Skutków oszczędności wprowadzonych w placówkach oświatowych nie powinni odczuć uczniowie. Dyrektorzy szkół szukają różnych rozwiązań, by ograniczyć wydatki.
<!** Image 2 align=none alt="Image 185128" sub="Mimo, że oszczędności w szkołach są konieczne, dyrektorzy robią wszystko, by uczniowie nie odczuli dyskomfortu w nauce / Fot. Grzegorz Olkowski">- To oburzające, że burmistrz każe szukać oszczędności w szkołach publicznych w sytuacji, gdy przeznacza pieniądze na dofinansowanie niepublicznej placówki w Gąskach. Tę szkołę powinno utrzymać stowarzyszenie, a nie żeby jeszcze gmina dokładała. W końcu mieszkańcy sami zgodzili się na przekształcenie tej szkoły w niepubliczną, więc niech teraz ją utrzymują - to tylko jedna z opinii, która dotarła do naszej redakcji po artykule na temat wprowadzenia oszczędności w szkolnych wydatkach.
Szkole pomoc się należy
Z takim stanowiskiem nie zgadzają się nie tylko mieszkańcy Gąsek, ale również dyrekcja szkoły.
- To nie jest tak, że zabieramy innym szkołom pieniądze. Dofinansowanie wynika z ustawy o systemie oświaty i finansowaniu szkół niepublicznych o uprawnieniach publicznych. Cieszymy się bardzo, że współpraca z gminą i burmistrzem dobrze się układa i możemy też liczyć na dodatkowe wsparcie. Chciałam jednak przypomnieć, że gros środków pozyskujemy w ramach stowarzyszenia - mówi dyrektorka Niepublicznej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Gąskach, Anna Kiestrzyn.
Nauczyciele z Gąsek, mimo że prowadzą wiele dodatkowych zajęć, zarabiają znacznie mniej od swoich kolegów ze szkół publicznych. W placówkach niepublicznych nie obowiązuje bowiem Karta Nauczyciela.
Władzom gminy też nie podobają się słowne ataki na placówkę w Gąskach.
- Wywoływanie tego tematu przez niektórych czytelników traktuję jako celowe działanie oraz sianie niepokoju i niepewności. Nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy pomagać szkole w Gąskach. Jeśli moi poprzednicy skrzywdzili tych ludzi projektem likwidacji i wskutek tego powstała niepubliczna placówka, to nie znaczy, że my mamy za to dodatkowo karać mieszkańców. Pomagam tej szkole i nadal zamierzam to czynić - deklaruje burmistrz Adam Roszak. <!** reklama>
Za tym, by wspierać placówkę w Gąskach przemawia kilka argumentów. Szkoła realizuje wiele projektów, na które otrzymuje dodatkowe fundusze, wciąż się rozwija i może się pochwalić dobrymi wynikami w nauce wychowanków. Przyciąga też uczniów spoza gminy.
Cięcia jak najmniej bolesne
W większości publicznych placówek nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja dotycząca ograniczeń w wydatkach. Dyrektorzy szukają takich rozwiązań, których nie odczują uczniowie oraz będą one jak najmniej dotkliwe dla pracowników.
- Dwie panie z obsługi przeszły już na świadczenia przedemerytalne - informuje dyrektorka gniewkowskiego gimnazjum, Elżbieta Torgowska.
W niektórych placówkach zaplanowano cięcia w bieżących wydatkach, a w innych, jak na przykład w Szkole Podstawowej nr 1, trwa jeszcze analizowanie budżetu. <!** reklama>
- Myślę, że najważniejsze jest to, że nie likwidujemy szkół, mimo że w całej Polsce głównie w ten sposób ogranicza się wydatki na oświatę. Chcemy tak zracjonalizować wydatki, by koszty ograniczenia zatrudnienia były jak najmniejsze. To są jednak indywidualne decyzje dyrektorów - zapewnia burmistrz Roszak.