Pośrednik naciągnął, prokurator umył ręce

[break]
- Co musi się zdarzyć, by prokuratura przerwała proceder oszukiwania biednych ludzi przez nieuczciwego pośrednika? - pytali zdesperowani ludzie.

Są zrozpaczeni, bo poszli do Biura Doradztwa Kredytowego „C” po pożyczkę, a wyszli... bez pieniędzy, za to obciążeni słoną prowizją za pośrednictwo. Na dodatek „C” ma ich weksle i straszy windykacją. Od pani Haliny, której zażalenie sąd przedwczoraj rozpatrywał, pośrednik żąda ok. 7 tys. zł.

PRZECZYTAJ:Afery z naciąganiem kredytobiorców ciąg dalszy, czyli: Nie dajcie się w to wciągnąć!

- Za co?- pyta pokrzywdzona. - Przecież żadna z ofert nie spełniała moich oczekiwań - tłumaczyła sędziemu. Dała się namówić na podpisanie umowy z pakietem aż trzech ubezpieczeń kredytu na... 25 tys. zł. - Tłumaczono mi, że po spłaceniu pierwszej raty będę mogła dwa ubezpieczenia kredytu na 15 tys. zł wycofać z banku i przekazać tę sumę na rzecz szybszej spłaty pożyczki. Jednak gdy poszłam to sprawdzić, dowiedziałam się, że bank nie daje takiej możliwości. Z rezygnowałam z bankowego kredytu, ale „C” żąda 7 tys. zł za pośrednictwo - relacjonowała.

- Był w umowie zapis o możliwości wycofania ubezpieczenia? - spytał sędzia. - Padło tylko ustne zapewnienie - przyznała pokrzywdzona.

- Nas też oszukano, proszę nas przesłuchać! - domagali się inni poszkodowani przez „C”, wpuszczeni na salę jako widzowie. Sąd musiał im uświadomić, że to niemożliwe.