Rozmowa z ŁUKASZEM NALEŻYTYM, czyli „Suchym”, z bydgoskiego zespołu Ruff Puff Sound, który zaprosił do „Estrady” Roots Revival Sound System.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173387" sub="Roots Revival Sound System z Bydgoszczy jako pierwszy zespół w Polsce zbudował własną ścianę dźwięku ">W sobotę organizujecie sesję pod hasłem „Kultura basu”. W klubie „Estrada” staną wielkie głośniki... Dlaczego zapowiada się tę imprezę jako wyjątkową?
Przyjeżdża do nas warszawski Roots Revival Hi Power Sound System. To jest pierwszy sound system (grupa techników i muzyków, którzy wspólnie tworzą dźwięki - red.) w Polsce, który na wzór jamajsko-brytyjskich sound systemów zbudował własny system nagłośnieniowy. Ściana powstała około 3 lat temu i ciągle jest udoskonalana. Nie ma takich imprez w Bydgoszczy. Była jedna, ale okazała się wielkim niewypałem, bo niewiele osób o niej wiedziało. My wychodzimy z założenia, że trzeba ludziom przedstawić, o co chodzi.
A więc o co chodzi?
Ręcznie budowane głośniki to duża moc. Będzie nie tylko głośno, ale przede wszystkim poczujemy muzykę. To będzie przekaz w najczystszej postaci. Płyty dub i reggae są nagrywane właśnie po to, aby były odtwarzane na takich głośnikach. Zdajemy sobie sprawę, że trzy czwarte naszych płyt po raz pierwszy usłyszymy w taki sposób, jak powinny być podawane zawsze. Dwie ścianki, po dwa basowe głośniki brzmią najlepiej i są przystosowane do wspomnianych gatunków muzycznych. Korzystają z bardzo niskich częstotliwości, a dzięki głębokiemu wychyleniu membrany schodzą na niskie pasma. Do tego są ustawiane góry i środki. Każdy dźwięk jest wyeksponowany oddzielnie. Każdy głośnik przedstawia swoją moc. Ściana, która przyjedzie do Bydgoszczy, będzie miała około 10 KW!
<!** reklama>Jak i gdzie powstała kultura basu, którą chcecie nam pokazać?
Budowanie ścian rozpoczęło się na Jamajce. Tam było troszkę inaczej. Każda wioska czy dzielnica miała swój sound system. Ludzie pracowali nad głośnikami, grali i udowadniali sobie, kto jest lepszy. W latach 70. Jamajczycy masowo emigrowali do Welkiej Brytanii. Rodził się dub, pojawiły się pierwsze efekty i zabawy z dźwiękiem. Dziś scena brytyjska jest niedościgniona, a każdy brytyjski sound system ma swoją ścianę.
Na Jamajce króluje teraz dancehall i dubstep. Podobna moda panuje na Zachodzie. Mój kolega - Anglik - zwrócił kiedyś uwagę, że tylko emigranci ze wschodniej Europy są wierni roots reggae i dub. Dlaczego niektórzy trzymają się korzeni?
Dla nas ta muzyka ma świadomy przekaz. Jest skoczna, taneczna, a jednocześnie mówi o tym, że ludzie są równi, że trzeba szanować innych, głosić pokój. W Polsce i na Wschodzie był przecież system totalitarny, a reggae przyszło do nas na przełomie lat 80. i 90., idealnie wpasowując się w nurt walki o wolność. Współcześnie na Jamajce wielu artystów jest związanych z gangami, w ich muzyce brakuje idei, jest za to agresja i plastik.
Podczas „Kultury basu” pojawią hasła: Babilon, Jah, rasta. Dla wielu to tylko slogany. Jak byś te nazwy wyjaśnił?
Babilon to system, który nas uciska. Coś, co powoduje, że czujemy się źle i za wszelką cenę musimy się temu przeciwstawić. Jah jest ucieleśnieniem boga na ziemi. Kult rasta zakłada powrót do Syjonu. Marcus Garvey, uznawany za twórcę podstawowych elementów doktryny Rastafarii, powiedział, że wyzwolenie czarnych ludzi nastąpi wtedy, gdy czarny człowiek obejmie tron cesarski. Tak się stało w Etiopii, kiedy cesarzem został Haile Selassie. I rastafarianie stwierdzili, że to jest to, że to symbol. Jako Syjon obrali sobie Etiopię. Potem prorok powiedział, że to niekoniecznie musiał być ten znak. Sam cesarz w 1935 r. został wygnany przez Mussoliniego. Potem wrócił na tron... W każdym razie jest grupa rastafarian, którzy dążą do powrotu do Syjonu, gdzie chcą żyć w zgodzie z naturą i własnymi wierzeniami. A słynne trzy kolory nawiązują do flagi Etiopii.
Czy jest moda na reggae?
Nie wiem. Jest Kamil Bednarek. (śmiech)... Wydaje mi się, że płyty są coraz bardziej dostępne. Jeżeli chodzi o Bydgoszcz, to jest zespół Dubska. Nie ma boomu na dub i zdajemy sobie sprawę, że tak nie będzie.
Czarne rytmy opanowały jednak w tym roku bydgoskie juwenalia...
No tak. Był Vavamuffin, jeden z nielicznych zespołów, który zawsze przyciągnie ludzi. Ma dobrą energię, jego muzycy fajnie grają instrumentalnie. Pamiętam jeden z pierwszych koncertów w „Mózgu” - ściany się pociły. Habakuk to jest jedna ze starszych grup w Polsce. Jest znana, ale mam wrażenie, że chyba nie trafia do świadomości młodych ludzi.
A jak ludzie odnajdą się na „Kulturze basu”?
Jeżeli będzie dobrze, to muzycy wyłączą muzykę i zapytają: „Co powiecie?”. Myślę, że „Estrada” sama odpowie, w jakim jest nastroju...
Fakty
„Kultura basu”
- Całonocna sesja Roots & Culture odbędzie się jutro, 11.06., w klubie „Estrada”. Start o godz. 20.00, wstęp - 10 zł w dniu imprezy.
- Z własną ścianą dźwięku przyjedzie stołeczny Roots Revival. Główne filary tego sound systemu to Jaszol i Rootskontrolla - dotychczas członkowie ReggaeStacji oraz Tisztelet Soundu. Pod szyldem Roots Revival Sound promować będą bezkompromisowe basowe brzmienia Jamajki oraz Londynu.
- Dodatkowe wsparcie zapewnią: Gee Sista (wokalistka z Bydgoszczy, która od 3 lat hałasuje na scenie szeroko pojętej muzyki reggae), Kresman (Christian „KresMan”), Rosochacz (pierwszy oficjalny mistrz Bydgoszczy we freestylu, występował u boku takich artystów jak: Jamal, Natural Dread Killaz, Dreadsquad, SingleDread, Junior Stress, Grubson, Bob One), Ćwo (z muzyką elektroniczną zetknął się w 1997 r., a 3 lata później zaczął kolekcjonować czarne krążki) Ruff Puff System (tworzą go: Bulet, Seb, Suchy, Junior Greg, zainspirowani wszechstronną jamajską kulturą soundsystemową, począwszy od lat 70.