https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Po truskawki schylać się nie chce

Sławomir Bobbe
Pracownicy z zagranicy mają uratować polskie zbiory – planuje rząd i otwiera nasz rynek pracy dla sezonowych robotników.

Pracownicy z zagranicy mają uratować polskie zbiory – planuje rząd i otwiera nasz rynek pracy dla sezonowych robotników.

W zeszłym roku akcja przyciągania pracowników ze Wschodu zakończyła się spektakularną klęską. Na progu nowego sezonu rząd myśli, jak ułatwić zatrudnienie zorganizowanych grup obcokrajowców w naszym kraju. Przemysł owocowo-warzywny z nadzieją patrzy na Wschód, licząc na siłę roboczą z Białorusi, Ukrainy, a także... Chin.

<!** reklama left>- U nas tego nie było, ale w tradycyjnych regionach sadowniczych - Grójcu, Warce czy Lublinie, policja zorganizowała specjalne brygady, które „polowały” na robotników z Ukrainy i Białorusi - zauważa Jacek Grochowalski, przewodniczący regionalnego oddziału Związku Sadowników RP. - Od dawna postulowaliśmy, żeby ułatwić legalną prace u nas Białorusinom i Ukraińcom, ale napotykaliśmy na biurokratyczne bariery. Myślę, że trzeba się skupić na tych nacjach, a nie Chińczykach, to przecież ogromne koszty dojazdu do Polski, nie wiem, czy im się to będzie w ogóle opłacało. Coś z tym jednak trzeba zrobić, bo zwłaszcza producenci owoców miękkich ponosili ogromne straty z powodu braku rąk do pracy.

W zeszłym roku największe firmy w regionie, według niektórych szacunków, z tego powodu nie zebrały nawet dwóch trzecich swoich plonów.

Na taki rozwój wypadków nie zamierza czekać firma Szkółka Markiewicz z Buszkowa, regionalny truskawkowy potentat. - Możemy zapomnieć o rekrutacji do pracy w naszym regionie, nie ma chętnych. Dlatego wynajęliśmy pośredników, którzy szukają nam ludzi na Ukrainie i to tej wschodniej - mówi Agnieszka Markiewicz. - Kończymy już remont zaplecza socjalnego dla nich. Będą pracować legalnie, według polskich norm i stawek.

To jednak nie wszystko. U Markiewiczów pracę znajdą również skazańcy z koronowskiego więzienia. Dla firmy i więzienia to ogromna szansa. Więźniowie będą mogli zarobić, aby po wyjściu na wolność mieć lepszy start (do pracy będą kierowani tylko skazani na lekkie wyroki i tuż przed zakończeniem odsiadywania kary), a firma będzie miała pracowników. - Zobaczymy, czy będzie im się chciało pracować, ale nie ma wyjścia, bo na oferty w urzędach pracy i tak nikt nie odpowiada.

- To dziwna sytuacja, bezrobocie w takiej Brodnicy jest ogromne, wielu ludzi zarejestrowanych jest w „pośredniakach”, a na oferty sadowników nikt nie odpowiada. Coś tu chyba jest nie w porządku - uważa Jacek Grochowalski.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski