Dziś ważna persona, jutro szarak schowany na cichej posadce. Taki jest los wielu lokalnych prominentów. Wszyscy zarzekają się, że pracę zawdzięczają wyłącznie kwalifikacjom.
<!** Image 3 align=right alt="Image 33943" sub="Jan Szopiński (z lewej) i Roman Jasiakiewicz uroki kadrowych przechowalni znają dobrze z własnego doświadczenia">Swego czasu rolę przechowalni dla członków prawicowych władz miasta, odsuniętych od władzy przez lewicę, odegrała firma Budopol. Znalazł w niej pracę Antoni Tokarczuk, w latach 1991-1993 wojewoda bydgoski, a w rządzie Jerzego Buzka minister ochrony środowiska. Wraz z nim trafiły tam Zofia Hekiert i Dorota Jakuta, radne w czasach prezydentury Henryka Sapalskiego. Obecnie Dorota Jakuta pracuje w Izbie Gospodarczej Wodociągi Polskie, której dyrektoruje Antoni Tokarczuk, a Zofia Hekiert jest wiceprezesem Portu Lotniczego Bydgoszcz. Wcześniej zasiadała w Radzie Nadzorczej Banku Ochrony Środowiska, była także wiceprezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, gdy ministrem był Antoni Tokarczuk.
Powroty „byłych”
Cztery lata temu, po objęciu władzy w mieście, ekipa Konstantego Dombrowicza przywróciła do pracy niektórych „byłych”. Do ratusza wrócił, między innymi, Sławomir Filipiak, za kadencji Henryka Sapalskiego dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej, teraz szef Zespołu Obsługi Inwestora. W przerwie w pracy ratuszowej pracował w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i firmie z kapitałem zagranicznym. Mówi, że swoje zajęcia zawdzięcza wyłącznie kwalifikacjom, a nie kolegom.
<!** reklama left>Joanna Taczkowska, była rzeczniczka prasowa i szefowa gabinetu prawicowych wojewodów, nie ma nic przeciwko koleżeńskiej pomocy, o ile nie idzie za nią korupcyjny układ.
- Każdy lubi liczyć na to, że ktoś, kogo zna, w pewnym momencie życia mu pomoże. Ale niedopuszczalne jest dawanie posady tylko dlatego, że się komuś coś załatwiło - uważa Joanna Taczkowska, która sama o sobie mówi, że do niej nikt pomocnej ręki nie wyciągał. Sobie tylko zawdzięcza zrobienie dwóch fakultetów, doktoratu i kursu na zasiadanie w radach nadzorczych. Jest adiunktem na UKW i członkiem rady nadzorczej KPEC, którego wiceprezesem jest Edwin Warczak, niegdyś prezydent Bydgoszczy.
Lewica też pomaga swoim
Swoje przechowalnie mają również ludzie lewicy. Wojewódzka Inspekcja Handlowa przygarnęła Jacka Bukowskiego, który po utracie fotela w Zarządzie Miasta za kadencji prezydenta Romana Jasiakiewicza trafił od razu na stanowisko zastępcy szefa WIH. Jana Szopińskiego zatrudnił tam jeszcze wojewoda bydgoski Krzysztof Sidorkiewicz. Jan Szopiński odbił się z tej posady na stanowisko wicemarszałka województwa, a Jacek Bukowski zarabia teraz na życie jako sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD i radny miejski tej partii.
A co się stało z pozostałymi członkami zarządu Romana Jasiakiewicza?
- Kolega Baranowski przeszedł na emeryturę, ale udziela się w Izbie Budownictwa. Grzegorz Gaca wykłada w jednej z wyższych szkół w Bydgoszczy, Elżbieta Krzyżanowska pracuje w szpitalu „Jurasza”, a Lidia Żabińska w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej - wylicza Jacek Bukowski.
Sam Roman Jasiakiewicz po odejściu z ratusza zaliczył w swoim życiorysie punkt pod tytułem komisarz Przedsiębiorstwa PKS w Inowrocławiu, a ostatnio pracuje jako dyrektor Zakładu Produkcji Rolnej w Kowrozie.