazety „Głos Seniora”, inicjatorką ogólnopolskiej parady seniorów, organizatorką wczasów dla osób 60+. Sporo tego...

To prawda. Jestem za polityka senioralną, ale nie należę do żadnego uniwersytetu trzeciego wieku. Nie mam po prostu na to czasu, bo dużo występuję. A poza tym lubię chodzić własnymi ścieżkami, tak jak koty, które uwielbiam. Zresztą dwa mam nawet w domu. Swoją aktywnością pokazuję wszystkim, że jesień życia wcale nie musi być nudna, że starość nie jest do bani. Przy każdej okazji próbuję otworzyć oczy seniorom na pewne sprawy. Zachęcam ich, by wychodzili do ludzi, a nie zamykali się w czterech ścianach i narzekali na choroby. Owszem, nic na siłę. Jeśli ktoś chce siedzieć w domu, to niech siedzi. Tylko po co? Szkoda życia. Czy nie lepiej spełniać swoje marzenia i rozwijać pasje? Poza tym uważam, że w życiu jest czas na naukę, pracę i zabawę. Naukę i pracę mam już za sobą, więc teraz wyciskam z życia to, co najlepsze. Do szuflady piszę wiersze i rymowanki, a w przeszłości prowadziłam nawet wieczorki poetyckie. Organizuję wczasy dla seniorów i to wszystko sprawia mi ogromną radość i dodaje sił.

Zerknęłam na Pani profil na Facebooku i dosłownie mnie zamurowało. Ma Pani ponad 3 tysiące znajomych!

Nawet nie wiem, skąd się ich tylu wzięło. Ale jak człowiek dużo bywa wśród ludzi...

A jak reagują Pani bliscy na to Pani didżejowanie?

Rodzina bardzo mnie wspiera. Mam czworo dorosłych wnuków, którzy trzymają za mnie kciuki i bardzo mi kibicują. Poza tym moi bliscy doskonale wiedzą, że nie lubię zakazów, więc się nie wtrącają. No i jeszcze jedno, u nas w rodzinie wszyscy mają duże poczucie humoru.

Polub nas na Facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!