<!** Image 1 align=left alt="Image 12350" >Znamy ich? Niezbyt dobrze. Kontrolujemy - jako wyborcy? A gdzie tam! Kto by się przejmował tym, co wyczyniają w Brukseli nasi europosłowie. To dla nas wciąż mentalnie bardzo daleko. No więc pora, żeby poważnie zabrać się za to kontrolowanie. Bo może nam za chwilę wyskoczyć jakiś kolejny Golik, co to nie wiadomo skąd trafił na salony.
Nie zaczęło się zresztą od oskarżenia o gwałt,o którym dudniły w czasie weekendu wszystkie media - nasi bardzo drodzy wybrańcy co jakiś czas fundują nam różne atrakcje, na szczęście dotąd lżejszego kalibru. I mało się wtedy liczy to, że ktoś trafił do Brukseli z listy Samoobrony. Robi nam gębę jako Polak. A ta polska gęba w doniesieniach niektórych mediów jest mocno paskudna.
Bo nie jest tak, że wszystkie opiniotwórcze środki przekazu w Unii nas kochają. Wręcz przeciwnie. Kiedy czyta się część francuskich, niemieckich, a zwłaszcza belgijskich gazet, to włosy stają dęba na głowie, jak można tak nieprzychylnie dla Polski interpretować fakty. Każdy więc gol samobójczy, który sobie strzelamy, to kolejny pretekst do udowadniania nam, że ta polska gęba kiepsko wygląda w cywilizowanym świecie. A zgwałcenie prostytutki, o które oskarżany jest polski europoseł, doprawione rechotem Leppera, pytającego czy prostytutkę można w ogóle zgwałcić, to „samobój” wyjątkowo efektowny. Późniejsza reakcja wodza Samoobrony była już znacznie lepsza - ale ciekaw jestem, co trafi do belgijskich gazet.
Czy rzeczywiście pan Golik zgwałcił prostytutkę? Ona twierdzi, że tak, on zaprzecza. Jeżeli zgwałcił, nie może być nawet śladu taryfy ulgowej - i jeśli chodzi o konsekwencje prawne, i polityczne. Ale powinno to być również wołanie o obywatelską kontrolę naszych europosłów. Bo to my ich wybraliśmy. I to my musimy się za nich wstydzić.
