MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polski diabeł cicho śpi

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Są takie chwile, po których już nic nie jest takie samo. Banał to niemożliwy, tyle że prawdziwy do bólu. Bryka więc sobie taki artysta aż miło, karierę rozwija pokazowo, odnosi sukces za sukcesem, aż wydarza się to coś. Nawet niekoniecznie wielkiego kalibru, ale coś takiego, co zawsze już będzie nam się z tym artystą kojarzyć.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Są takie chwile, po których już nic nie jest takie samo. Banał to niemożliwy, tyle że prawdziwy do bólu. Bryka więc sobie taki artysta aż miło, karierę rozwija pokazowo, odnosi sukces za sukcesem, aż wydarza się to coś. Nawet niekoniecznie wielkiego kalibru, ale coś takiego, co zawsze już będzie nam się z tym artystą kojarzyć. Taki stempel na czole. I nawet jak potem ta pop-kariera dalej mknie, a artysta dokonuje cudów, to po latach i tak nie ma przebacz. To coś zawsze wraca.

Choćby Roman Polański - mistrzem był i jest, filmy kręcił i kręci, ale w każdym biogramie przypomina mu się ten nieszczęsny seks ze zdecydowanie za młodą nastolatką, co to podobno wyglądała na starszą o lata całe. I to nie tylko dlatego, że Ameryka - przynajmniej ta purytańska - natychmiast pana Romana wyklęła i wyklina po dziś dzień. Takim samym przypadkiem dla pokolenia początków telewizji była sprawa aktora, któremu w roli misia z okienka wypsnęło się „a teraz drogie dzieci pocałuje mnie w d...”, bo sądził, że już go nie ma na wizji. I już na wieki wieków został tym misiem. A niejaki Jan Borysewicz, który pokazał na scenie coś, czym skromni panowie chwalą się tylko w sypialniach? Musiała się pojawić następna generacja, żeby nieustannie go z tym nie kojarzono.

Przypomniałem sobie tamte figury w mijającym tygodniu, kiedy to mieliśmy w mediach serial pod tytułem „Rubik - załatwiacz”. Oto bowiem wykrzyczano w mediach, że Piotr Rubik karierę i pieniądze robił nie dlatego - a raczej nie tylko dlatego - że ma talent, ale że ma wielkiego nosa do znajomości. I że napasł się na cwanym układzie z pewną panią z publicznej telewizji. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale wiem, że coś do Piotra Rubika przylgnie. Pytanie jak dużo. I czy to będzie właśnie to coś, przez pryzmat czego będziemy potem zerkali na te jego psałterze i oratoria.

<!** reklama right>Bo coś przylgnie na pewno, szczególnie, że Piotr Rubik odniósł ogromny sukces, a takich ludzi lubimy wdeptywać w ziemię od zawsze. Wiadomo, jak w tym żarciku o piekle, w którym diabły nie muszą pilnować polskiego kotła, bo Polacy sami zadbają o to, żeby nikomu nie udało się z niego wyleźć. Smrodek wokół pana Piotra produkowano zresztą od dawna, tak zwani artyści prawdziwi protestowali na przykład przeciwko zleceniom, które dostawał, bo to podobno brat od sztuki mniejszej, a nie sztukmistrz wybitny.

Cóż, nie jestem fanem dzieł Piotra Rubika, ich patos wymiksowany z pretensjonalnością i - paradoksalnie - irytująca prostota do mnie nie przemawiają. Ale do tysięcy ludzi tak, a to w kulturze pop wiele znaczy. No i oczywiście mogę go podziwiać za to, że tak perfekcyjnie odnalazł na polskim rynku niszę, którą poszerzył do poziomu diamentowej płyty, dając tłumom ludzi złudzenie, że konsumują lekkostrawną kulturę wysoką.

Pozostaje czekać na wyjaśnienie sprawy - sprawnego cwaniaka albo ofiary niegodziwców. Tak czy siak, pewnie niektórzy zawsze mu już będą pamiętali, że coś tam było na rzeczy. Nieważne nawet co.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!