https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podstępne gry o lodówki

Grażyna Ostropolska
Zakład szturmują wierzyciele, a 100-osobowa załoga „Byfuchu”, znanego producenta lodówek, drży przed utratą pracy. W poniedziałek sąd zdecyduje o ich losie.

Zakład szturmują wierzyciele, a 100-osobowa załoga „Byfuchu”, znanego producenta lodówek, drży przed utratą pracy. W poniedziałek sąd zdecyduje o ich losie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148764" sub="Fot. Dariusz Bloch">Są zamówienia, trwa produkcja, ale długi „Byfuchu” są ogromne. Przekroczyły już 15 mln zł. Taką wartość ma cały majątek firmy. Likwidacja lub układ z wierzycielami - tylko te opcje wchodzą w grę. Zdaniem tymczasowego nadzorcy sądowego, Wiesława Kulawiaka, propozycje sfinansowania „układu”, przedstawione przez prezesa i większościowego udziałowca firmy, Tadeusza Bartoszewskiego, są nierealne. Prezes się z opinią Kulawiaka, który optuje za likwidacją, nie zgadza się. Ostatecznie, o formie upadłości „Byfuchu” zdecyduje sąd i liczni

wierzyciele

Piotrowi J. z Torunia Fabryka Urządzeń Chłodniczych „Byfuch” spółka z o.o. jest winna ponad 300 tys. zł, Mirosławowi S. z Bydgoszczy - ponad 200. Długi producenta lodówek wobec banków sięgają kilku milionów. Jeden bank zajął konto firmy, drugi ma zastaw na jej majątku - maszynach i zapasach magazynowych. Na to, co zostało, dybią komornicy z całej Polski. - Długu nie ma już z czego ściągać, więc 10 dni temu wniosłem do sądu o upadłość „Byfuchu” - mówi pan S. Nie był pierwszy. W październiku wpłynął do sądu podobny wniosek z firmy RBB - Stal SA z Jarocina. Wierzyciel skarżył się, że zarząd „Byfuchu” ignoruje sądowe nakazy zapłaty. Domagał się upadłości dłużnika. Postępowanie umorzono, bo w grudniu „Byfuch” spłacił wierzyciela, a ten wycofał wniosek o upadłość.

<!** reklama>Dla małych przedsiębiorstw brak zapłaty za usługę lub towar to poważny problem. - Mamy żal do prezesa Bartoszewskiego, że słowem nie wspomniał o planowanej upadłości. Mówił o przejściowych problemach i brał od nas kolejne partie towaru, wiedząc, że już za nie nie zapłaci - uskarżają się drobni kontrahenci. Zbigniew I. utopił w „Byfuchu” 170 tys. zł. W grudniu wysłał dłużnikowi ostateczne wezwanie do zapłaty. „Proponuję 15 tys. zł tygodniowo” - takie zobowiązanie prezesa Bartoszewskiego pan I. ma na piśmie. - Obiecanki cacanki - kwituje pan Zbigniew. Grosza spłaty nie dostał, a prezes jest dla niego nieuchwytny.

- Telefonu komórkowego nie odbiera, sekretarka twierdzi, że go nie ma albo że jest zajęty i oddzwoni - mówi pani Barbara, wspólniczka pana Zbigniewa. Kojarzy się jej to z próbą wyłudzenia towaru. - Zastanawiam się nad doniesieniem do prokuratury - mówi.

Zakład Usług Chłodniczych Jana H. stracił ponad 40 tys. zł. W to, że postępowanie układowe jest szansą na odzyskanie pieniędzy, przedsiębiorca nie wierzy: - Już raz taki „układ” przeżyłem - wspomina. Dziesięć lat temu utopił pieniądze w Bydgoskiej Fabryce Urządzeń Chłodniczych „Byfuch” SA - poprzedniczce „Byfuchu” spółki z o.o. - Upadła, a żaden z drobnych wierzycieli, którzy przystąpili do układu, pieniędzy nie odzyskał - wspomina. Zachował pismo prezesa „Byfuchu” SA Tadeusza Bartoszewskiego (tego samego, który dziś kieruje spółką z o.o.) z 2003 r.: - Zamiast zwrotu pieniędzy zaproponował mi wtedy akcje spółki, z nowej emisji - mówi. I przypomina, że już wtedy to, co było w „Byfuchu” najcenniejsze, przejęła jego

