Straż Miejska ponownie może karać palaczy łamiących zakazy palenia. Może też pojawić się w bydgoskich lokalach, by sprawdzić respektowanie przepisów.
<!** Image 2 alt="Image 161655" sub="Jeśli klienci pubów palą w miejscach dozwolonych i nie zakłócają porządku, nie ma podstaw do interwencji - mówią policjanci
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Niepalący są zadowoleni, wreszcie mogą usiąść w swoich ulubionych knajpkach bez narażania się na kontakt z trującym i śmierdzącym dymem. Narzekają za to inni.
- Odkąd wprowadzono zakaz palenia w pubie, nad którym mieszkam, ludzie wychodzą na zewnątrz na dymka. Nie mogę otworzyć okna i przewietrzyć mieszkania, bo smród wpada mi do pokoju. Do tego dochodzą hałasy i głośne rozmowy palaczy. Wcześniej nie było lekko, ale teraz to już jest naprawdę męczące - narzeka pani Jadwiga, mieszkanka centrum miasta.
- A gdzie niby mamy palić, może niedługo trzeba będzie biegać na Wyspę Młyńską, by się zaciągnąć - irytuje się pan Marcin, stały bywalec bydgoskich lokali. - Na początku próbowaliśmy sprawę obrócić żart i palić po kryjomu. Są puby w Bydgoszczy pełne zakamarków, gdzie można się spokojnie zaszyć. Ale ochrona jest bardzo czujna i niezbyt skora do negocjacji, właściciele knajp boją się mandatów. Więc wyrzucają nas z lokali, jeśli palimy. A gdzieś zapalić trzeba.
<!** reklama>Właściciele knajpek mają rację, bo Straż Miejska zamierza przyjrzeć się, w jaki sposób realizowane są zakazy w bydgoskich lokalach. - To wykroczenie jak każde inne, nie będziemy organizować kilkunastoosobowych brygad, by sprawdzać puby i restauracje - żartuje Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Do palaczy mają jednak strażnicy sporo cierpliwości i serca. Złapanych na paleniu pod przystankowymi wiatami pouczyli 298 razy, a ponad 300 ukarali mandatami. Bywało, że kierowali sprawy do sądu. - Będziemy sprawdzać w ramach zwykłych zadań, czy na przykład w lokalach rozwieszone są informacje o miejscach do palenia i czy zakaz nie jest łamany. Będą to jednak normalne patrole, ewentualnie ich pojawienie się będzie reakcją na zgłoszenia mieszkańców.
Tych na razie nie ma. - Jeżeli dochodzi do zakłócania ciszy nocnej, ładu i porządku, możemy interweniować. Jednak to, że ktoś pali komuś pod oknem, nie jest wykroczeniem przy założeniu, że jest to miejsce, które nie jest objęte zakazem palenia - zaznacza Maciej Daszkiewicz z biura prasowego KWP w Bydgoszczy. - Jest to na pewno jakaś niedogodność, ale podobną niedogodnością jest wdychanie spalin samochodowych, gdy mieszka się w centrum miasta.