Przypomnijmy. Córka naszej Czytelniczki, znajdująca się w siódmym miesiącu ciąży, wyszła z domu przy Nowym Rynku z nosidełkiem dla dziecka. Jej matka niosła łóżeczko i materac. Kobiety miały to załadować do samochodu, który nie mógł podjechać pod dom, bo w tym miejscu znajduje się zatoka dla autobusów, jadących w stronę Błonia. Pojazd stał na płatnym parkingu na środku Rynku.
[break]
Albo pani płaci, albo sąd
Ponieważ jezdnia była pusta, ciężarna kobieta przeszła przez nią do auta. Wówczas pojawił się wóz policyjny, włączył koguta, zajechał drogę. Nie wysiadając z samochodu, policjant wypisał mandat za przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Kobieta mandat przyjęła, zaskoczona sytuacją i przestraszona zachowaniem policjantów, mówiących o ewentualności dochodzenia swoich roszczeń w sądzie.
Nasza Czytelniczka nie mogła pogodzić się z tą sytuacją, uważała bowiem, że jej córka nie popełniła żadnego wykroczenia, ponadto zachowanie policjantów w jej ocenie nie było prawidłowe.
Komendant miejski w odpowiedzi na złożoną skargę nie odniósł się do większości opisanych faktów, jak i stawianych przez naszą Czytelniczkę pytań. Stwierdził krótko i zwięźle, że skoro zatrzymana nie skorzystała z prawa do odmowy przyjęcia mandatu, to tym samym potwierdziła fakt, iż świadomie popełniła wykroczenie, a zatem była winna i mandat otrzymała jak najbardziej słusznie. Koniec i kropka. Na szczęście komendant przeprosił za zachowanie podwładnego i obiecał wyciągnięcie wniosków dyscyplinujących.
Przejście było dozwolone
Nasza Czytelniczka w tej sytuacji zwróciła się do nas z prośbą o interwencję. Całe zdarzenie szeroko opisaliśmy na naszych łamach, wyjaśniając również wszystkie aspekty możliwości przejścia przez jezdnię na Nowym Rynku w opisywanym miejscu zgodnie z zasadami Prawa o ruchu drogowym. Publikowaliśmy również stanowisko Zarządu Dróg Miejskich i rzeczoznawcy ruchu drogowego.
Przed kilkoma dniami redakcję odwiedziła uradowana Czytelniczka z informacją, że mandat został anulowany i zwrócono pobraną kwotę.
- Mam naprawdę satysfakcję, że tak się stało - powiedziała Czytelniczka. - Bardzo się cieszę, że zatriumfowała sprawiedliwość.
Wykroczenia nie było
Jak wynika z pisma, które do naszej Czytelniczki skierował komendant wojewódzki policji w Bydgoszczy, jej skargę, złożoną na ręce komendanta miejskiego, poddano sprawdzeniu w ramach nadzoru.
„W toku przeprowadzonych czynności potwierdzono, że funkcjonariusz (...) nieprawidłowo zakwalifikował przedmiotowe zdarzenie. (...) Z dokonanych ustaleń wynika, że pani (...) przechodziła jezdnię na skrzyżowaniu (...) tj. w miejscu dozwolonym, a zatem nie popełniła wykroczenia”.
My z zakończenia tej sprawy cieszymy się szczególnie, w trójnasób. Raz, że zatriumfowała sprawiedliwość, po wtóre, że przyłożyliśmy do tego rękę, a po trzecie - że policja potrafiła przyznać się do własnego błędu, co dziś staje się w coraz większym stopniu ewenementem, zamiast być normą.