https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Pogotowie czasowo niedostępne

Sławomir Bobbe
Przez kilka piątkowych porannych godzin nie działał telefon alarmowy bydgoskiego pogotowia ratunkowego. Na szczęście, nikt z tego powodu nie ucierpiał.

Przez kilka piątkowych porannych godzin nie działał telefon alarmowy bydgoskiego pogotowia ratunkowego. Na szczęście, nikt z tego powodu nie ucierpiał.

<!** Image 2 align=right alt="Image 49568" sub="Normalnie strażacy swojej linii alarmowej używają do obsługi „własnych” zdarzeń - takich jak czwartkowy pożar budynku obok sądu. Wczoraj strażacka linia musiała przez kilka godzin wspomóc ratowników medycznych">Bydgoszczanie, którzy wczoraj próbowali dodzwonić się do pogotowia ratunkowego, słyszeli w słuchawce bez przerwy sygnał zajętości. Wkrótce okazało się, że numer alarmowy 999, a także numer interwencyjny straży miejskiej - 986 nie działają w ogóle.

Pamiętając kompletnie nieudaną próbę ewakuacji Urzędu Wojewódzkiego sprzed dwóch miesięcy, kiedy zawiodły i procedury, i ludzie, można się było spodziewać najgorszego. Służby ratunkowe i urzędnicy magistratu zachowali zimną krew i spisali się bardzo dobrze. - Najpierw szukaliśmy awarii u nas, ale szybko okazało się, że wszystko jest w porządku. Poprosiliśmy więc o interwencję operatora telekomunikacyjnego - mówi Robert Dobrosielski, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego UW. - Jednocześnie, poprzez media informowaliśmy o zastępczych numerach, pod które należało dzwonić, szukając pomocy pogotowia. Wdrażaliśmy też procedurę rezerwową. Każda awaria to dla nas utrudnienie, ale nie jesteśmy przecież bezbronni. Mamy inne numery „podkładowe”, ale zanim je uruchomiliśmy, okazało się, że uszkodzenie zostało usunięte. Stało się to około godziny 10, czyli około trzech godzin po odkryciu awarii. Przez ten czas działał numer 112, a także linie alarmowe 998 i 997 - tłumaczy dyrektor.

<!** reklama left>To dzięki strażakom, którzy trzy razy łączyli rozmowy z pogotowiem oraz dyżurnemu policji, który alarmował pogotowie 10 razy, bydgoszczanie nie zostali bez pomocy.

- Dla naszych dyżurnych taki młyn to normalka – mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Spokojnie poradziliśmy sobie z tą niedogodnością. Po to są właśnie zintegrowane nasze systemy, żeby w takich sytuacjach współdziałać. - U nas również nie było żadnych problemów, wszystko zagrało, jak trzeba - zapewnia Tadeusz Stępień, kierownik działu przewozów bydgoskiego pogotowia.

- To zdarzenie pokazuje, że jest jeszcze coś do zrobienia - nie kryje Maria Piechocka, rzeczniczka regionalna TP SA. - Być może, numer alarmowy trzeba zdublować, lub szczególnie zabezpieczyć. Te numery jednak już teraz mają szczególny priorytet i jeśli trafiają się awarie, bo nie można ukrywać, że się takie zdarzają, są w pierwszej kolejności usuwane. Akurat w tym przypadku mieliśmy poważne uszkodzenie na centrali, jednak już po godzinie 10 wszystko wróciło do normy.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski