W Żnińskim Domu Kultury można podziwiać wystawę retorytów Romana Terzyka „Pielgrzym”. Otwarcie wystawy uświetnił koncert na skrzypce i fortepian.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147976" sub="Roman Terzyk został uhonorowany bukietem róż przez Tomasza Groneta / Fot. Maria Warda">W powiecie żnińskim cały kwiecień poświęcony będzie naszemu wielkiemu rodakowi. W szkołach odbywają się liczne akademie, podczas których pokazywane jest życie Jana Pawła II.
- Młodsze dzieci już nie pamiętają naszego papieża, dlatego ważne jest aby pokazać im Jego życie na poziomie odpowiednim do wieku – mówi pani Maria, nauczycielka nauczania początkowego ze Żnina.
Czy po pięciu latach możemy powiedzieć, jaki ślad w naszym życiu zostawiła nauka papieża? Jakim go pamiętamy? Pytamy o to mieszkańców Żnina.
<!** reklama>- W życiu mojej rodziny nauczanie Jana Pawła II zostawiło ślad – mówi 35-letni Janusz. – Miałem nieślubne dziecko, ale trudno było mi dojść do porozumienia z moją dziewczyną, a jego matką. Bardzo kochałem obydwoje, a jednak nie mogliśmy się zrozumieć. Zależało mi na ślubie, bo jestem człowiekiem głęboko wierzącym. Dopiero po śmierci Ojca Świętego udało nam się stworzyć szczęśliwy związek. Dużo rozmawialiśmy z Asią i oboje zrozumieliśmy, że nie możemy żyć ani osobno, ani w konkubinacie, bo to nie było zgodne z nauką Karola Wojtyły. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, a nasze dziecko wie, kim był Jan Paweł II.
<!** Image 3 align=left alt="Image 147976" sub="Koncert Zofii Lalak - fortepian i Adama Roszkowskiego">- W każdej trudnej chwili modlę się do naszego papieża, rozmawiam z nim w duchu bardzo często, nawet kiedy idę ulicą – przyznaje Katarzyna Michałek. - Pamiętam dzień, kiedy ogłoszono, że na papieża wybrano Polaka. Byłam jeszcze w szkole podstawowej. To było dla mojej rodziny jak spełnienie przepowiedni naszego wieszcza Juliusza Słowackiego. Ojciec w domu ciągle recytował nam ten wiersz, w którym poeta opisuje w taki sposób Jana Pawła II, jakby malował jego obraz. Wówczas, tego październikowego wieczoru, byliśmy już pewni, że komuna także upadnie, bo to także przepowiadano. Jeździłam na wszystkie pielgrzymki. Pamiętam szczególnie tę pierwszą w Gnieźnie. Jechałam z przyjaciółmi rowerami. Straszyli nas, że dla pielgrzymów przygotowano kostnice, ale nic nie mogło nas powstrzymać. W moim domu na ścianie wisi obraz z Jego fotografią.
- Kiedy zmarł Ojciec Święty, byłem w szpitalu w Inowrocławiu - wspomina Bogdan Adamczak. - To było smutne, bo tam stał popsuty telewizor. Był głos, nie było obrazu, ale czuwaliśmy, bo nikt nie mógł spać. Kiedy jest mi bardzo ciężko i wydaje się, że już nie podołam, modlę się do naszego papieża, bo on pokazał nam po prostu, jak żyć.