Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po medialnej burzy na temat Jana Pawła II. Prof. Sojak: "To zapędzanie katolików do sekty"

Adam Willma
Adam Willma
- W perspektywie krótkoterminowej ta sprawa może paradoksalnie przynieść korzyści prawicy - uważa prof. Sojak.
- W perspektywie krótkoterminowej ta sprawa może paradoksalnie przynieść korzyści prawicy - uważa prof. Sojak. Pawel Relikowski
- W wymowie tego filmu pobrzmiewa pretensja, że Karol Wojtyła w latach 70. nie zastosował się do standardów z 2020 roku. Można i tak, ale poza wzmożeniem moralnym do niczego to nie prowadzi - uważa profesor Radosław Sojak, socjolog z UMK

Czy rok 2023, za sprawą nowych ustaleń dotyczących Jana Pawła II, zapisze się w historii jako symboliczna data społecznego pęknięcia?
Nie wydaje mi się. Dynamika sekularyzacji mocno przyspieszyła już w zeszłym roku. Jeśli więc szukalibyśmy roku przełomowego, należałoby szukać go wcześniej. Dużą rolę w tej sekularyzacji odegrała również pandemia. Kiedy opadnie kurz i przestaną się o sprawie wypowiadać wszyscy celebryci (którzy muszą powiedzieć coś na każdy temat), niekoniecznie po obecnej debacie pozostanie jakiś trwały ślad.

Nie ma pan zaufania do przedstawionych faktów?

Patrzę na nie jako przedstawiciel nauk społecznych, w których od XIX wieku toczy się dyskusja o historyzmie. Jeśli chodzi o reportaż TVN, mam wrażenie, że z tej debaty niewiele się nauczyliśmy. W wymowie tego filmu pobrzmiewa pretensja, że Karol Wojtyła w latach 70. nie zastosował się do standardów z 2020 roku. Można i tak, ale poza wzmożeniem moralnym do niczego to nie prowadzi. Nawiasem mówiąc, gdybyśmy do reportażu, który spowodował burzę medialną, przyłożyli miarę z lat 90., na łamach „Gazety Wyborczej” powinniśmy zobaczyć krzyczące tytuły, że nie można nikogo oskarżać wyłącznie na podstawie akt SB.

Do tej pory w skarbnicy narodowych świętości, wiele utraciło walor oczywistości. Jedną z nielicznych nienaruszalnych pozostawała do niedawna postać Jana Pawła II. Czas pokazał, że była to postać silniej osadzona w polskiej świadomości niż diecezjalny Kościół. Teraz i ten pomnik się chwieje. Jakie będą społeczne konsekwencje tych wydarzeń?
W pewnym sensie niewiele się zmieni. Ci, którzy chcieli odpłynąć od Kościoła, nie potrzebowali raczej dodatkowych argumentów. Natomiast w przypadku osób, dla których osobistym wspomnieniem były pielgrzymki papieskie (a uczestniczyły w nich miliony ludzi), pozostaną ważnym wspomnieniem. Dopóki ci ludzie będą żyli, będą uśmiechać się do tego wspomnienia i do niego wracać. Ale odpowiadając na pana pytanie – jeśli mamy do czynienia z intencjonalną operacją atakowania polskiego Kościoła, to jej celem jest delegitymizacja Kościoła jako prawomocnego aktora w przestrzeni publicznej. Mówiąc dosłownie – chodzi o to, aby zapędzić katolików do sekty. W takiej sytuacji nie zaprasza się już księdza do studia, gdy mowa o historii starożytnej albo o metapolityce. To jest punktem dojścia procesu, z którym mamy obecnie do czynienia. Deklaracja: „jestem osobą wierzącą”, „szanuję papieża” albo „chodzę do kościoła” będzie automatycznie skazywała na wylądowanie na marginesie w debacie publicznej. Z takim mechanizmem mamy już dziś w dużym stopniu do czynienia na Zachodzie. Oczywiście możemy dyskutować na ile ten proces jest spontaniczny, a na ile sterowany.

Problem polega na tym, że jest to mechanizm samospełniającej się przepowiedni, opisany w socjologii w stosunku do wielu grup mniejszościowych. Na ten mechanizm zresztą często powołują się formacje związane z lewicą. Chodzi o to, że grupę zapędza się na margines, etykietkuje stereotypami, a potem od czasu do czasu wyciąga się przejawy skrajnych zachowań w tej grupie, które będą potwierdzały z góry założone definicje. W efekcie członkowie zmarginalizowanej grupy coraz bardziej dopasowują się do naszej definicji sytuacji. To zjawisko, zastosowane wobec katolicyzmu, które możemy często oglądać na Zachodzie, pojawi się i u nas, niewiadoma pozostaje dla mnie jedynie tempo tego procesu.

Przeczytaj także w serwisie pomorska.pl: Ratusz sondował pomysł odebrania honorowego obywatelstwa Bydgoszczy Janowi Pawłowi II.

Komu „sprawa Jana Pawła II” zapewni amunicję polityczną?
W perspektywie krótkoterminowej ta sprawa może paradoksalnie przynieść korzyści prawicy. Ci, którzy głosują inaczej niż zwolennicy obecnej koalicji nie zmienią zdania. Ta sprawa może być jednak impulsem dla części osób niezdecydowanych.

Motyw „braku autorytetów” często pojawia się w diagnozach socjologicznych. Polski papież był bodaj ostatnim, który przywoływany był w tematach wypracowań…
Autorytetem jest ten, kogo nie pytamy o uzasadnienie wypowiadanego przez niego sądu. Nie do końca mam przekonanie, czy Jan Paweł II był tego typu autorytetem w Polsce. Owszem, dla wielu Polaków był częścią wspomnień, nadzieją w trudnych czasach, a dla jeszcze innych – rodakiem, który odniósł sukces na arenie międzynarodowej. Takiego sukcesu bardzo łakniemy, a przecież Karol Wojtyła w instytucjonalnej przestrzeni Kościoła osiągnął wszystko, co można osiągnąć. Dla sporej części Polaków ta postać nadal pozostanie punktem odniesienia. Obawiam się, że kosztem jaki poniosą ci, dla których papież pozostanie autorytetem, będzie właśnie „zapędzenie do sekty”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po medialnej burzy na temat Jana Pawła II. Prof. Sojak: "To zapędzanie katolików do sekty" - Gazeta Pomorska