Poznanianka była na najlepszej drodze do tego, by dołączyć do Igi Świątek i Huberta Hurkacza. W sobotnim spotkaniu z Hiszpanką Paulą Badosą prowadziła 3:0 w decydującym secie i miała w dodatku dwie okazje na to, by wyjść na prowadzenie z podwójnym przełamaniem.
Żadnej z nich jednak nie wykorzystała i w tym momencie mecz się odwrócił. Badosa wygrała sześć z siedmiu ostatnich gemów w meczu i po dwóch godzinach i 25 minutach gry mogła cieszyć się z drugiego w karierze awansu do najlepszej szesnastki w Wielkim Szlemie (pierwszy raz dokonała tego miesiąc temu, dochodząc do ćwierćfinału Roland Garros).
Zagra w nim z Czeszką Karoliną Muchovą, która w dwóch setach (7:5, 6:3) pokonała tegoroczną finalistkę Roland Garros, Rosjankę Anastazję Pawluczenkową.
Z kolei dla Linette trzecia runda znów okazała się niestety zaporą nie do przejścia. Żałować może tym bardziej, że zarówno w meczu z Badosą, jak również w dwóch poprzednich spisała się naprawdę znakomicie. Zaimponować mógł zwłaszcza styl, w jakim podopieczna Dawida Celta pokonała piątą obecnie rakietę świata i półfinalistkę Wimbledonu z 2019 roku, Ukrainkę Elinę Switolinę.
Nogi z gazu (jeśli można tak to ująć) nie zdejmują za to na razie w Londynie Świątek i Hurkacz, a wręcz przeciwnie - z każdym kolejnym meczem radzą sobie coraz lepiej. Ubiegłoroczna mistrzyni Roland Garros potrzebowała w piątek niespełna godziny, by rozgromić Irinę Begu. Mecz trwał 57 minut, a Rumunce udało się wygrać tylko jednego gema (6:1, 6:0 dla Polki).
Dzień później koncert dał Hurkacz, który pokonał 6:3, 6:4, 6:2 Aleksandra Bublika z Kazachstanu. Wrocławianin również awansował w ekspresowym tempie (w niespełna półtorej godziny), a najciekawszą akcję meczu obejrzeliśmy nie w trakcie gry, tylko w przerwie między gemami, kiedy Hurkacz wyciągnął z torby dwa banany i jednego z nich zaoferował swojemu przeciwnikowi. Bublik skorzystał z propozycji i zjadł owoc, a film z całym zdarzeniem stał się hitem Internetu.
W walce o ćwierćfinał naszych reprezentantów czeka za to bardzo trudne zadanie. Zwłaszcza Hurkacza, który zmierzy się z drugim obecnie tenisistą świata, Daniiłem Miedwiediewem. Rosjanin co prawda dużo lepiej niż na trawie czuje się na kortach twardych (jest finalistą US Open z 2019 i Australian Open z 2021 roku), ale w tym roku w Londynie spisuje się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. W trzeciej rundzie pokonał 6:7(3), 3:6, 6:3, 6:3, 6:2 finalistę z Londynu z 2017 roku, Chorwata Marina Cilicia.
Łatwej przeprawy raczej nie będzie miała (choć nie mamy nic przeciwko temu, by było inaczej) również Świątek, która zmierzy się, trochę nieoczekiwanie, z Ons Jabeur. Tunezyjka pokonała 5:7, 6:3, 6:2 mistrzynię Wimbledonu z 2017 roku, Hiszpankę Garbine Muguruzę. Świątek j Jabeur grały ze sobą dwa lata temu w Waszyngtonie i górą była wówczas nasza tenisistka.
- Ons świetnie czuje piłkę. Używa tego w bardzo mądry sposób na trawie. Jest w stanie zagrywać slajsy, płaskie piłki czy uderzać z topspinem. Ma szeroki wachlarz opcji - powiedziała Polka o swojej poniedziałkowej rywalce (cytat za wtatennis.com).
Wimbledon. Świątek i Hurkacz. Gdzie oglądać
Oba „polskie” mecze zostaną rozegrane w poniedziałek, na korcie numer dwa. Jako pierwsza (o godzinie 12 naszego czasu) pojawi się na nim Świątek, a po niej zagra (mecz numer trzy) Hurkacz. Transmisje na kanałach Polsatu Sport
