
- Potrzebne jest więc wskazywanie kadrze oraz uczniom na co zwracać uwagę, jakie wiadomości czy aplikacje powinny wzbudzić podejrzenia, komu należy zgłaszać incydenty. Nie wystarczy jednak 15 minut „pogadanki” przy okazji rozpoczęcia roku szkolnego, ale stałe dbanie o cyberhigienę – wskazuje Łukasz Formas.

Wrażliwe dane uczniów, kadry i absolwentów stanowią dla hakerów ogromną wartość: mogą żądać zapłaty za ich odszyfrowanie lub sprzedawać je na czarnym rynku.

Na celowniku często znajdują się też wyniki badań naukowych i własność intelektualna placówek.
W 2019 roku chińscy hakerzy zaatakowali kilka amerykańskich uniwersytetów w poszukiwaniu tajnych badań wojskowych.

Według ekspertów placówki oświaty miały mało czasu, aby w bezpieczny sposób wdrożyć system zdalnej nauki, zwłaszcza, że często brakuje im wykwalifikowanego personelu, który mógłby zadbać o cyberbezpieczeństwo. Dysponują też skromnymi budżetami.