spółka córka

O krętych losach „Byfuchu”, wiodącego producenta lodówek w PRL, piszemy od 10 lat. Od momentu, gdy zarządzanie fabryką przejęły Narodowe Fundusze Inwestycyjne, działo się tam z roku na rok gorzej. 30-letni menedżerowie z gdańskim rodowodem zasłynęli z niezwykłej arogancji wobec załogi i szerokiego gestu wobec swoich. Ci pierwsi byli „do odstrzału”. Dla tych drugich otworem stała zakładowa kasa. Czerpały z niej profity gdańskie firmy leasingowe i konsultingowe. Do jeszcze niezarejestrowanej sopockiej firmy Net-Media, założonej przez kolegę Marka G., ówczesnego prezesa „Byfuchu”, wyciekło 200 tys. zł. Bydgoska spółka „KMK” dostała 134 tys. zł za marketing, którego nie było. Gdy gdański desant opuszczał „Byfuch”, jego bramy szturmowali wierzyciele. W 2002 r. menedżerowie z nadania NFI: Marek G., Maciej M. i Marcin R. stanęli przed bydgoskim sądem oskarżeni o działanie na szkodę „Byfuchu” SA. Prokuratura zarzuciła im wyprowadzenie ze spółki kilku milionów złotych. Proces toczy się w sądzie do dziś.

W 2002 r. prezesem Fabryki Urządzeń Chłodniczych „Byfuch” SA został Tadeusz Bartoszewski. To za jego rządów powstała spółka córka: Fabryka Urządzeń Chłodniczych „Byfauch”, spółka z o.o. Jej pierwszymi udziałowcami zostali: Maciej Mackiewicz (70 udziałów wartości 35 tys. zł) i Maciej Dywelski, 19-letni wówczas syn dyrektora technicznego i księgowej „Byfuchu”. Młody człowiek wniósł do spółki 7,5 tys. zł w gotówce i drugie tyle... aportem. Przeniósł na spółkę własność swojego komputera z monitorem, klawiaturą, oprogramowaniem i myszą. Prawnik wnoszący o przyśpieszenie rejestracji „Byfauchu” nie ukrywał, że „ spółka ta powstała w celu przejęcia działalności dużej bydgoskiej fabryki, która ma ogromne kłopoty finansowe”.

W lutym 2003 r. do „Byfauchu”, spółki z o.o. dołącza kolejny udziałowiec: Bydgoska Fabryka Urządzeń Chłodniczych „Byfuch” SA. Obejmuje w niej 30 udziałów wartości 15 tys. zł. Wnosi je aportem w postaci znaku słowno-graficznego firmy oraz jej dokumentacji technicznej.

Fabryka z 50-letnią tradycją (w 2003 r. miała jubileusz) bez firmowego znaku i dokumentacji technicznej to tylko wydmuszka. Nic dziwnego, że upada i wchodzi do niej syndyk. Odkrywa tajniki uwłaszczania się prywatnych osób na majątku spółki i wnioskuje do sądu o ukaranie prezesa. W lutym 2005 r. sąd wydaje T. Bartoszewskiemu 5-letni

zakaz prowadzenia działalności,

co oznacza, że nie wolno mu prowadzić własnej firmy, zasiadać w radzie nadzorczej, reprezentować innych spółek, fundacji, stowarzyszeń i przedsiębiorstw państwowych. Sąd Okręgowy obniża mu ten zakaz do 3 lat. Dla tych, którzy od kilku lat kooperują z „Byfauchem” spółką z o.o., jest jasne, że od początku rządził tam Bartoszewski. Z tylnego siedzenia, gdy prezesami byli kolejno: Mackiewicz i Dywelski. Józef - ojciec młodego udziałowca. I z fotela prezesa, gdy po złożonej pół roku temu rezygnacji Józefa Dywelskiego, Bartoszewski oficjalnie przejął jego funkcję. Zaczynał od objęcia 30 udziałów w spółce, dziś ma w niej pakiet kontrolny (170 udziałów na 270). Nikt by mu tego nie wypominał, gdyby nie dzisiejsze kolosalne długi i wizja bezrobocia dla setki pracowników. Wierzyciele patrzą na nową halę, którą spółka wybudowała bez bankowych kredytów i nie mają wątpliwości: - Budowali to na nasz koszt, nie spłacając długów.

