https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poza domem, lecz wciąż domowe

Podopieczni opieki społecznej, niepełnosprawne dzieci umieszczone w placówkach, z Bożego Narodzenia cieszą się na swój sposób. Na swój sposób też się smucą.

Podopieczni opieki społecznej, niepełnosprawne dzieci umieszczone w placówkach, z Bożego Narodzenia cieszą się na swój sposób. Na swój sposób też się smucą.

<!** Image 3 align=right alt="Image 105461" sub="Starsze osoby zawsze czekają na życzliwe telefony i odwiedziny. Dla wielu jedyną rodziną, której nie chcą opuszczać w święta, stają się mieszkańcy i pracownicy domu pomocy społecznej. / Fot. Archiwum">W zeszłym roku do DPS Jesień Życia zgłosiło się małżeństwo emerytów. Zaoferowali, że zaopiekują się we własnym domu, na czas świąt, starszym mieszkańcem placówki. Z około 80-osobowej grupy, żadna nie zechciała skorzystać z tej szczerej zapewne propozycji. - Nas to ucieszyło, bo wiemy, że seniorom jest u nas bardzo dobrze - mówi Ewa Zaderecka, dyrektorka placówki. - Około dziesięć osób spotka się w ten wyjątkowy wieczór z rodziną. Oczywiście dopiero po naszej wigilii, która jest niezwykłym przeżyciem. Towarzyszą nam zawsze zaproszeni goście, a także rodziny seniorów. Wspólna wieczerza z krewnymi, to łatwiejsze rozwiązanie, niż zaciąganie często chorego, ledwo poruszającego się, albo przemieszczającego się wyłącznie na wózku wujka, czy babcię, gdzieś na wysokie piętro w bloku. Smutek? Nie sądzę. Jeśli ktoś po wigilii spędzonej u rodziny już w pierwsze święto chce do DPS wracać, to oznacza, że to jest jego drugi dom. Tu ma swoje łóżko, fotel, znajomych. W każdej chwili może się przespać, włączyć telewizor. Po prostu cieszyć się swobodą.

Trudny czas

Przy ul. Łomżyńskiej żyje 170 seniorów w różnym wieku, w różnym stanie zdrowia. Jedni mają rodziny, inni już tylko przyjaciół. Jest też grupka, która nie ma nikogo. - Dla niektórych nadszedł naprawdę trudny czas, chwile wspomnień tego, czego już nie mają. Jednak zdecydowana większość akceptuje tę rzeczywistość, pogodziła się z sytuacją, w której przyszło jej wieść życie - mówi Marek Figiel, dyrektor Promienia Życia. - DPS to takie społeczeństwo w pigułce. Jak ktoś był, lub czuł się samotny kiedyś, we własnym domu, to tak też przeżywa swoją starość w naszym domu. Owszem, w tym czasie mamy dużo odwiedzin, telefonów. Około 10 - 15 procent mieszkańców wyjedzie z rodzinami. Reszta świętuje na miejscu. Dziś o 11 mamy uroczystą wigilię, potem pasterkę.

<!** reklama>Kilkoro dzieci z domu przy ulicy Stolarskiej, czyli w Bydgoskim Zespole Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych spędzi święta, albo chociaż fragment świąt z troskliwymi opiekunami, także niespokrewnionymi. Większość maluchów w domu dziecka mieszka jednak tymczasowo, z woli sądu, który zdecydował, że separacja od rodziny jest konieczna. Czekają ich trudne święta w placówce, które uprzyjemniać im będą kochające „ciocie”.

DPS „Słoneczko”. Dzieci mieszkające pod tym adresem cierpią na schorzenia natury psychicznej. Wiele z nich ma rodzinę, która opiekuje się pociechami, ale z przyczyn losowych, nie w domu. - Odwiedzają, robią, co mogą - mówi Agnieszka Probant, zastępca dyrektora „Słoneczka”.

Lepiej niech nie tęsknią

- Dzieci, które opiekunów nie mają, mogą liczyć na nasze zainteresowanie, troskę. Kiedyś pracownicy domu brali do swoich prywatnych domów niektórych podopiecznych. Zrezygnowaliśmy jednak z tej formy opieki. Na dłuższą metę przynosiło to szkodę, może nawet robiło krzywdę. Proszę pamiętać, że zajmujemy się osobami bardzo chorymi, które nigdy nie zostaną adoptowane. Lepiej dla nich, że nie znają innej rzeczywistości, niż ta DPS-owa, bo nie będą tęsknić za atmosferą świąt prawdziwie domowych. Każde święta w „Słoneczku” są bardzo radosne, pełne śmiechu. Dzieci nie mogą się ich doczekać.

Moim zdaniem

Uszczęśliwianie, ale rozsądne

Świadomość bezsilności, starości i samotności szczególnie w święta tak rodzinne, jak Boże Narodzenie staje się trudna do zniesienia. Pewnie bolą też wspomnienia napędzane świątecznym szumem, podkręcane widokiem sąsiada, który bliskich ma i w dodatku bardzo troskliwych.

Starsi nie chcą być ciężarem, ale nie potrzebują też zainteresowania od wielkiego dzwonu. Dzieci zaś, gdy dostaną „od święta”, potem chcą na zawsze, co nie zawsze jest możliwe. Dobre chęci mieszają się teraz, jak nigdy, z nakazem zrobienia czegoś dobrego, co nie zawsze, nie wszystkim na dobre wychodzi. Aż strach te dobre chęci przeliczyć na pobożne życzenia i tabliczki czekolady... Gdyby tak spróbować rozłożyć je na cały rok, a nie kumulować w tę trudną dla wielu Wigilię? Katarzyna Bogucka

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski