Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie stosunki polsko-rosyjskie miały się poprawić.
<!** Image 2 align=right alt="Image 52747" sub="Niektóre firmy z naszego regionu mają rosyjskie strony www. ">Rosja od półtora roku nie wpuszcza do siebie polskiego mięsa. My natomiast blokujemy podpisanie nowego traktatu pomiędzy Unią a Rosją. Rozpoczęty wczoraj szczyt w Wołżskim Utiosie 200 km na zachód od Samary, raczej nie przyniesie przełomu we wzajemnych relacjach.
Embargo jak wojna
Zwłaszcza że Polska zaostrzyła ostatnio warunki dotyczące odstąpienia od weta. Chce już nie tylko zniesienia embarga na mięso, lecz również unijnych gwarancji bezpieczeństwa energetycznego. Oliwy do ognia dolało ujawnienie, że w kwietniu Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych, odmówiła złożenia wizyty w Moskwie. Wczoraj natomiast stwierdziła, że embargo w relacjach handlowych jest „pewnym rodzajem wypowiedzenia wojny”. Tymczasem Rosja nie chce nawet myśleć o zniesieniu embarga. Nawet Rosjanie przyznają, że problem ma charakter polityczny i nie ma nic wspólnego z jakością polskiego mięsa.
Tisze budiesz, dalsze budiesz?
Tymczasem wymiana gospodarcza pomiędzy polskimi i rosyjskimi firmami rozwija się.
<!** reklama left>- Nie mamy żadnych sygnałów, żeby nasze firmy miały jakieś kłopoty z eksportem do Rosji - mówi Ilona Zduńska z Regionalnego Centrum Eksportu, działającego przy Izbie Przemysłowo-Handlowej w Toruniu. - Choć jest to rynek dość specyficzny głównie ze względu na przepisy.
Centrum sporządza co roku raporty na temat eksportu firm z woj. kujawsko-pomorskiego. Obecnie Rosja jest na czwartym miejscu wśród krajów, do których nasze firmy eksportują swoje towary.
Jednak niektórzy polscy przedsiębiorcy, kiedy pytamy o to, jak im się układa ta współpraca, proszą, żeby o nich nie pisać. - Wie pan, jest takie stare rosyjskie przysłowie: „tisze budiesz, dalsze budiesz” - mówią.
Nie wszyscy sa tak dyskretni.
Rosjanie też robią interesy
Kontakty gospodarcze z firmami rosyjskimi utrzymuje toruński Rywal-RHC. Jest to największa w Polsce firma zajmująca się dystrybucją artykułów potrzebnych do spawania.
- Wydawałoby się, że polityka powinna wpływać na stosunki gospodarcze, my jednak tego nie zauważamy - mówi Katarzyna Smardzewska, dyrektor ds. eksportu. - Współpracujemy z firmami, które znamy już od dobrych paru lat i nie widzimy, żeby polityka wpływała negatywnie na nasze wzajemne kontakty. W Rosji ludzie też chcą robić interesy i nie zwracają uwagi na to, co aktualnie dzieje się w polityce.
- Nie obserwujemy pogorszenia w codziennych, biznesowych kontaktach z naszymi rosyjskimi partnerami - mówi Krzysztof Koszela, dyrektor do spraw rozwoju rynków zagranicznych w bydgoskiej „Jutrzence”. - Współpraca ta rozwija się, czego dowodem jest dynamika sprzedaży na tym rynku. Pracujemy normalnie i relacje handlowe nie są w żaden sposób zachwiane, co nas bardzo cieszy. Wyczuwa się jednak pewien niepokój po obu stronach, związany z potencjalnymi zmianami w przepisach, które mogą niekorzystnie wpłynąć na interesy biznesowe zarówno nasze jako eksportera, jak i Rosjan jako importerów. Mam tu na myśli np. podniesienie ceł na polskie słodycze. Obawa przed gwałtownymi, wprowadzanymi z dnia na dzień zmianami w przepisach, jest w tym przypadku największym zagrożeniem.
Wpływu polityki na kontakty gospodarcze z Rosją nie zauważają również w toruńskiej Tofamie, która sprzedaje pompy, zawory i armaturę dla przemysłu chemicznego. Firma wysyła tam swoje produkty od wielu lat.
- Obserwujemy lekki spadek sprzedaży pomp, zaś wzrost sprzedaży armatury - informuje Stanisław Bilicki, specjalista ds. eksportu. - Ostatnio jednak zauważyliśmy, że Rosjanie częściej dokonują zakupów w Niemczech, gdzie mają swoje składy celne i magazyny. Jest to dla dla nich prostsze rozwiazanie.