Wszystko wskazuje na to, że Delecta zakończy fazę zasadniczą na fotelu lidera! W sobotę porwała kibiców z miejsc, po znakomitej końcówce w tie-breaku wygrała 3:2. Wychodzi na to, że hala „Łuczniczka” stała się dla rywali prawdziwą jaskinią lwa.
<!** reklama>
Delecta już w pierwszej odsłonie udowodniła, że jest mocna. Po asie serwisowym Tomasza Wieczorka, który zastąpił kontuzjowanego Wojciecha Jurkiewicza, wyszła na prowadzenie 10:9, potem na 17:13 i mogła kontrolować przebieg gry. Kilka bardzo ważnych punktów dołożył w tej części Marcin Wika. Piłki najczęściej grane na Dawida Konarskiego, który wybijał się w powietrze niczym Michael Jordan, również kończyły się efektownym zbiciem. Jastrzębie miało wyraźnie postrzępione pazurki i set skończył się do 17.
Początek drugiej partii nie zapowiadał porażki. Konarski był dalej skuteczny, a Stephane Antiga technicznymi zagraniami omijał potrójny blok. Później coś się zacięło i przyjezdni doprowadzili do wyrównania.
W trzecim secie Delecta znów dała koncert. Pierwsze skrzypce grali Wrona i Wika, czasem mocno, jak w bęben, walnął Konarski. No i świetnie wychodziła gra w obronie, w której można było liczyć na Wieczorka i Michała Masnego.
Szkoda, że podopieczni Piotra Makowskiego nie poszli za ciosem w czwartej partii, w której przyjezdnym wychodziło prawie wszystko. W tym momencie przypomniały się słowa Makowskiego, który przed meczem stwierdził, że nie ma na razie czym się ekscytować, że wszystko przed Delectą. A im bliżej było końca tego seta, tym bardziej stawało się jasne, że wszystko rozstrzygnie się w tie-breaku. Trener posadził już na ławce Antigę i Konarskiego, by mogli odpocząć na decydujące momenty.
Piąta odsłona była arcyciekawa. Zawodnicy Delecty grali z ogromnym poświęceniem, i z początku z trudem zdobywali każdy punkt. Kiedy Jastrzębski Węgiel objął prowadzenie 8:5, sukces jakby się oddalił. Ale bydgoskiej ekipy to nie załamało. Wpadła w taki trans, że po chwili to goście nie wiedzieli, co się dzieje. Trener gości Lorenzo Bernardi ostatnią piłkę oglądał już na siedząco. Delecta była w tym momencie nie do zatrzymania i wygrała 15:10! - To był wymarzony koniec - powiedział Wieczorek. - Cieszę się, że mogłem grać przez całe spotkanie i że przyszło tak wielu kibiców, którzy nie byli bierni, tylko głośno zagrzewali nas do walki.
As jastrzębian Michał Łasko był zachwycony publicznością. - W porównaniu z ubiegłym rokiem to jakaś rewolucja. Pełno kibiców (około 6 tysięcy! - dop. red.), świetna atmosfera. Takie mecze mogą się podobać.
- W tym pojedynku było wszystko, i piękne akcje i głupie błędy - wtrącił Michał Dębiec.
Trener Makowski mógł być zadowolony. - To było bardzo ważne zwycięstwo przed play-offami. Jednak w następnej fazie zmagań wszystko się może zdarzyć. Musimy być gotowi na to, że kilka dni po meczu pucharowym przystąpimy już do play-offów.
Po meczu Delecty z Jastrzębskim Węglem
Marcin Karpiński
Wszystko wskazuje na to, że Delecta zakończy fazę zasadniczą na fotelu lidera! W sobotę porwała kibiców z miejsc, po znakomitej końcówce w tie-breaku wygrała 3:2. Wychodzi na to, że hala „Łuczniczka” stała się dla rywali prawdziwą jaskinią lwa.