Przełomowy dla producenta lodówek był 2007 r. Spółka „Byfauch” dzierżawiła wtedy od syndyka masy upadłości „Byfuch” SA halę produkcyjną przy Grunwaldzkiej w Bydgoszczy. Liczyła, że będzie przetarg i tanio ją kupi. I się przeliczyła, bo syndyk sprzedał cały zakład przedsiębiorcy z Unisławia. Ten był przekonany, że kupuje Bydgoską Fabrykę Urządzeń Chłodniczych wraz z nazwą „Byfuch”. Założył spółkę z o.o. o takiej samej nazwie i wystąpił o jej rejestrację. - Byłem w szoku, gdy dowiedziałem się, że taka spółka już istnieje - wspomina. Okazało się, że „Byfauch”, któremu dalej wydzierżawiał halę, podstępnie go wyprzedził. - Złożył wniosek o zmianę nazwy spółki z

„Byfauch” na „Byfuch”

później niż my, ale rejestrację nowej nazwy otrzymał dużo wcześniej - wyjaśnia nabywca. Wniósł skargę. Tłumaczył, że naruszono jego prawo do używania pełnej nazwy zakupionej firmy oraz naruszono zasady uczciwej konkurencji. Skargę odrzucono, a odwołania do sądu wyższej instancji niczego nie zmieniły. Nawet kasacja, którą w 2008 r. odrzucił Sąd Najwyższy. - Znak firmowy i dokumentacja techniczna 116 wzorów „Byfuchu” SA to był największy skarb fabryki. W głowie mi się nie mieści, że coś takiego oddano komuś za 15 tys. zł, a ja ponoszę tego skutki. Wynajmuję innym firmom pomieszczenia po „Byfuchu”, zamiast wprowadzić tu producenta lodówek - skarży się właściciel firmy - wydmuszki.

Byfuch

Pół wieku minęło...

Ten szyld z nazwą „Byfuch” zdjęto z murów starej firmy przy ul. Grunwaldzkiej przed rokiem. Dla Feliksa Dworskiego (na zdjęciu), który przez 34 lata, od 1956 do 1999 r., kierował tą firmą, ten znak ma znaczenie nie tylko sentymentalne. - Lodówki z logo „Byfuchu” były w PRL-u towarem eksportowym. Wyposażano w nie nawet sklepy w NRD - wspomina były dyrektor.

Fakty

Prezes nieuchwytny

Tadeusz Bartoszewski, prezes Fabryki Urządzeń Chłodniczych „Byfuch” spółki z o.o., unika wierzycieli i... dziennikarzy. Nie odbiera telefonu, a nasze prośby o kontakt (kierowane przez sekretariat jego firmy) zbywa milczeniem. Szkoda, bo załodze, która nas czyta i martwi się o swoją przyszłość, przydałyby się słowa pokrzepienia. Choćby takie, jakie prezes zawarł w propozycjach dla wierzycieli, złożonych 1 marca w wydziale gospodarczym bydgoskiego sądu wraz z wnioskiem o upadłość. Bartoszewski liczy na 40-procentowe umorzenie wszystkich wierzytelności. Zobowiązania zacząłby spłacać rok po uprawomocnieniu się sądowego postanowienia z wypracowanych przez „Byfuch” nadwyżek finansowych. Wśród przyczyn, które stawiają zakład w stan upadłości, prezes wymienia ogólnoświatowy kryzys gospodarczy oraz straty spowodowane zmianą opcji walutowych. Przyznaje też, że przeinwestował budując nową halę (przy ul. Toruńskiej) ze środków własnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski