Nie ma chyba bardziej obserwowanej i częściej komentowanej inwestycji w Bydgoszczy niż nowa kamienica, powstająca u wylotu ulicy Mostowej. Część bydgoszczan narzeka, ale ogólny krajobraz psują urządzenia do wentylacji i aluminiowe przewody, które zainstalowano na dachu kamienicy. Świecą się w słońcu i nijak nie pasują do zabytkowego charakteru okolicy.
[break]
- Wygląda to paskudnie, jak jakaś instalacji na Zachemie. Dziwię się, że w takim miejscu dopuszczono do powstania takiego potworka na ładnej w sumie kamienicy - komentuje jeden z przechodniów na ul. Mostowej zapytany, jak podoba mu się nowa inwestycja.
Spokojnie, poczekajmy do końca
- Cały czas prowadzimy roboty instalacyjne, wszystko musimy dokładnie sprawdzić po uruchomieniu instalacji. Tego typu urządzenia muszą znaleźć się w obiekcie. Zapewniam jednak, że zostaną umiejętnie przesłonięte. Coś tam będzie widać, ale na pewno nie w takiej formie, jak to prezentuje się obecnie - uspokaja Aldona Bejenka, dyrektor projektu przy Mostowej 2.
- W tej formie te instalacje są nie do zaakceptowania, ale nie oceniajmy projektu, zanim budynek nie powstanie. Podobne instalacje znajdowały się chociażby na CH „Drukarnia” i też zostały odpowiednio zabezpieczone. Wentylacje mogą znajdować się albo na dachach, albo mogą być wyprowadzone z ziemi, tak jak się to dzieje chociażby przy ratuszu. Na dachu muszą być osłonięte, a na ziemi otoczone zielenią i w ten sposób ukryte - zauważa Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków.
Czytelnicy zaalarmowali „Express” o tym, że zdarza się zauważyć robotników, pracujących przy wykończeniu kamienicy bez kasków. Inni twierdzili, że dźwigi które pracowały przy Mostowej przenosiły ciężary ponad głowami przechodniów. Aldona Bejenka zaprzecza jednak, by mogło mieć to miejsce.
Głowa się przegrzała?
- Dźwigi były na miejscu tylko na początkowym etapie budowy, teraz został jeden niewielki i pomocniczy, który pomaga wciągać materiały na piętra. Wokół nich zostały wyznaczone strefy bezpieczeństwa, nie było możliwości, by komuś mogło coś spaść na głowę - uważa Aldona Bejenka. - Drobiazgowo dbamy o zasady BHP na budowie. Często pojawiam się tam z kontrahentami, którzy są zainteresowani wynajmem powierzchni. Zarówno ja, jak i oni zawsze muszą mieć na głowach kaski, a co dopiero robotnicy. Nie wykluczam jednak, że może w związku z upałami ktoś zdjął na chwilę kask, by schłodzić głowę i wtedy zobaczyła go osoba, która dzwoniła do „Expressu”. To musiał być jednak odosobniony przypadek.
- Nie kontrolowaliśmy ostatnio tej inwestycji, ale jeśli pojawiają się niepokojące sygnały od Czytelników, nasz inspektor jeszcze dziś pojawi się na miejscu i sprawdzi osobiście przestrzeganie BHP na terenie budowy - zapewniała wczoraj Katarzyna Pietraszak, rzecznik okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy.
